「 POV. Rose 」
Siedziałam aktualnie w szpitalu. Czekałam, aż medycy przestaną mnie w końcu opatrywać. Jakieś kilka minut temu mieliśmy policyjną akcje i... No kilka policjantów trochę oberwało.
- Dobrze... To już wszystko - usłyszałam głos jednego z medyków.
- Dzięki - uśmiechnęłam się do niego, po czym wyszłam z sali.
Zaczęłam się rozglądać, aż w końcu zauważyłam Capelę.
- Cześć Capela. Gdzie jest szef? - spytałam.
- Alex? On nie był ranny, dlatego pojechał już do swojego mieszkania - odpowiedział mi lekko zdezorientowany.
Huh? Nie był ranny? Mi się wydaje, że jednak oberwał...
- Oh, jasne. Dzięki - uśmiechnęłam się do niego, po czym ruszyłam do wyjścia.
Jak wyszłam ze szpitala, weszłam do swojego radiowozu i pojechałam na apartamenty.
Coś mi tu nie grało... Alex na 100% oberwał.
Zaparkowałam na parkingu, po czym wysiadłam z samochodu i ruszyłam pod mieszkanie swojego szefa. Jak byłam już przed drzwiami, zapukałam.
Czekałam jakieś dwie minuty, aż w końcu drzwi zostały otworzone.
- Rose? Wejdź... - powiedział, a ja od razu zauważyłam na jego koszulce krew.
Wiedziałam.
- Cześć szefie... - przywitałam się z nim.
- Rose... Wiele razy Ci mówiłem, abyś mówiła do mnie po imieniu - zaśmiał się.
- Tak, tak... Jasne... Oberwałeś mocno? - spytałam od razu.
- He? Nie, nie oberwałem w ogóle - powiedział, a w jego głosie mogłam wyczuć lekki stres.
- Ta, a ja jestem papieżem - wywróciłam oczami - usiądź na kanapie - powiedziałam poważnie, ale ten mnie olał.
Szef policji ruszył do kuchni jakby nigdy nic i zaczął robić sobie herbatę.
- Alex'ie Andrews'ie - powiedziałam poważnie za nim, a ten się na mnie spojrzał.
- Słucham - powiedział równie poważnie, przez co lekko się speszyłam.
- Usiądź na tej kanapie no... Opatrze Cię... - powiedziałam już zmartwionym tonem.
Alex westchnął, po czym zaczął iść ze mną do salonu. Usiadł na kanapie, a ja zaczęłam się rozglądać.
- Gdzie masz jakąś apteczkę? - spytałam.
- W kuchni gdzieś powinna być... - mruknął.
Pokiwałam głową na znak, że rozumiem i ruszyłam w stronę kuchni.
Gdy byłam już we wcześniej wspomnianym miejscu, zaczęłam się rozglądać, aby znaleźć tą apteczkę.
Po jakiejś minucie w końcu ją zauważyłam... Na jakiejś wysokiej półce. Westchnęłam, podstawiając sobie krzesło, na które musiałam wejść.
Jak miałam już brać tą apteczkę do rąk, lekko się zachwiałam. Już myślałam, że się spierdolę, ale poczułam na swojej talii czyjeś ręce.
- Uważaj trochę, co? - usłyszałam głos Alex'a.
Wzięłam apteczkę do rąk i powoli z pomocą Andrews'a, zeszłam z krzesła.
- Dzięki... - mruknęłam, odwracając się do niego przodem.
- Słuchaj... Jak mnie opatrzysz to pomożesz wybrać mi najlepszy strój na randkę? - spytał z nadzieją, a we mnie coś pękło.
- Na... Na randkę? - spytałam, aby upewnić się, że dobrze usłyszałam.
- Tak, na randkę - uśmiechnął się.
- Jasne... Pomogę Ci... - mruknęłam, aby nie wyjść na niemiłą.
『 TIME SKIP - Po opatrzeniu 』
- Dzięki... Teraz idź do kuchni i poczekaj, a ja przebiorę się w pierwszy strój - powiedział, wyganiając mnie do wcześniej wspomnianego pomieszczenia.
Usiadłam na kuchennym blacie, wyjęłam telefon i zaczęłam przeglądać instagram'a, czekając na Alex'a.
Po jakiś dziesięciu minutach poczułam w kuchni mocny zapach perfum. Spojrzałam przed siebie, gdzie ujrzałam wystrojonego mężczyznę.
- I jak? - spytał z uśmiechem.
Ubrał koszule w moim ulubionym kolorze...
- Jest cudownie... - powiedziałam z uśmiechem, ale jednocześnie z żalem - Dziewczyna z którą idziesz na randkę ma duże szczęście... - dodałam ciszej, zwracając swój wzrok znów w telefon.
- Tak myślisz? - spytał, podchodząc do mnie bliżej.
- Mhm... - mruknęłam, przeglądając jakiś profil na insta.
Nagle mój telefon został mi zabrany. Spojrzałam przed siebie. Alex patrzył w mój telefon, ale po chwili odłożył go na bok.
- Pfff... Czuję się zazdrosny... - odezwał się - Przeglądasz profile jakiś mężczyzn... Jeszcze w mojej obecności - powiedział, kładąc swoje ręce po dwóch stronach, abym nie mogła się ruszyć.
- He?
Nie za bardzo rozumiałam o co tu chodzi. Starszy zaczął zbliżać swoją twarz do mojej, aż w końcu mnie pocałował. Położył jedną rękę na moim policzku, a drugą położył na mojej talii. Ja natomiast położyłam obie ręce na jego torsie.
W momencie jak zabrakło nam powietrza, Andrews się odsunął.
- Ale... - odezwałam się - Ty masz zaraz randkę... Tak nie można... - powiedziałam, spuszczając głowę.
Mężczyzna złapał mój podbródek, abym na niego spojrzała.
- Rose... Czy chciałabyś pójść ze mną na randkę? - spytał, a mnie zamurowało.
- Oh... Um... Oczywiście... Oczywiście, że tak - uśmiechnęłam się, co ten odwzajemnił.
- Podwiozę Cię do Twojego mieszkania, abyś się przyszykowała, a później zabieram Cię na romantyczną kolacje - powiedział, pomagając mi zejść z blatu.
CZYTASZ
𝐎𝐍𝐄 𝐒𝐇𝐎𝐓𝐘 ;; 𝗳𝗶𝘃𝗲𝗰𝗶𝘁𝘆
FanfictionPo prostu one shoty z tego co mi przyjdzie do głowy z 5city.