30 | Vecna

631 28 12
                                    

Rozmawialiśmy jeszcze z Munsonem i doszliśmy do wniosku, że to coś, co zabiło Chrissy jest mrocznym magiem zwanym "Vecną"

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rozmawialiśmy jeszcze z Munsonem i doszliśmy do wniosku, że to coś, co zabiło Chrissy jest mrocznym magiem zwanym "Vecną". W zasadzie Dustin uparł się, że tak będziemy na niego mówić, ponieważ Vecna jest postacią z jego chorej gry. Henderson naprawdę musi przestać nazywać atakujące nas potwory nazwami z D&D.

Ustaliliśmy, że Eddie zostanie w tej szopie, ponieważ poszukuje go policja. My zaś planowaliśmy coś wymyślić, by oczyścić go z zarzutów. Gdy wyjechaliśmy od Eddiego, pojechaliśmy całą piątką na pizze, by się najeść i to wszystko przedyskutować.

-Dobra, czyli tak podsumowując Vecna to jakiś czarnoksiężnik z drugiej strony, który zabiją siłą umysłu?- upewnił się Steve, gdy już jedliśmy.

-Prawdopodobnie tak- przytaknął Dustin.

-Nie wiemy czy skończyło się Chrissy- ciągnęła Robin.- Może zabijać dalej, a my nawet nie wiemy, gdzie, kiedy, kogo i w jakim celu.

-Racja- przytaknął Steve.

-Jest jeszcze jeden problem- kontynuowała Max.- Eddie mówił, że tam nikogo nie było, Chrissy poprostu sama się uniosła. Wcześniej chodziło, o coś cielesnego, a teraz będziemy walczyć z dymem.

-Ja mam jeszcze jedną anegdotkę- wtrąciłam.- Jakim cudem Vecna zaatakował? No w końcu zamknęliśmy bramę, co nie?

-No właśnie- potwierdził Dustin.- Jedno przejście otworzyła El, a drugie Ruski, więc wychodzi na to, że to otworzył Vecna.

-To w ogóle możliwe?- zapytała Max.

-Skoro demogorgon był szeregowym, a Vecna jest generałem, to jest taka opcja, że posiada umiejętności otwierania przejść- wyjaśnił Dustin.

-Pocieszające- burknęłam.

Gdy zjedliśmy, odwieźliśmy do domu kolejno Max, Robin i Dustina.

-Jeśli chcesz możesz spać dzisiaj u mnie lub ja u ciebie- zaproponował Steve, gdy wjechaliśmy na naszą ulicę.

Ten człowiek totalnie czytał mi w myślach. Wiedział, że źle to przeżywam, gdyż pamiętał moje nastawienie do poprzednich tego typu akcji.

Pokiwałam głową.

-Nie chciałabym być dzisiaj sama, więc mógłbyś przenocować u mnie- odparłam.

Mimo, że weszliśmy do domu najciszej, jak to było możliwe, to na korytarzu natychmiast zapaliło się światło i podbiegła do nas mama,w swoim typowym wieczornym wydaniu. Była ubrana w różowy szlafrok i futrzaste kapcie, a we włosach miała wplecione wałki. Zaraz za nią pobiegł Eric.

-MELANIE JASMINE SMITH GDZIEŚ TY SIĘ SZLAJAŁA!- zawołała mama, po czym mnie mocno do siebie przytuliła.

Odwzajemniłam ten uścisk delektując się zapachem jej waniliowego szamponu.

SOMEONE MORE | Steve HarringtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz