Rozdział 15 czyli Ogród

87 5 13
                                    

Aski macie na samym dole. I nie nie kończę książki śmiercią Encre ! Nie musicie się tego obawiać. Wprawdzie nawet jakby zmarł to wkroczyłaby zajebistość autorki i go ożywiła. Ale mniej o śmierci więcej o radości.

***

Pov. Encre

Z powrotem wszedłem do mojego pokoju i cały trzęsąc się usiadłem na łóżku obok Fallacy'ego. Wampir nadal spał, a ten widok sprawiał, że uśmiech jak i rumieniec wkradają się na moją twarz. Położyłem się obok niego i lekko wtuliłem się w jego ciepłą klatkę piersiową. Mój ukochany cicho mruknął i poprawił swoją pozycję sprawiając, że stałem się jego przytulanką.

Mój oddech momentalnie przyspieszył. Moja miednica za bardzo stykała się z jego. Moją twarz oblał intensywny rumieniec, a ja szybko schowałem głowę w poduszkę. Spróbowałem się odsunąć, ale każde moje przesunięcie, powodowało, że Fallacy jeszcze mocniej przyciągał moje biodra do siebie.

Ugh. Nieznośny wampir. Zamknąłem oczy i zacząłem słuchać. Słuchanie przerwał mi cichy mruk, który sprawił, że zadrżałem.

- Dzień dobry Encre - szepnął wampir, wtulając mnie bardziej w swoją klatkę piersiową.

- Bonjour Fallacy - powiedziałem, a on przekręcił moje ciało tak, bym twarz miał zwróconą w jego stronę. Wampir delikatnie liznął moje usta, po chwili łącząc nas w pocałunku. Zapominając o śmierci, kwiatach i krwi oddałem pocałunek.

Po chwili oderwaliśmy się od siebie, a nasze usta złączyła stróżka śliny, która po chwili się rozpadła. Wampir podniósł się do siadu i po chwili siedziałem wtulając się w niego od tyłu, siedząc pomiędzy jego nogami

Zamruczałem (i w tym momencie zajebistość autorki pomyślała, kurde czy to nie lemon ? Ale nie, dajcie mi znać tam na dole czy chcielibyście lemona z errorinka !) i mocniej wtuliłem się w  jego koszulę, by po chwili poczuć coś mokrego na mojej szyi. Fallacy... Stęknąłem cicho, a wampir nadal delikatnie ssał moją szyję, by po chwili się ode mnie oderwać i polizać miejsce gdzie było mi bardzo cieplutko na szyi. 

Fallacy spojrzał na swoje dzieło i wtulił swoją twarz w mój kark. Zaśmiałem się cicho i odwróciłem głowę, by głowa wampira znalazła się na moim ramieniu. 

- Fallacy~ Nous devons nous lever. Le petit-déjeuner arrive (Musimy wstawać, zaraz śniadanie)

Wampir mruknął coś niezrozumiałego w odpowiedzi i mocniej zacisnął uścisk na moim podbrzuszu. Czy będę musiał tak siedzieć już do końca moich dni ?

W kilka sekund obmyśliłem plan. Gwałtownie się odsunąłem i popchnąłem Fallacy'ego do tyłu tak by moim ciałem mogłem zawisnąć nad nim. Otworzył gwałtownie oczy i spojrzał na mnie z zadziornym uśmiechem. Nachyliłem się do niego i delikatnie liznąłem jego usta.

Podniosłem się z niego i podszedłem do szafy. Usłyszałem tylko cichy wzdech Fallacy'ego. Zaśmiałem się i chwyciłem białą koszulę z żabotem, biały gorset i spodnie z asymetralnym końcem (chodzi o przedłużenie nie dzwony tylko np. od pasa do łydek jest taka krótsza peleryna czy coś takiego wyszukajcie coś takiego jak spódnica asymetralna) 

- Fall ? Mógłbyś ? - wskazałem kciukiem na drzwi, a wampir kiwnął głową. Wstał z łóżka, podszedł do mnie dał krótkiego całusa w czoło i szepnął.

- Widzimy się w jadalni - kiwnąłem głową i zamknąłem drzwi na klucz. Wtedy spazm bólu przeszedł moją rękę przez co upuściłem ubrania i złapałem się za nadgarstek. Atrament wyskoczył z moich dłoni i zaczął skakać po pokoju co chwilę tłukąc wazy, lampki czy zwalając książki na podłogę. 

Vampireverse Wampirze kły Część 1 {W TRAKCIE NAPRAWY}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz