16. Tyle wymijających odpowiedzi

23 1 0
                                    

*Nick*

Stałem przed komisariatem, jak ostatni kołek, oczekując na pojawienie się swojej partnerki. Oprócz tego, co chwila usiłowałem nawiązać z nią połączenie przez telefon. Na nic się to jednak zdało. Judy ewidentnie nie zamierzała ode mnie odebrać, a ja powoli zacząłem tracić cierpliwość. Na całe szczęście finalnie króliczka jednak zdecydowała się pojawić.

- Cześć, Nick. - przywitała się niemrawo.

- Cześć, Nick? Tylko tyle masz mi do powiedzenia. GDZIEŚ TY DO CHOLERY BYŁA?! OD DWÓCH GODZIN PRÓBUJĘ SIĘ DO CIEBIE DODZWONIĆ!

- Nie wrzeszcz tak. Cholernie boli mnie głowa. - oznajmiła, masując łapami swoją skroń. Gdybym nie znał jej lepiej, pomyślałbym, że ma kaca, ale to nie było możliwe. Moja Judy i alkohol? To było co najmniej niedorzeczne.

- Chora jesteś? Coś ci dolega? - dopytywałem, mierząc partnerkę badawczym wzrokiem.

- Nic, czym miałbyś się martwić. Czy możemy już jechać? Mam serdecznie dość twoich kazań. - nie czekając na odpowiedź, Judy ruszyła w kierunku naszego auta. Nie miałem ochoty się z nią kłócić, dlatego bez zbędnego komentarza, ruszyłem zaraz za nią. Króliczka na całe szczęście sama z siebie usiadła na miejscu pasażera, więc nie musiałem przynajmniej dyskutować z nią na temat jej dzisiejszego prowadzenia samochodu. Przez pierwsze kilka chwil po włączeniu się do ruchu, między nami panowała napięta cisza. Zniecierpliwiony oczekiwałem na to, aż Judy sama podejmie temat swojego spóźnienia oraz stanu, w którym przyszła do pracy, jednak ta uparcie milczała. Sam więc postanowiłem owe milczenie przerwać.

- Zechcesz mi w końcu wyjaśnić, dlaczego wyglądasz, jakbyś miała kaca? Normalnie nigdy bym cię o coś takiego nie posądzał, ale ileż można wypierać coś, co sam widzę? Gdzie byłaś wczoraj wieczorem? W barze? Na imprezie? Na imprezie w barze?

- Z kolegą, jeśli już musisz wiedzieć. Wścibski rudzielec. - dwa ostatnie słowa wymruczała pod nosem, ale to nie one pobudziły moją czujność.

- Jakim kolegą? Od kiedy ty...?

- Od kiedy mam kolegów? No nie wiem, może od zawsze? - zasugerowała w sarkastyczny sposób.

- Co to za jeden? - wypytywałem dalej.

- Czy to przesłuchanie?

- Pytam, co to za jeden? - powtórzyłem znacznie bardziej stanowczo, niż przedtem. Czy to było przesłuchanie? Jak najbardziej. Skoro Judy nie potrafi ze mną normalnie rozmawiać, będę ją przesłuchiwał, jak każdego naszego podejrzanego.

- Jack Savage. Poznałam go w kawiarni. - Jack Savage? W głowie prześwietliłem wszystkich swoich znajomych ze Zwierzogrodu, lecz nie napotkałem nikogo o takim nazwisku. - Jeszcze jakieś błyskotliwe pytania, panie władzo?

- Poznałaś gościa w kawiarni i od razu poszłaś z nim pić do jego mieszkania? Niezbyt odpowiedzialne, nawet jak na głupiego królika.

- Ty się mnie czepiasz? - Judy zawiesiła na mnie dłuższe spojrzenie. - Po tym, jak sam co chwila biegasz do swojej byłej znikąd?! Mnie ciągniesz za język, a sam uparcie milczysz, jak grób w jej sprawie!

- No dobra. - westchnąłem ciężko, czując, że Judy nie odpuści, dopóki nie pozna odpowiedzi na nurtujące ją pytania. - Co chcesz wiedzieć?

- Dlaczego cię zostawiła, skoro ponoć byliście ze sobą tacy szczęśliwi?

- Byliśmy ze sobą szczęśliwi, to fakt, ale Gwen... - przez chwilę zawahałem się, czy nie wyznać partnerce prawdy. Gdyby Judy ją znała, z całą pewnością zrozumiałaby przyczynę mojego zachowania. Nie było dla mnie tajemnicą, że nasze kłótnie są związane ze skrywanymi przeze mnie sekretami. Jednak, by w dalszym ciągu móc chronić Judy, musiałem zdecydować się na wymijającą odpowiedź.

Zwierzogród : Smoki istnieją naprawdęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz