Dwójka dzieci siedziała aktualnie na jakimś pagórku i patrzyła w niebo.
- Ciekawe jak jest w niebie - odezwała się mała dziewczynka, spoglądając na swojego brata.
- Noo... - odparł w odpowiedzi.
- Mam nadzieję, że kiedyś tam trafię! - powiedziała z uśmiechem.
- Słyszałem od mamy, że tam trafiają osoby, które umarły... A ja nie chce, abyś umarła... - chłopczyk spojrzał smutno w stronę swojej siostry.
- A co to znaczy umrzeć? - dziewczynka spojrzała na brata.
- Jak na przykład... - mały zrobił chwilę przerwy, aby dobrać odpowiednie słowa - Ktoś Ciebie um... Uderzy, a Ty upadniesz, zamkniesz i już nigdy ich nie otworzysz.
- Ohh... Czyli już nigdy nie będę mogła Ciebie zobaczyć? - odezwała się smutna.
- Mhm!... - odmruknął jej.
- To jednak nie chce tam trafić! - krzyknęła nagle, przytulając się do swojego brata.
- Każdy tam kiedyś trafi...
- Ja chce z Tobą - spojrzała na niego, nadal go przytulając.
- Jasne... Trafimy tam razem! - uśmiechnął się.
- Obiecujesz? - dziewczynka usiadła i dała mu małego paluszka.
- Obiecuje - chłopczyk też usiadł, splatając ich małe paluszki.
Po chwili dzieci usłyszały nawoływanie.
- Dzieci! Do domu! Obiad! - krzyczała ich mama.
Maluchy wstały i ruszyły w stronę domu. Gdy były już w środku, usiadły przy stole i czekały, aż ich mama poda im talerze z jedzeniem.
- Proszę - powiedziała kobieta, kładąc talerze na stół - smacznego - uśmiechnęła się.
Usiadła do stołu obok swoich dzieci i sama zaczęła jeść.
Po jakiś pięciu minutach, talerze były już puste.
- Naprawdę byliście głodni - zaśmiała się ich mama.
Wstała od stołu i zaczęła zbierać talerze, aby je potem umyć.