9. Pamiętnych osiem lat temu...

31 2 0
                                    

*Judy*

Z samego rana zostaliśmy wysłani z Nickiem przez Bogo do więzienia, gdzie poprzedniej nocy doszło do feralnego włamania. Normalnie byłoby to czymś irracjonalnym, iż bandyta włamuje się do więzienia, jednak tak się akurat złożyło, że konkretnym jego celem niestety była cela naszej poszukiwanej. Kto i po co się tam włamał, tego musimy się dowiedzieć. Mam pełne prawo podejrzewać, że może mieć to jakiś związek z naszą sprawą. Starałam się więc skupić na niej całą swoją uwagę w przeciwieństwie do Nicka, który wydawał mi się jakoś strasznie nieswój. Cóż, zapewne balował wczoraj z ukochaną do białego rana, oboje później zrobili coś głupiego i lis modli się teraz, by ich wybryk nie wyszedł na jaw. Dla własnego komfortu psychicznego, wolę nie wdawać się w szczegóły. Najpierw praca, później skupię się na relacjach Nicka z tajemniczą Gwen.

- Poprzez monitoring nie było widać, kogo tutaj przywiało? - pytanie Nicka, które ten zadał panu Blakowi pomogło mi skutecznie powrócić do rzeczywistości.

- Monitoring został przez sprawcę uprzednio wyłączony, zaś żaden z naszych ssaków nikogo nie zauważył. Skok musiał być dogłębnie przemyślany. - nikt nic już nie powiedział, ponieważ właśnie dotarliśmy do celi Obłoczek, a raczej tego, co z niej zostało. Stanęłam, jak wryta, ujrzawszy zdemolowaną sporą część podłogi, jak i całą przeciwległą ścianę.

- Co do stu marchwi się tutaj stało?! - krzyknęłam, nie wiedząc, gdzie konkretnie powinnam zawiesić wzrok.

- Nie mamy pojęcia. Strażników zaalarmował dopiero huk spowodowany demolką. Zanim jednak dobiegliśmy sprawdzić, co się dzieje, zastaliśmy jedynie taki widok. - samiec czarnej pantery wskazał otwartą łapą na zgliszcza. Skierowałam spojrzenie na Nicka, który nie odrywając wzroku od pomieszczenia, drapał się po karku. W pełni rozumiałam jego reakcję. Sama byłam zdania, iż wygląda to naprawdę nieciekawie.

- Kto mógł coś takiego zrobić? - spytałam bardziej samą siebie, niż towarzyszących mi ssaków, kierując się w głąb pomieszczenia. Musiałam bardzo uważać, gdzie staję, gdyż dziura w podłodze była bardzo pokaźnych rozmiarów.

- Sprawca musiał być na tyle zwinny, by zdążyć umknąć strażnikom, a jednocześnie, na tyle silny, by spowodować tak wiele zniszczeń.

- Może to robota jakiegoś słonia? - zasugerował Nick, stając u mego boku.

- Słonie są silne, ale nie na tyle szybkie. Przedstawiciel tego gatunku nie zdołałby uciec. Nawet biorąc pod uwagę poruszanie się poprzez środek transportu, zostałby on odpowiednio wcześnie zauważony. Poza tym, spójrz chociażby na drzwi. Są nienaruszone, a sam zresztą widzisz, że żaden słoń by się przez nie nie przecisnął. Wygląda to tak, jakby sprawca wszedł tu, jako ssak średnich rozmiarów, będąc już w środku, nabrał na masie i sile, dokonał tu tych wszystkich zniszczeń, a na koniec ponownie się skurczył, żeby zdołać zbiec, zanim ktokolwiek tutaj dotarł.

- Nie uważasz, carrociu, że brzmi to co najmniej absurdalnie? - Nicka rozbawiła moja teoria, tyle że jego śmiech miał jakiś taki nerwowy wydźwięk. Mimo to, miał rację. Ta sprawa ma naprawdę wiele niewiadomych, ale nie rozwiążę jej, jeśli będę wiecznie szukała dziury w całym.

- Moim zdaniem, powinniśmy najpierw skupić się na tym, po co właściwie sprawca tu się włamał. Tym, jakiego gatunku jest przedstawicielem, zajmiemy się później. O, popatrz, chyba mam poszlakę. - Nick kucnął na podłodze przy gruzach, więc od razu poszłam w jego ślady. 

- Wygląda na to, że jeszcze przed demolką podłoga była w środku pusta. Obłoczek mogła ukryć tam coś istotnego, sprawca za wszelką cenę chciał to pozyskać i stąd te wszystkie zniszczenia. - sugestia mego partnera wcale nie była tak pozbawiona sensu, jak mogło to się wydawać. Pytanie tylko, co takiego poszukiwana przez nas owca mogła tutaj ukryć? Tego musimy się dowiedzieć. 

Zwierzogród : Smoki istnieją naprawdęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz