Rozdział 26 Leniuchowanie

178 16 0
                                    

Zastanawiam się czasem czy to nie dzieje się wszystko przeze mnie.. Odnoszę takie wrażenie, że praktycznie czego nie zrobię, to będzie źle. Miewam takie przeczucie, że "pomagam" Oscarowi w samookaleczeniu się. Nie pokazywałem, ani nie mówiłem, jak bardzo mi na nim zależy. Nie mówiłem jak bardzo się z nim zżyłem.. Nie pokazałem mu tego. Czasami już nie wytrzymuję.. mam ochotę stąd odejść, ale jeszcze nie teraz..

Otworzyłem powoli zaspane oczy. Czułem ten piękny zapach, przy którym wszystkie złe myśli odchodziły gdzieś daleko - Jego perfumy.

Oderwałem policzek z jego nagiej klatki piersiowej i powoli usiadłem na łóżku. Spojrzałem na śpiącego loczka.

Słodko wygląda kiedy śpi. Jest wtedy taki spokojny, bezbronny. Gdyby ktoś go pierwszy raz zobaczył, nie uwierzyłby, że się tnie... No po prostu Aniołek.

Gdy przyglądałem się uważnie Bradu, zauważyłem, że oślinił poduszkę. Zacząłem się głośno śmiać. Chwilę potem, natychmiastowo zatkałem buzię zdając sobie sprawę z tego, że mogłem go obudzić.

Szatyn przetarł swoje oczy jedną ręką i spojrzał na mnie z uśmiechem.

- Nie chciałem Cię obudzić.. - Wbiłem wzrok w białą pościel.

- Nic nie szkodzi. - Usiadł i pociągnął mnie za sobą. - Pójdziemy spać jeszcze raz. - Ziewnął.

- Nigdy tak długo nie spałeś..

- No widzisz, wyśpię się za wszystkie czasy. - Zamknął oczy i usnął wtulony we mnie.

Uśmiechnąłem się sam do siebie. Po krótkim czasie zacząłem się nudzić, ponieważ nie mogłem usnąć.

Zacząłem bawić się jego loczkami.

- Nie możesz zasnąć? - Spojrzał mi w oczy.

- Wiesz, jest już dzień. Nie jetem jakoś zmęczony.

Wspiął się na mnie i przytulił mocno. Odwzajemniłem uścisk i pocałowałem go w czuprynę.

Trzymam w swoich ramionach, cały mój świat. Czy jetem szczęśliwy? Aktualnie to, tak. Praktycznie zawsze gdy jestem z moim szczęściem.

Ktoś wszedł do pokoju. Zostawił otwarte drzwi i każdy mógł zobaczyć co się u nas dzieje.

- Chłopaki! Myślałem, że terapia pomogła! - Odciągnął loczka ode mnie.

- Najwyraźniej, nie. - Usiadłem wkurzony.

- Spaliście ze sobą? - Popatrzył się na mnie i na chłopaka, którego trzymał McCurdy.

- Codziennie ze sobą śpimy. - Powiedział chłodno Oscar.

- Wiesz, że nie o to mi chodzi! - Puścił go. Szatyn wlazł na łóżko. - Pytam się was o coś.

Milczeliśmy. Nie mieliśmy ochotę z nim rozmawiać.

- Nie.. To na marne.. - Pomasował się po czole. - Dlaczego to mi robicie?

- O co panu chodzi?

- Chciałem po dobroci, abyście z tego zrezygnowali. Lecz teraz będzie na przymus.

Spojrzeliśmy z loczkiem sobie głęboko w oczy. Widziałem w jego oczach nabrane łzy. Pokiwałem tylko głową i pocałowałem delikatnie w usta.

- Uśmiechnij się dla mnie. - Powiedziałem. - Chociaż dla mnie. - Otarłem jego łzę, przed jej spłynięciem.

- Chłopaki.. - Usiadł ociężale na nasze łóżko.

Przyciągnąłem do siebie Oscara i wtuliłem go w siebie.

Everything I Didn't Say / BronnorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz