❜❜𝐎𝐬𝐭𝐚𝐭𝐧𝐢𝐨 𝐩𝐫𝐳𝐞𝐫𝐰𝐚𝐧𝐨 𝐧𝐚𝐦, 𝐩𝐫𝐚𝐰𝐝𝐚?❜❜

1.1K 124 196
                                    

Zrobiłem w kolorowych kubkach dwie gorące czekolady i powolnym krokiem udałem się do sypialni. W powietrzu unosił się słodki zapach świeczek, które chwilę wcześniej odpaliłem, z głośnika leciała cicha, uspokajająca muzyka. Kątem oka zerknąłem na bruneta, który mimo ostrych, majowych promieni słońca wciąż spał. Uśmiechnąłem się, cicho wzdychając i kręcąc głową.

ethan naprawdę nie zasługuje na to życie...

Powoli usiadłem na brzegu łóżka Ethana, uważając, żeby nie usiąść na moim przyjacielu.

musiałem mu powiedzieć o wczorajszym zajściu

tylko jak,

Wszystko działo się tak szybko, że sam do końca nie wiedziałem, co się stało.

ale wiedziałem,

że to nie koniec przygód

Moja ręka czule spoczęła na czole bruneta, który lekko się wzdrygnął i wymruczał coś niezrozumiałego.

- Dawaj młody. - zaśmiałem się, klepiąc go po ręce. - Już dziesiąta.

Etan przewrócił się na plecy i niemrawą miną spojrzał na mnie, pewnie do końca jeszcze nie kontaktując.

- Dopiero dziesiąta. - skomlał z chęcią ponownego pójścia spać. - Czekaj czekaj. - zerwał się szybko, a po jego zaspaniu nie było już śladu. - Co dziś za dzień?

- Czwartek? - prychnąłem. - Coś nie pasuje?

- Dzięki bogu. - odetchnął z ulgą, rzucając się na łóżko. - Dziś starego pierda nie ma w domu. - sapnął. - Mama chyba do dwudziestej trzeciej w pracy, więc totalna chillera dzisiaj.

- A szkoła? - założyłem dłonie na biodra, skrzecząc kłótliwym tonem.

- Jutro też jest dzień. - wywrócił oczami. - Widzę że szef kuchni dziś przygotował śniadanie. - skinął głową, patrząc na dwa parujące kubki.

- Ja śniadanie u siebie zjadłem. - uśmiechnąłem się zawile. - Ty radź sobie sam.

- Ale jesteś. - burknął, wstając i sięgając po kakao. - Ale dziękuje za kakao. - dodał z uroczym uśmiechem.

- Uśmiechami nic nie zmienisz. - pokiwałem głową, idąc z nim w stronę kuchni. - Natomiast ja coś chyba zdziałałem moim uśmiechem.

- W końcu przeleciał cię Garen? - zapytał z udawaną ekscytacją.

- Nie, ale pamiętasz tego upierdliwego klienta co mi nockę spierdolił?

- Seksowny brunet ze skórzaną kamizelką? - prychnął śmiechem, a ja zganiłem go wzrokiem. - No co, tak go opisałeś.

- Nie... - wydąłem dolną wargę na chwilę odwracając wzrok. - Dobra, nie ważne. Ważne jest to, że typek ma jakieś wtyki. Kurwa, wczoraj jaka pojebana akcja. - złapałem się za głowę.

- No gadaj, no. - zaśmiał się, przygotowując sobie śniadanie.

- Wczoraj był niby normalny dzień w barze, co nie? Czwartek, trochę wzmożony ruch ale no. Jest jakoś po północy i psy wlatują do lokalu.

- Pierdolisz. - uniósł brwi, siorbiąc gorący napój. - Najebali komuś?

- Mi. - prychnąłem. - Prawie.

- Co, zagwizdałeś na nich czy przywołałeś do nogi? - zaśmiał się, poprawiając w łóżku. Pokazałem mu środkowy palec na co wywrócił oczami. - No co, wciąż pamiętam minę tamtego policjanta.

- Byłem młody, ok? Ale wracając. Podchodzą do mnie i że dostali anonimowe zgłoszenie i że chcą ze mną porozmawiać i zadać parę pytań.

- Powiedz, że z nimi nie gadałeś. - odłożył kubek, składając dłonie.

obsession - morwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz