Rozdział 2 Niespokojny Sen

343 38 4
                                    

- I jak? Jak Ci się podoba tutaj?

On myśli, że będę tu na zawsze, czy co? Nie wytrzymam tutaj nawet tygodnia! Dajcie mi kurde wszyscy święty spokój! Odczepcie się ode mnie. Chcę już stąd wyjść.

- Będę miał swój własny pokój?

- Tak, dzisiaj byś spał sam w pokoju, ale jutro będę musiał Cię przenieść do innego.

No cóż, skoro jedną noc, będę sam w jednym pokoju, to powinienem się wyspać.

Wstał od stolika i podszedł do "kucharki", która stała za ladą. Wymienili ze sobą parę słów i powrócił do mnie.

- Chodźmy. - Zasunął za mną krzesło. Wziąłem swoje bagaże i wyszliśmy. Usłyszałem kroki z tyłu korytarza. Szybko zerknąłem w tamtą stronę. To ta sama dziewczyna, która mnie "zaatakowała", lecz bez swojego kaftana.. Dziwnie się patrzyła..

- Tu jest toaleta chłopięca, a na przeciwko dziewczęca. - Spojrzałem na drzwi. Zaraz potem obracałem powoli głowę do tyłu. Nie było jej. Przetarłem oczy.

Czy ja widzę duchy? Już wolę pójść do swojego pokoju. Powoli tracę tu zmysły.. Nie mogę tu dłużej zostać.

- Chodź, oprowadzę Cię po całym ośrodku. Poznasz tu jutro swoich nowych kolegów i koleżanki. A teraz pójdziemy do twojego pokoju. Rozpakujesz swoje ubrania na jutro i do spania, bo nie ma sensu rozpakowywać i pakować.

No dobra, jak tak bardzo chce.. Niech będzie. Już mi wszystko jedno. Byle szybko do pokoju.

- Tu, na lewo znajduje się twój pokój. Wejdź. - Otworzyłem powoli drzwi. Pusto i cicho. Rzuciłem torbę na łóżko i usiadłem obok niej. Twarde to łóżko. Jeju, nie zasnę.

- Jest tu jakiś prysznic?

- Potrzebujesz się dzisiaj myć?

- Przydałoby się. - Wziąłem w dłoń ubrania do spania i ręcznik, a w drugą szczoteczkę do zębów i pastę.

- No dobrze, tędy. - wstałem i szybko poszedłem za nim.

Mam nadzieję, że w łazience, nie będzie kamer! Z resztą, nawet i gdyby były, to bym czymś je zakrył. Nie pozwolę, aby mnie kamerowali, kiedy biorę kąpiel! Wszedłem do wnętrza łazienki. Rozejrzałem się wszędzie. Jest czysto, nie ma kamer. Ulżyło mi na duchu.

Ściągnąłem ubranie i wszedłem do kabiny. Zawiesiłem na górze ręcznik, odkręciłem korek wody. Niech to szlag! Nienawidzę tak nagłe zmiany temperatury wody. Teraz muszę dziesięć minut, poświęcić na regulację wody. Kiedy w końcu ustawiłem na ciepłą wodę, oblałem się żelem i opłukałem się. Zakręciłem korek, ściągnąłem z góry ręcznik, owinąłem się nim i wyszedłem spod prysznica. Otarłem się dokładnie cały i nałożyłem na siebie ubrania.

Podszedłem do umywalki i spojrzałem w swoje odbicie. Jezu, wyglądam jak jakiś trup.. Nienawidzę swojej bladej skóry. Sięgnąłem po szczoteczkę. Wycisnąłem z tuby pastę i zacząłem szorować zęby. Usłyszałem pukanie. Wyplułem wszystko.

- Tak? - Wytarłem się ręcznikiem z piany.

- Długo jeszcze będziesz tam siedział, Bell? - Zapytał lekarz przez drzwi.

- Myję zęby. - krzyknąłem

- Szybko, zaraz masz być w pokoju. - Machnąłem jeszcze parę razy szczoteczką. Wziąłem ciuchy, mokry ręcznik, szczoteczkę i wyszedłem.

- Już, wykąpany? - Stał nade mną.

- Tak, już tak. - odetchnąłem.

- Idź szybko do pokoju. - popchnął mnie lekko. Otworzyłem drzwi i zapaliłem światło. Rozejrzałem się po pokoju. Niby wszystko jest na swoim miejscu, ale miałem takie dziwne uczucie.. jakby ktoś był w szafie. Otworzyłem ją natychmiast. Zdziwiłem się, ponieważ była pusta.

Jednak to tylko moje wymysły.. Chore wymysły. Powoli mi już tutaj odbija. Muszę coś wymyślić, żeby mnie stąd wypuścili.. Włączyłem telefon. Jest godzina 00. Przepraszam, czy ja słyszę jakieś szepty?

Przyłożyłem ucho do ściany. Tak, ktoś coś mówi.

- Wypuście mnie stąd, błagam. Wypuście.. - Nagle cisza.

Usłyszałem cichy płacz. I znowu nastała cisza..

CO SIĘ TUTAJ DZIEJE?! Czy to miejsce aż tak źle wpływa na moją psychikę? Boże.. Odwrócę się na drugi bok.. Strasznie nie wygodne to łóżko. Co?! Tutaj także jest kamera? Akurat musi być w tym rogu gdzie moje oczy ją dostrzegają? Eh, położę się na plecy. Szczerze? Ten materac twardością niczym się praktycznie nie różni, od podłogi. Moje myśli błądziły w tych ciemnościach..

Zerknę do telefonu. Zaraz, zaraz.. Dlaczego się wyłączył? Przecież bateria była pełna! Hm, może nacisnąłem wyłącznik, kiedy się obracałem. Ale cóż, ważne, że działa. Przepraszam, ale jak to już minęła godzina?

Usłyszałem puknięcie w ścianie. Wyłączyłem telefon. Chwilę potem, ten dźwięk powtórzył się.. Wyliczyłem, że te pukanie odbywało się co 10 sekund. Te pukanie było jednorazowe. Akurat wtedy, gdy chciałem zmrużyć oczy..

Nie no, ja nie zasnę! To pukanie mnie dobija, a zarazem wkurza. Komuś się nudzi czy co?

Usiadłem na łóżku. Sięgnąłem po inhalator i słuchawki. Prawie bym się wywalił, ale przecież nie wstanę z łóżka.. Ponieważ kiedyś oglądałem swój pierwszy i ostatni horror w życiu i było w nim, że potwór mieszkał pod łóżkiem i wciągał ludzi. Skończyło się na tym, że tak się wystraszyłem, że wylądowałem w normalnym szpitalu.

No świetnie. Akurat takie wspomnienie musiało mi się przypomnieć? Teraz jeszcze bardziej się boję, a przez te pukanie, to szału dostanę!

Podłączyłem słuchawki do telefonu. Wszedłem w moją ulubioną playlistę. Włączyłem muzykę i zamknąłem oczy. Po 30 minutach wyłączyła mi się muzyka. Sam nie wiem dlaczego.. Ale to nic, byłem śpiący. Wyłączyłem telefon, schowałem go pod poduszkę i usnąłem. Do chwili..

Usłyszałem, natarczywe pukanie do ściany.

- Nudzi się komuś?! - Krzyknąłem.

No, nareszcie. Ustąpiło. Cisza i spokój. Wziąłem głęboki wdech, zamknąłem oczy i wypuściłem powietrze z ust. Nie no, to są jakieś jaja! ZNOWU?! Ja tu nie wytrzymam!

Usiadłem skulony na łóżku. Zacząłem szlochać jak i ze złości, tak i z bezradności.. Co bym nie zrobił, to nie przestanie. Zacisnąłem dłonie w pięści. Wkurzyłem się i z całej siły walnąłem w ścianę.

- JEŻELI, JESZCZE RAZ, USŁYSZĘ PUKANIE, TO OSOBIŚCIE WEJDĘ DO TWOJEGO POKOJU I NIE BĘDZIESZ JUŻ MIAŁ CZYM PUKAĆ! - Wrzeszczałem. Wziąłem inhalator i zaciągnąłem się trzy razy.

Dziwi mnie to, że lekarze nie przybiegli zapytać się, co się stało. Te bardzo popularne pytanie.

O dziwo, ktoś chyba zrozumiał o co do niego powiedziałem i przestał pukać.

Wreszcie mogę pójść spokojnie spać. Muszę wyciszyć swój umysł od tego wszystkiego i pójść spokojnie spać.

Spojrzałem jeszcze tylko na godzinę do telefonu..

Jest 5?! Nie no, super. Na pewno się wyśpię. Ciekaw jestem tylko, o której mnie obudzą. No nic Con, idź spać.

- Wstajemy, wstajemy Leo! - Na rozpoczęcie tego dnia ujrzałem twarz doktora Jacka.

Z niechęcią usiadłem po turecku na łóżku..

- Która godzina? - Ziewnąłem i przetarłem oczy.

- Jest 7. Zaraz idziemy na śniadanie.

Aha, okej. Spałem niecałe 2 godziny. JEST W PORZĄDKU!! Nie, żeby to był sarkazm.. skądże.

Everything I Didn't Say / BronnorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz