7 | Nowe twarze

968 37 3
                                    

Był pewien, jesienny wieczór, kilka dni przed Hallowen

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Był pewien, jesienny wieczór, kilka dni przed Hallowen. Akurat byłam w pracy i piłam truskawkowe smothie, przy oglądaniu ludzi grających na automatach. Na początku roku szkolnego postanowiłam sobie znaleźć jakąś pracę, by powoli odkładać na samodzielne życie. Chciałam jak najszybciej po skończeniu szkoły, wyprowadzić się od moich rodziców. Miałam ich serdecznie dość, do tego ciągle, bym słuchała ich gadania, jakim to jestem rozczarowaniem, bo nie dostałam się na studia. Taką właśnie wersję planowałam im przedstawić, bo tak naprawdę nawet nie wysłałam wniosku na studia. I w zasadzie nie zamierzałam. Może to głupie z mojej strony, ale robiłam to głównie dlatego, by zrobić jeszcze bardziej na złość rodzicom. Średnio wiedziałam, co będzie dalej, ale średnio się, tym teraz przejmowałam. Może kiedyś pójdę na studia, ale napewno nie za rok. Dlatego co weekend pracuje w salonie gier Acrade, zyski nie są wielkie, ale jednak są.

Gdy,o tym wszystkim rozmyślałam do salonu wpadła święta czwórka. Mike Wheller, Dustin Henderson, Lucas Sinclair i Will Byers byli częstymi gośćmi salonu. Pojawiali się tu praktycznie co niedzielę, a właśnie to był jeden z dni w, ktorych byłam w pracy. To nie jest tak, że ich nie lubiłam, wręcz przeciwnie. Chodzi, o to,że kojarzyli mi się z wydarzeniami, które miały miejsce rok temu. A przez to,że ich ciągle widywałam, nie mogłam, o tym zapomnieć. Gdy byliśmy po walce z demogorgonem w chatce Byersów, Nancy i Jonathan opowiedzieli nam, że chłopcy towarzyszyli dziewczynce z super mocami, która uratowała nam tyłki. Do tego spotkałam ich w szpitalu, gdy po znalezieniu Willa czekaliśmy, aż ten się obudzi. Więc oni również wiedzieli, że brałam udział w tamtych wydarzeniach.

-Hej Melanie!- przywitał się ze mną Dustin.

-No hej- mruknęłam.

-Jest dzisiaj Keith?- zapytał nastolatek.

Przewróciłam oczami na wspomnienie, o moim teoretycznym szefie. W zasadzie właścicielem Acrade był jego ojciec, lecz ten żądził się bardziej niż on.

-No niestety tak- odparłam.

Chłopak jęknął pod nosem i odszedł tak samo szybko jak przyszedł.

Przyglądałam się grupce jak pochyla się nad automatem z grą "Dragon's Lair", nudziło mi się, więc postanowiłam do nich podejść.

-Nienawidzę tego cholerstwa!- zawołał Dustin uderzając w grę.

-Brak ci zwinności- stwierdził Lucas.- Może kiedyś się nauczysz,a może nie, ale póki co, księżniczka Daphne jest moja.

-I co z tego?- burknął Henderson.- Ja za to wymiatam w Ding Dung.

-Jesteś pewny?- zapytałam i dopiero wtedy grupka dostrzegła,że stoję przy nich.

-Czego?- odrzekł w moją stronę Dustin.

Ja tylko niewinnie wzruszyłam ramionami i napiłam się smothie.

SOMEONE MORE | Steve HarringtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz