Wsiadłem do samochodu, zapiąłem pasy. Pomachałem loczkowi, ale nie odmachał mi, ponieważ wzięli go lekarze. Pojazd ruszył.
Przecież tego chciałem.. Chciałem stąd uciec od początku. Dlaczego mnie to nie cieszy? HALO! Wyszedłem stąd!
- Wiemy o tobie prawie wszystko od lekarza. Może opowiesz nam coś o sobie? - Zapytała kobieta.
- A może państwo pierw mi powiedzą, kim państwo są? Wy o mnie coś wiecie, ja o was nic.
- Ma chłopak rację. - Przytaknął mężczyzna prowadzący auto.
- No dobrze, nazywam się Isabella Stelle, a to mój mąż Daniel. Mieszkamy niedaleko.
- Mam pytanie. - Przerwałem niegrzecznie.
- Tak?
- Dlaczego akurat wzięliście mnie stamtąd, a nie z Domu Dziecka? Dlaczego nie mogłem wziąć ze sobą Oscara? Nie stwarzałby problemów.
- Leo, spokojnie. Nie mogliśmy. Ja rozumiem, że jesteście przyjaciółmi..
- Już jesteśmy na miejscu! - Powiedział uradowany Daniel i zatrzymał auto na podwórku.
Odpiąłem pasy, otworzyłem drzwi i wyszedłem z pojazdu. Zaczerpnąłem tego świeżego powietrza.
- No, witaj w domu, słonko. - Pogładziła mnie po ramieniu Isabella.
Myślałem, że śnię.
Ten dom, a raczej willa była jak z innego świata. Widać, że mają pieniądze. Jestem ciekaw, czy za mnie zapłacili..
Rozejrzałem się dokładnie. Spojrzałem na uśmiechniętą parę za mną.
- No śmiało, wejdź do środka. - Powiedziała kobieta.
Po ścieżce zrobionej z płaskich kamieni podszedłem pod drzwi. Ciemno brązowe, a klamka złota. Prawdziwego złota. Powoli otworzyłem drzwi. Wszedłem do wnętrza pałacu. Był ogromny!
Nagle usłyszałem wycie dziecka. Wszedłem na górę po rozłożystych białych schodach. Otworzyłem jeden z pięciu pokoi wszedłem do środka.
To był pokój dziecięcy. Cały był w misiach, pluszowych misiach. Ogólnie to cały pokój był taki słodki i bezpieczny dla maluszka. Dziecko ucichło. Przyglądało mi się uważnie. Spojrzałem na małego loczkowatego blondynka w kojcu. Miał szafirowe oczka i czerwone policzki od płaczu.
Przypominał mi mojego Oscarka.. przez czuprynkę. Kucnąłem przed kojcem.
- Cześć. Chcesz wyjść? - Powiedziałem ściszonym głosem.
Chłopczyk odpowiedział powolnym kiwnięciem główką. Na oko miał 3 latka.
- To chodź. - Wstałem, chłopiec wyciągnął do mnie swoje małe rączki, a ja chwyciłem go pod pachami.
Przytulił mnie mocno. Pogładziłem go leciutko po plecach.
- Glodny jestem. - Powiedział szeptem w moje lewe ucho.
Na tę wiadomość wyszedłem z nim z pokoju i udałem się na dół.
- Dobrze, powiedz mi gdzie jest kuchnia? - Trzymałem go mocno.
Odkleił się ode mnie i wskazał mi drogę. Pokierował nas do salonu. Tam siedziała pani tego domu.
- Przepraszam, ale malec mówi, że jest głodny.
- Maxuś! - Odwróciła się nagle. - Ojej wziąłeś go na ręce? To takie kochane. Dziękuję.
Podeszła i zabrała malca.

CZYTASZ
Everything I Didn't Say / Bronnor
Hayran Kurgu"Wszystko ma swój początek i koniec. Czasami po prostu koniec jest w nieodpowiednim momencie,ale musimy się z tym pogodzić." DRUGI SEZON NA BLOGGERZE : mentalsecondbronnorfanfiction.blogspot.com 03.19 #9 mental