6. Spotkanie po latach

45 3 0
                                    

*Gwen*

Z samego rana wyszykowałam się, by móc wyjść na miasto. Moim dzisiejszym miejscem docelowym był stary garaż w Sawannie Środkowej, gdzie jeszcze osiem lat temu rezydowali Nick wraz z Finnikiem. Z jednej strony ogromnie cieszyłam się możliwością ponownego spotkania z chłopakami, ale z drugiej... strasznie bałam się ich reakcji na mój widok. Wszak odchodząc, złamałam Nickowi serce, zaś Finna opuściłam bez słowa pożegnania. Początkowo lecąc do Zwierzogrodu, uznałam, że najlepiej będzie nie pokazywać się żadnemu z nich, jednakże jeśli Nick był zamieszany w sprawę Obłoczek, nie miałam innego wyjścia, jak tylko poprosić go o pomoc. Echh, i znowu skończyło się na tym, że będę ciągła go za sobą, narażając przy tym na ogromne niebezpieczeństwo, ale innego wyjścia niestety nie miałam. Obłoczek uciekła, więc sama nie poradzę sobie w jej schwytaniu, zwłaszcza jeśli ta wie, że ją ścigam. Nie będę ukrywała, że odczuwałam stres, idąc w kierunku znanego mi garażu. Po mym futrze ciekł lekki pot, zaś łapy całe mi drżały. Co chłopcy powiedzą? Ucieszą się, czy wręcz przeciwnie, uznają, że ja to w ogóle nie powinnam była wracać, skoro raz postanowiłam na zawsze już zniknąć z ich życia. Jak wryta stanęłam, po drugiej stronie ulicy ujrzawszy moje miejsce docelowe, a przed nim doskonale znanego mi fenka kończącego mycie swego samochodu. Nie byłam w stanie się odezwać, a już tym bardziej wykonać chociażby jednego kroku. Ssak będący mi, jak rodzony brat w skupieniu wykonywał swe codzienne obowiązki, w ogóle nie zdając sobie sprawy z mojej obecności. Poczułam wilgoć pod oczyma, dopiero teraz w pełni zdając sobie sprawę z tego, jak cholernie za nimi tęskniłam.

- Finn. - wydusiłam z siebie, podchodząc nieco bliżej pustynnego lisa. Ten stanął w osłupieniu, wypuszczając z rąk gąbkę, która z pluskiem wpadła do wiadra wypełnionego wodą z pianą. Ssak powoli odwrócił głowę w moją stronę, jakby w ogóle nie dowierzał w to, że znów tu jestem. Mówiąc szczerze, ja sama jeszcze nie do końca w to dowierzałam.

- Gwen. - wyszeptał, następnie na jego twarz wkradł się szeroki uśmiech, który szybko przerodził się w śmiech.

- Mordo, gdzieś ty się podziewała?! Ze sto lat cię tu nie było! - fenek rzucił mi się w ramiona, co umożliwiłam mu uklęknięciem na jedno kolano. Mocno uściskałam brata, jednocześnie uważając przy tym, by go nie zgnieść. Tak dobrze było na powrót mieć go przy sobie.

- Tak mi przykro, przepraszam. - wyszeptałam, już nie hamując łez spływających mi ze szczęścia, a jednocześnie żalu, iż zmuszona byłam opuścić bliskie mi ssaki na tych osiem długich lat.

- Nie chciałam odchodzić, a już tym bardziej bez pożegnania. Nigdy nie będę ci w stanie wytłumaczyć, dlaczego musiałam postąpić tak, a nie inaczej, jednak wiedz, że nigdy nie przestałam was kochać.

- My ciebie też nie, nasza Królewno Śnieżko. Nick mówił mi, że ten niezapowiedziany wyjazd wcale nie był dla ciebie łatwy.

- Możesz mi wierzyć, Finn, ja naprawdę nie chciałam was zostawiać, ale nie pozostawiono mi żadnego wyboru. - westchnęłam cicho, wspomnieniami powracając do tamtych chwil. Gdybym tylko miała pewność, że moja obecność w życiu chłopaków nie narazi ich więcej na śmiertelne niebezpieczeństwo, zostałabym tu z nimi bez cienia zawahania.

- Nick mówił ci, dokąd się udałam? - dopytałam po otrząśnięciu z wewnętrznych rozterek.

- Nie. Jeśli chodzi o ciebie i twoje odejście... naprawdę mało co mówił. - oznajmił, co jasno odebrałam jako wieść, iż Nick nie zdradził naszemu przyjacielowi, kim naprawdę jestem, mimo że pamiętam, jak bardzo tego chciał. Zawsze uważał, że Finn będzie zachwycony moim smoczym ja, zupełnie jak on sam. Takie zapewnienia działały na mnie kojąco, gdy mnie samą dopadały codo tego koszmarne wątpliwości.

Zwierzogród : Smoki istnieją naprawdęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz