𝟗𝟏𝟏 | 𝐌𝐞𝐥𝐨𝐧

486 25 9
                                    

POV. Melanie 」

Złapałam się blatu w kuchni i powoli wstałam. Czułam się tak osłabiona, jakbym zaraz miała zemdleć i się już nie obudzić.

Nadal trzymając się blatu, powoli ruszyłam w stronę telefonu, który leżał trochę dalej.

- Ała... - mruknęłam cicho pod nosem, kiedy poczułam, że stanęłam na szkle.

Spojrzałam w dół, a po chwili rozejrzałam się po całej kuchni. Ale tu jest bałagan... Wszędzie leży jakieś szkło, powyrzucane rzeczy z szafek... Nawet jest nóż na podłodze, oraz pełno krwi.

Mojej krwi.

Już wyjaśniam dlaczego...

Przed chwilą miałam tu włamanie, ale nie takie zwykłe jak każdy. Przyszedł do mnie jeden z ludzi mojego starego i dość mocno mnie przy tym poturbował...

Moje przemyślenia przerwał dźwięk otwierania drzwi.

Pomimo tego, że byłam osłabiona to nie zwracając uwagi na szkło, ani nic innego, szybko wzięłam telefon i ruszyłam do łazienki. Gdy byłam już w środku, zamknęłam się na klucz i odblokowałam telefon.

- Melanie... - usłyszałam za drzwiami - Gdzieś uciekła? Byłaś mocno ranna, wykrwawiasz się...

Nie zwracałam uwagi na to, co on tam mówił. Po prostu wybrałam numer alarmowy i zadzwoniłam.

- Mogę Ci pomóc, ale musisz wrócić do Francji... - powiedział, a mi wydawało się, że jest tuż za moimi drzwiami.

- Halo w czym mogę pomóc? - usłyszałam nagle z telefonu.

- Halo? Halo pomocy... - powiedziałam cicho, aby tamten mnie nie usłyszał.

- Co się stało? - spytała.

- Ktoś się wcześniej włamał do mojego domu... Pobił mnie, a teraz znów tu jest!... Zamknęłam się w łazience, ale on chyba odkrył, gdzie jestem... - wytłumaczyłam przestraszona.

- Melanie... Bo zaraz nie będzie już tak miło... - powiedział trochę głośniej - Gdzie jesteś?

- Dobrze, niech Pani poda swój adres. Wyślę tam służby ratunkowe... - powiedziała, pisząc coś na klawiaturze - Pani imię też bym poprosiła.

- Melanie Blin, a adres to *********** ** - odpowiedziałam szybko.

- Melanie! - usłyszałam krzyk, a po chwili ktoś walnął w drzwi od łazienki.

- Co tam się dzieje? - usłyszałam zaniepokojony głos kobiety.

- On... On chyba próbuje wejść do łazienki... - odpowiedziałam cicho, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.

- Służby zaraz będą na miejscu, proszę nie robić nic głupiego... - powiedziała szybko.

- Melanie! Koniec zabawy! - usłyszałam, a drzwi od łazienki się otworzyły.

- Z... Zostaw mnie... - powiedziałam przestraszona, patrząc na niego.

- Nie chcesz sama wrócić do Francji, tak? To sprowadzimy Cię tam siłą... - powiedział, zaczynając się do mnie zbliżać.

- Stój! - usłyszeliśmy nagle czyiś głos.

- He? - typo od mojego starego odwrócił się, a ja dopiero wtedy zauważyłam policje.

- Ręce do góry i się nie ruszasz! - powiedział jeden z policjantów.

Wyjął kajdanki i podszedł do niego, a reszta celowała do nich z pistoletu, aby ten psychol czegoś zaraz nie zrobił.

Po chwili zakuli go i wyprowadzili.

- Ajjj, Melanie... - usłyszałam znajomy głos, kozak medyka.

- Nic Ci nie jest? - usłyszałam równeiż Adasia.

Spojrzałam w ich strone, a Adaś szybko do mnie podbiegł taranując przy tym medyka.

- Spokojnie... - powiedział Michael - Nie uszkodź jej bardziej.

Adaś przez chwilę się zawahał, ale po chwili lekko mnie przytulił, aby nie zrobić mi nic gorszego.

- Jak dobrze, że nic Ci nie jest... - szepnął.

𝐎𝐍𝐄 𝐒𝐇𝐎𝐓𝐘 ;; 𝗳𝗶𝘃𝗲𝗰𝗶𝘁𝘆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz