Pov. Encre
Od razu po posiłku, widząc, że nie jestem skory do rozmów wampir odesłał mnie do komnaty w której miałem spędzić swoje życie. Leżałem na łóżku i w słuchiwałem się w ciche tykanie zegara powieszonego na ścianie. Nagle poderwałem się i energicznie rozejrzałem się do pokoju, przypominając sobie o jednej ważnej rzeczy. Przecież ten pokój ma biurko. Skoro ma biurko to oznacza, że muszą być też kartki a co za tym idzie pędzle lub jakieś ołówki.
Podbiegłem do krzesła stojącego za sporym biurkiem i zacząłem otwierać szuflady po kolei. Jedna po drugiej. W najwyższej znalazłem kilka na temperowanych ołówków, a dwie szafki dalej dość duży bloczek śnieżno-białych kartek. Zamknąłem szufladę i zająłem się za malowaniem. Nie rysowałem od tak dawna ( Czyli od prawie dnia mój drogi Encre dop. Autorki), a teraz nic nie mogło mnie rozproszyć.
Pierwsza kartka, do wyrzucenia, bo postać była za gruba, druga kartka do kosza tym razem była za chuda, trzecia kartka, teraz wszystko było w porządku jednak ona i tak mi nie pasowała do kompozycji. Spojrzałem na kartkę leżącą na stole. A gdyby tak. Szybko wyciągnąłem z kieszeni spodni lekko pogiętą kartkę i szybko rozłożyłem ją na stole.
Przedstawiała trochę wampira, którego spotkałem w młodości. Nie pamiętam jego imienia, ale specjalnie dla niego namalowałem jego wizerunek. Przyrzekliśmy sobie przyjaźń, a potem wypadek, przeprowadzka i zapomnienie. Łza spłynęła mi z policzka i spadła na materiał koszuli. Szybko otarłem policzek i zająłem się pracą. Obrazek w połowie był pomalowany, a drugą połowę zajmował pusty szkic. Zająłem się pracą.
Pov. Fallacy
Siedziałem przy biurku i próbowałem skupić się na odpisywaniu na korespondencję, lecz moje myśli cały czas przenosiły się na rozmowę moją i śmiertelnika. Westchnąłem cicho i odłożyłem pióro przy okazji poplamiając sobie atramentem koszulę.
- Cholera - szepnąłem i podszedłem do szafy. Wyciągnąłem z niej kolejny materiał i ściągnąłem koszulę. Odłożyłem jedwab na poduszkę i założyłem nową koszulę na siebie. Zamknąłem szafę i usiadłem na łożu.
Duże dwu-osobowe miękkie łóżko z jedwabną kołdrą, która była tak mięciutka w dotyku. Położyłem głowę na poduszce i zamknąłem oczy. Wszędzie było tak cicho. Do czasu oczywiście. A mianowicie do czasu gdy nie usłyszałem krzyków Suave, goniącego mojego syna Jaspera.
Pov. Jasper
Uciekałem przed Suave gdy nagle natrafiłem na drzwi, których wcześniej nigdy nie widziałem. Obejrzałem się za siebie w obawie, że Suave mnie zauważy i wszedłem do komnaty. Nigdy w całym swoim życiu tu nie byłem, a teraz owiał mnie lekki niepokój. Zamknąłem cicho drzwi i zacząłem iść przed siebie.
- K-kim jesteś ? - usłyszałem za sobą i momentalnie przerażony odwróciłem się. Przy dość dużym drewnianym biurku koloru białego ( jeżeli wcześniej nie wspomniałam to przepraszam, ale tak miało ono wyglądać dop. Autorki ) stał średniej wielkości szkielet z plamą na policzku.
- A t-ty ?! Nie przypominam sobie by mój ojciec w jakikolwiek sposób zapraszał jakiś gości, ani czy mi o tym wiadomo. - dotąd ten pokój stał pusty, a z opowieści mojego ojca usłyszałem, że mieszkała tu moja mama przed śmiercią. Szkielet chwile się mi przyglądał, aż w końcu cicho szepnął.
- C-czy ty jesteś wampirem ? - kiwnąłem głową - Co Cię wiąże z Fallacy'm ?
- To mój ociec - cicho westchnąłem, a on podszedł do mnie i wyciągnął dłoń w moją stronę. Lekko ją uściskałem i puściłem.
CZYTASZ
Vampireverse Wampirze kły Część 1 {W TRAKCIE NAPRAWY}
AdventureEncre-malarz słynący na całym świecie ze swoich pięknych nadwyraz obrazów Fallacy-wampir, mieszkający w ogromej posiadłości Czy coś między nimi zaiskrzy ?