7. Tajemnica nieszczęśliwej miłości Nicolasa Bajera

47 3 0
                                    

*Narracja trzecioosobowa* 

Tak wiele sprzecznych emocji może towarzyszyć smokowi na krótko po narodzinach. Radość, a jednak strach. Miłość, a jednak niepokój. Samotność... a jednak skryte w duchu czyjeś towarzystwo. Towarzystwo czegoś niezrozumiałego... Maleńka smoczyca nie była nawet pewna, czy może to coś nazwać osobą, mimo iż czuła, że to coś... żyje... i to właśnie w niej. 

- Co masz na myśli, mówiąc, że mnie wybrałeś? Czego ode mnie chcesz?! - krzyknęła zrozpaczona, nie mogąc już znieść niezrozumiałego głosu nieznanego pochodzenia. 

- Jesteś niebywale wyjątkowym smokiem. Możesz czuć się zaszczycona, gdyż to właśnie ciebie wybrałem sobie na nosiciela swojej duszy. 

- Co takiego?

*Judy*

Zaraz po wizycie w więzieniu, wraz z Nickiem powróciliśmy na komendę. Przez całą drogę na miejsce zastanawiałam się, jak doszło do tego, że dwoje więziennych strażników ginie w pożarze tego samego ranka, co Obłoczek z niego ucieka. To musi być ze sobą powiązane. Cóż, mamy pełne prawo podejrzewać, że za morderstwem stoją jej ssaki, jednak brak wyjaśnienia, w którym niby momencie nasza stara znajoma skontaktowała się z mordercami, by ci odwalili całą tę hecę z podpaleniem. Nie można też zlekceważyć faktu, iż gdyby nie parę drobnych szczegółów, oba przypadki można byłoby uznać za wypadek, cały plan zabójstwa musiał więc być wcześniej ze szczegółami dopracowany. Zatem, kiedy ssaki Obłoczek zdążyły obmyśleć tak wiele istotnych kwestii, mając na to tak mało czasu? Wiele jest tutaj niewiadomych, ale nie możemy się poddać. Nie poddaliśmy się, kiedy szukaliśmy przyczyny dziczenia drapieżników, więc teraz też nie mam zamiaru odpuścić. Zwłaszcza, że ponownie przyjdzie ścigać nam Obłoczek. Nick zdeklarował się, że pójdzie nam po kawę do automatu stojącego na stołówce, w międzyczasie ja miałam zaczekać na Pazuriana, który miał przekazać nam papiery dotyczące aresztowania naszej owcy. Wprawdzie nie jestem pewna, czy cokolwiek nam się stamtąd przyda, jednak w danej chwili każdy punkt zaczepienia może być na wagę złota. Stojąc tak na środku holu, dojrzałam polarną lisicę rozglądającą się wokół siebie zapewne w celu dopatrzenia się pracującego u nas recepcjonisty. Ja również rozejrzałam się po swoich kolegach, jednak żadne z nich nie zwracało uwagi na przybyłą lisicę, która przecież mogła być w potrzebie. Jako policjantka i przykładna obywatelka poczułam się w obowiązku podejść do niej i dowiedzieć się, co ją tutaj sprowadza. 

- Przepraszam panią, ale Pazurian wyszedł na przerwę. Może ja mogłabym jakoś pomóc. - zagadałam z miłym uśmiechem, starając się ignorować fakt, iż lisica spojrzała na mnie, jak na przybysza z innej planety. No tak, króliczy policjant musiał być dla niej czymś niebywale niecodziennym. Ta samica chyba nie jest stąd, bo od przeciągu kilku miesięcy po raz pierwszy ktoś spogląda na mnie ze zdziwieniem. Miejscowi raczej kojarzą już zarówno mnie, jak i mojego lisiego partnera.

- Yyy, cóż pani... - polarna lisica posłała mi pytające spojrzenie w oczekiwaniu aż się przedstawię, co też uczyniłam, zachowując uprzejmy ton głosu.

- Hops. Sierżant Hops.

- A zatem, pani sierżant, tak się składa, że szukam... swojego przyjaciela. - odparła z wyłapanym przeze mnie zawahaniem. Czyżby ów przyjaciel był dla niej kimś więcej, niżeli sama się do tego przyznaje? Nieprofesjonalnie byłoby w to wnikać, jednakże stojąca przede mną samica była młoda do tego niezwykle urodziwa. Z całą pewnością miała powodzenie u samców swego gatunku i jej przyjaciel rzeczywiście mógłby być jednym z jej adoratorów. 

- Rozumiem. Chciałaby pani zgłosić zaginięcie. - zasugerowałam, w głowie dokładnie odtwarzając sobie drogę do wydziału zaginięć, by móc pokierować tam polarną lisicę, jednakże jej słowa całkowicie zbiły mnie z tropu.

Zwierzogród : Smoki istnieją naprawdęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz