𝐎𝐍𝐄 𝐒𝐇𝐎𝐓𝐘 ;; 𝗳𝗶𝘃𝗲𝗰𝗶𝘁𝘆

𝐈𝐦𝐩𝐫𝐞𝐳𝐚 | 𝐀𝐥𝐞𝐱 𝐀𝐧𝐝𝐫𝐞𝐰𝐬

「 POV. Rose 」

Stałam pod ścianą na jakiejś imprezie. Sama w sumie nie wiedziałam co to za impreza, po prostu wiele osób zostało tutaj zaproszonych i tyle.

Było nawet git, ale jedyny minut był taki, że było tutaj dużo ludzi... O wiele za dużo.

Zaczęłam się rozglądać za kimś, kogo z nam i z kim mogłabym pogadać, ale każdy był zajęty czymś innym. W tym Rina, która wesoło tańczyła sobie z Laborantem. Wyglądają na... Trochę, jak nie bardzo wstawionych.

Uśmiechnęłam się na ten widok ponieważ wiem, że Rina żywi jakieś uczucia w stosunku do maskarza i byłabym bardzo szczęśliwa, jakby zostali parą.

Rina kibicuje również mi i mojej miłości do Alex'a. Tak, Alex'a Andrews'a. Szefa policji.

Tutaj nasze miłości się różnią. Białowłosa może wyznać swoje uczucia Laborantowi, a ja nie. Alex jest moim szefem i nie wiadomo jakby to przyjął, a co dopiero powiedzieliby inni... Dlatego zawsze jak ktoś mnie pyta czy ktoś mi się podoba odpowiadam, że nie, albo że jakiś tam mój znajomy którego nie znają.

【 WSPOMNIENIA — POCZĄTEK 】

— Cześć Rose — przywitał mnie z uśmiechem szef.

— Witam szefie — odwzajemniłam jego uśmiech.

— Mówiłem Ci już wiele razy, że możesz mówić do mnie po imieniu — zaśmiał się.

— Ah tak, racja...

Nastała cisza. Trwała ona zaledwie kilka minut, bo wtedy znów odezwał się mój szef.

— Słuchaj... Mam do Ciebie pytanie... — podrapał się po karku.

— Hm? Jakie pytanie? — spytałam ciekawa.

— Ostatnio dużo osób mi mówi, że opowiadasz o jakimś mężczyźnie... Jak możesz się domyślać, nie mówią mi tego bez powodu... — zrobił chwilę przerwy — Oni myślą, że to chodzi o mnie.

Zamurowało mnie.

— Tak więc, Rose... Czy Ty im opowiadasz o mnie? — skrzyżował ręce, bacznie mnie obserwując.

— N... Nie! Oczywiście, że nie. O szefie? Nie... — zaśmiałam się nerwowo.

Alex spojrzał się na mnie dziwnie, po czym westchnął.

— Dobrze... To dobrze. Nawet nie chce wiedzieć jakie byśmy mogli mieć przez to problemy... — zaśmiał się — Życzę Ci powodzenia z tym mężczyzną — mrugnął do mnie, po czym odszedł.