Rozdział 24 Pierwszy Dzień Terapii

160 23 1
                                    

- Brakowało nam Ciebie i to nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo. - Stanęliśmy na środku korytarza.

Loczek złapał mnie za dłonie.

- Oscarku, wszyscy patrzą. - Zarumieniłem się.

- Niech patrzą. Niech wszyscy wiedzą, że jesteś tylko mój. - Musnął delikatnie moje usta.

- O to mi chodziło proszę pana! - Usłyszałem krzyk Daniela. Błyskawicznie oderwałem się od niego i spojrzałem na doktora Jacka.

- Proszę pana, nie możemy ich rozdzielić, ponieważ wszędzie są zajęte miejsca. A nie chcemy, żeby pacjent się zabił. Mało co by brakowało, żeby nie umarł z pragnienia odkąd zabraliście Leo.

- Proszę mi zrobić tak, żeby nie był już gejem! - Wkurzył się.

Doktor pokiwał tylko przecząco głową. Daniel podszedł do nas. Loczek przytulił mnie mocno.

- Nie wrócisz do domu, dopóki nie przejdą Ci te bzdury! - Zagroził mi.

- Nie ma pan prawa krzyczeć na niego! - Stanął w mojej obronie szatynek.

- Czy ja z Tobą rozmawiam? Nie. Więc nie wtryniaj się w nie swoje sprawy.

- Pan myśli, że kim ja jestem? Debilem? To, że tutaj trafiłem, nie znaczy, że może pan się do mnie odnosić jak chce!

- Wiesz co znaczy, że tutaj trafiłeś? Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę jak bardzo chory jesteś umysłowo?!

- Przestań! - Odepchnąłem mężczyznę. - Nie wolno Ci tak mówić!

- Nie jesteście dla siebie stworzeni! Przejrzyj na oczy! Ty jesteś normalny, ja też. On nie. - Wskazał palcem na Oscara.

- Co z tego, że nie jest normalny? Jest sobą! Za to go kocham. Ciebie nigdy bym nie pokochał.

- Ah tak?

- Tak. Może i trafił tutaj, ale to nie świadczy o tym, że nie zasługuje na miłość. Każdy zasługuje na nią. Rób co chcesz, ale nie wrócę do was jeżeli nie zaakceptujecie ten związek.

- Leo.. przemyśl swoje słowa, czy ty sam siebie słyszysz?

- Oscarek, to mój Aniołek. - Przytuliłem go i pocałowałem w skroń. - Zrobiłbym dla niego dosłownie wszystko. Tylko, żeby był szczęśliwy. Bo jego szczęście, to moje szczęście. Zabranialiście mi się z nim spotykać, a gdyby nie jego przyjaciółki, nie byłoby go już tutaj. Nie wybaczyłbym wam nigdy tego, gdybym już nigdy go nie zobaczył. On.. Ten loczek, ten tutaj dla Ciebie świr, dla mnie cały mój świat. Gdyby nie on, dawno bym zwariował i wylądował w izolatce. Lecz ty i tak powiesz, że mi odbiło. Masz rację, odbiło mi.. na jego punkcie i wiesz co? Mam gdzieś twój dom, twoje pieniądze. Kiedy nie ma go przy mnie, czuję się jakbym nie miał nic. Nie pozwolę, żebyś go obrażał. Jeżeli go jeszcze raz obrazisz, moje wszystkie nerwy wyleją się na Ciebie. A teraz jestem głodny i idziemy na kolację. Na razie.

Co on sobie wyobraża? Myśli, że jak zacznie wyzywać mojego Aniołka, to pójdę z powrotem do jego domu i wiecznie będę niańczył JEGO dziecko?

-  jesteś taki kochany.. - Rozpłakał się.

- Misiu, nie płacz. - Wtulił się we mnie.

- Nikt tak do mnie nigdy nie mówił, dziękuję raz jeszcze za wszyściutko co dla mnie zrobiłeś.

Zaburczało mi w brzuchu.

- Uhm, pójdziemy w końcu na tą kolację? Na prawdę jestem głodny.

- A będę mógł Cię nakarmić? - Spojrzał mi głęboko w oczy.

- Oscarku, wiesz, że sam potrafię.

Everything I Didn't Say / BronnorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz