Małżeństwo Stelle nigdy praktycznie nie byli w domu. Brali nadgodziny, a ja siedziałem w domu i zajmowałem się Maxem. Widywałem ich tylko na śniadaniu. Tak mijały dni i noce, a nawet tygodnie. Chyba już minął miesiąc. Strasznie tęsknię za moim Oscarkiem. Nie pozwalano mi jechać odwiedzać go, bo gdzie z trzylatkiem. Mają dobre serca, ale zdaje mi się, że większą część w swoim sercu mają swoją pracę niż nas.
Obudziłem się cały zalany potem. Śniło mi się, że coś złego Mia zrobiła Oscarkowi, a ja nic nie mogłem zrobić.
Wstałem i się rozciągnąłem, podwinąłem do góry rolety. Jak każdego ranka, Sarah czytała książkę w swoim pokoju. Zauważyła, że wstałem. Pomachała mi, uśmiechnąłem się do niej i odmachałem.
Z przyzwyczajenia, pierwsze gdzie szedłem, to do pokoju Maxa. Chłopak już nie spał.
- Dzień dobry, głodny? - Uśmiechnąłem się, a blondynek wstał uradowany.
Podszedłem do niego i wyciągnąłem z kojca. Loczek przez miesiąc nauczył się chodzić.. to jest niesamowite, jak szybko się uczy. Jeszcze ma problemy ze schodami, ale jakoś sobie radzimy. Zeszliśmy na dół.
- Dzień dobry śpioszki. - Przywitała nas mama Maxa.
Spojrzałem na zegarek. 10:30
- A wy nie w pracy? - Zdziwiłem się.
- Nie, dzisiaj mamy wolne i zaprosiliśmy również państwo Melben na grillowy obiadek. Przyjdzie także Sarah.
- Miło wiedzieć. - Odpowiedziałem i wsadziłem chłopca na krzesełko do karmienia.
- Słyszeliśmy, że spędzacie ze sobą dużo czasu. - Uśmiechnął się Daniel.
- To tylko przyjaciółka.
- Mhm ponoć pomogła Ci napisać piosenkę.
- Do czego zmierzacie?
- Podoba Ci się?
- Przestańcie. - Zmarszczyłem brwi.
- No dobra, nie męczmy chłopaka.
- Dzisiaj powiem wam coś ważnego przy obiedzie.
- A czemu nie teraz? Skoro to takie ważne.
- Ponieważ wtedy będzie też Sarah ze swoimi rodzicami. - Uśmiechnąłem się i nakarmiłem malca.
Daniel zrobił znaczący ruch brwiami w kierunku swojej małżonki.
Wyjąłem chłopaka
- Max, pokaż im co umiesz. - Powiedziałem zachęcająco.
- Tato, Mamo patscie na mnie. - Powiedział i ruszył do nich zgrabnie z podskokami.
Rodzice byli zachwyceni, bo nigdy nie widzieli, że chodzi, kiedy wracali jak on spał.
Ja w tym momencie poszedłem się ubrać i umyć zęby. Zszedłem na dół.
- Idę na dwór. - oznajmiłem
- Bez brata?
- Chodź, idziemy sie ubrać. - To było już trochę męczące, ale dawało się znieść.
Kilka minut później wyszliśmy na dwór. Skierowałem się na plac zabaw.
Niedawno odnalazłem w swojej kurtce swój telefon z liścikiem od Brada, że zwinął go doktorowi i że mam do niego dzwonić pod zapisany przez niego numer telefonu.
W drodze do zaplanowanego miejsca, wybrałem ten numer z kartki.
- Halo? - Odebrała jakaś dziewczyna.
CZYTASZ
Everything I Didn't Say / Bronnor
Fanfiction"Wszystko ma swój początek i koniec. Czasami po prostu koniec jest w nieodpowiednim momencie,ale musimy się z tym pogodzić." DRUGI SEZON NA BLOGGERZE : mentalsecondbronnorfanfiction.blogspot.com 03.19 #9 mental