Rozdział 22 Szokująca Prawda

160 22 4
                                    

Małżeństwo Stelle nigdy praktycznie nie byli w domu. Brali nadgodziny, a ja siedziałem w domu i zajmowałem się Maxem. Widywałem ich tylko na śniadaniu. Tak mijały dni i noce, a nawet tygodnie. Chyba już minął miesiąc. Strasznie tęsknię za moim Oscarkiem. Nie pozwalano mi jechać odwiedzać go, bo gdzie z trzylatkiem. Mają dobre serca, ale zdaje mi się, że większą część w swoim sercu mają swoją pracę niż nas.

Obudziłem się cały zalany potem. Śniło mi się, że coś złego Mia zrobiła Oscarkowi, a ja nic nie mogłem zrobić.

Wstałem i się rozciągnąłem, podwinąłem do góry rolety. Jak każdego ranka, Sarah czytała książkę w swoim pokoju. Zauważyła, że wstałem. Pomachała mi, uśmiechnąłem się do niej i odmachałem.

Z przyzwyczajenia, pierwsze gdzie szedłem, to do pokoju Maxa. Chłopak już nie spał.

- Dzień dobry, głodny? - Uśmiechnąłem się, a blondynek wstał uradowany.

Podszedłem do niego i wyciągnąłem z kojca. Loczek przez miesiąc nauczył się chodzić.. to jest niesamowite, jak szybko się uczy. Jeszcze ma problemy ze schodami, ale jakoś sobie radzimy. Zeszliśmy na dół.

- Dzień dobry śpioszki. - Przywitała nas mama Maxa.

Spojrzałem na zegarek. 10:30

- A wy nie w pracy? - Zdziwiłem się.

- Nie, dzisiaj mamy wolne i zaprosiliśmy również państwo Melben na grillowy obiadek. Przyjdzie także Sarah.

- Miło wiedzieć. - Odpowiedziałem i wsadziłem chłopca na krzesełko do karmienia.

- Słyszeliśmy, że spędzacie ze sobą dużo czasu. - Uśmiechnął się Daniel.

- To tylko przyjaciółka.

- Mhm ponoć pomogła Ci napisać piosenkę.

- Do czego zmierzacie?

- Podoba Ci się?

- Przestańcie. - Zmarszczyłem brwi.

- No dobra, nie męczmy chłopaka.

- Dzisiaj powiem wam coś ważnego przy obiedzie.

- A czemu nie teraz? Skoro to takie ważne.

- Ponieważ wtedy będzie też Sarah ze swoimi rodzicami. - Uśmiechnąłem się i nakarmiłem malca.

Daniel zrobił znaczący ruch brwiami w kierunku swojej małżonki.

Wyjąłem chłopaka

- Max, pokaż im co umiesz. - Powiedziałem zachęcająco.

- Tato, Mamo patscie na mnie. - Powiedział i ruszył do nich zgrabnie z podskokami.

Rodzice byli zachwyceni, bo nigdy nie widzieli, że chodzi, kiedy wracali jak on spał.

Ja w tym momencie poszedłem się ubrać i umyć zęby. Zszedłem na dół.

- Idę na dwór. - oznajmiłem

- Bez brata?

- Chodź, idziemy sie ubrać. - To było już trochę męczące, ale dawało się znieść.

Kilka minut później wyszliśmy na dwór. Skierowałem się na plac zabaw.

Niedawno odnalazłem w swojej kurtce swój telefon z liścikiem od Brada, że zwinął go doktorowi i że mam do niego dzwonić pod zapisany przez niego numer telefonu.

W drodze do zaplanowanego miejsca, wybrałem ten numer z kartki.

- Halo? - Odebrała jakaś dziewczyna.

Everything I Didn't Say / BronnorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz