❜❜𝐍𝐢𝐞 𝐩𝐨𝐰𝐢𝐧𝐢𝐞𝐧𝐞𝐦.❜❜

1.7K 112 254
                                    

Wciąż siedząc w fotelu, ubrany w jedynie bokserki ślepo wpatrywałem się w ścianę naprzeciwko, błądząc myślami gdzieś daleko.

Przez ostatnie dwadzieścia cztery godziny wydarzyło się definitywnie za dużo. Za każdym razem, gdy tylko przypomniało mi się, co zrobiłem w parku, czułem, jak moje serce na chwilę się zatrzymuje, po czym widziałem przed sobą Gregorego i co zrobiliśmy. Wtedy czułem, jakby serce miało mi wyskoczyć z piersi.

- Ziemia do Erwina. - zachichotał brunet, przez co moja uwaga skupiła się na jego wręcz tanecznych ruchach w kuchni. - Siedzisz tak od dłuższej chwili.

Wzruszyłem ramionami i przymknąłem oczy, niezbyt mając ochotę na dłuższą rozmowę. Nie, że byłem zmęczony jego towarzystwem. Byłem po prostu przerażony konsekwencjami tego wszystkiego. Mimo piekielnie dobrego seksu, wciąż wiedziałem, kim był Gregory Montanha. Był moim pieprzonym szefem, z którym właśnie się przespałem.

jest gejem?

a może bi?

przecież nie zapytam się

Chwile później muzyka, która była dość mało słyszalna, została podgłośniona, a z ust bruneta wylatywały ciche pomruki tekstu piosenki, przez co delikatnie się uśmiechnąłem, przyjmując do myśli, że brunet to wielki fan The Weekend.

- Jesteś zbyt rozmowny, co? - zapytał, a ja leniwie uchyliłem jedno oko, a moje serce zaczęło szybciej bić, widząc zbliżającego się do mnie mężczyznę.

uciekać?

porozmawiać?

Ciemnooki stanął przede mną, delikatnie nachylając się i przeczesał opadające mi na czoło włosy.

- Hm? - mruknąłem zadowolony dotykiem Gregorego.

- Chcę, żebyś coś mówił. - wzruszył ramionami, wystawiając dłoń w moim kierunku.

Przez moment przyglądałem się jego dłoni, następnie niepewnie ją chwyciłem i brunet podciągnął mnie do góry, co prawie poskutkowało zderzeniem mojej głowy z jego klatką piersiową.

- Właśnie wstawiłem lasagne, mam nadzieję, że lubisz. - posłał mi zmartwione spojrzenie i nie puszczając mojej dłoni, ciągnął mnie w stronę kuchni.

Nagle ciemnooki popchnął mnie na blat, zmuszając mnie o oparcie się o zimny, marmurowy mebel. Montanha wcale nie zwracając uwagi na moje położenie przybliżył się do mnie, a jego ciało całkowicie zasłoniło to moje i otworzył szafkę za moją głową i zza moich pleców wyciągnął dwie wysokie szklanki.

- Jeśli chcesz... - zaczął, odsuwając się znacznie. - Mogę wycisnąć sok z pomarańczy, co ty na to? - posłał mi głupi uśmiech, przez co dobrze wiedziałem, że on też wiedział.

musi wiedzieć

Skinąłem delikatnie głową, wciąż nieco onieśmielony bliskością mężczyzny, a ten bez słowa odsunął się ode mnie, a ja miałem w końcu okazję, by zajrzeć na zastawę, którą wcześniej przyszykował Gregory.

-Już wyciągam lasagne. - mruknął pod nosem, otwierając piekarnik i łapiąc za rękawice wyciągnął małą tackę z jedzeniem w środku.

Ułożył jedzenie po środku wyspy kuchennej, a ja powolnym krokiem udałem się do jednego z krzesełek dostawionych do blatu.

- Pięknie wygląda. - szepnąłem, przyglądając się potrawie.

- Poczekaj, aż spróbujesz. - złapał za mój talerz i z gracją nałożył mi połowę lasagni. - Bon appetit. - zaśmiał się cicho, kładąc porcję przede mną.

obsession - morwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz