Rozdział 20 czyli Rozdział specjalny

69 5 12
                                    

Jako iż (przynajmniej u mnie) spadł pierwszy śnieg. Wczoraj. Postanowiłam, że żeby umilić wam czekanie na następny rozdział i ukoić smutki po ostatnim rozdziale napiszę ten oto rozdział. Czas akcji w tym rozdziale jest przyspieszony o kilka lat później: Wszyscy wiedzą o tym, że Fallacy i Encre się kochają, Eterna nie stwarza zagrożenia. Miłego czytania 

***

Pov. Encre

Otworzyłem delikatnie oczy, przecierając je. Fallacy spał wtulony we mnie, a Jasper tulił się do mojej klaki piersiowej. Czyli zostałem przytulanką. Po chwili poczułem ciepły oddech na swojej szyi i delikatnego całuska na mojej czaszce.

- Dzień dobry Encre - powiedział wampir, przybliżając moje ciało do swojego. Po chwili usłyszałem ciche ziewnięcie od młodego Jasperka, na co uśmiechnąłem się. Po chwili każde z nas wstało, a ja podszedłem do swojej szafy. Dzisiaj miałem po raz pierwszy wyjść wraz z Fallacy'm na śnieg. Uradowany wybrałem z szafy białą narzutę na plecy, niebieskie rękawiczki, kamizelkę w białe wzory i niebieskie spodnie. 

Udałem się do łazienki i zacząłem się przebierać. Gdy skończyłem, pozwoliłem atramentowi wyskoczyć z moich dłoni, następnie założyłem rękawiczki, a atrament wniknął w nie. Zaśmiałem się i otworzyłem drzwi. Podszedłem do mojego ukochanego i Jaspera i zakręciłem się dookoła własnej osi.

- Wyglądasz ślicznie Encre ! - krzyknął Jasper uśmiechając się do mnie szeroko. Ukłoniłem się nieco, złapałem jego dłoń i powiedziałem do Fallacy'ego.

- Przygotowałem dla ciebie ubrania, są w łazience na szafce. Idę pomóc Jasperowi, a gdy będę z powrotem chcę Cię widzieć ubranego i gotowego do wyjścia. - wampir zaśmiał się i kiwnął głową, a ja poszedłem wraz z Jasperem do jego pokoju. 

Wampirek usiadł na łóżku, a ja podszedłem do jego szafy i wyciągnąłem z niej: czarne spodnie, koszulę z żabotem, niebieską pelerynę i białą czapkę na głowę. Podałem plik ubrań wampirowi, a on od razu je chwycił i pobiegł do łazienki, szczelnie zamykając drzwi.

Zaśmiałem się cicho i zacząłem zbierać książki z jego podłogi. Jeszcze się ktoś kiedyś o nie potknie. Zacząłem układać je na półkach, uważając by nie podeptać przedmiotów do obserwacji gwiezdnej. Podszedłem do okna i przejechałem palcem po zamarzniętych kwiatach. Ich delikatne płatki pokrywał szron, a w doniczkach panował mróz.

Zdjąłem jedwabne rękawiczki i delikatnie zacząłem machać dłonią nad kwiatem. Po chwili jego kielich otworzył się, a kwiat zaczął robić się kolorowy. Jednak po chwili jego płatki zaczęły czernieć. Szybko odsunąłem się od kwiatu i założyłem rękawiczki. Nigdy coś takiego się nie zdarzyło. Chyba.

Po chwili do pokoju z łazienki wyszedł Jasper, podając mi czapkę zwrócił się do mnie.

- Jak myślisz Encre, czy w tym roku da radę byśmy pojeździli na łyżwach ?

Zamyśliłem się na chwilę. Moja magia ostatnimi czasy nie mogła się ustatkować. Ciągle płatała mi figle i bałem się, że naprawdę może się coś stać. Westchnąłem cicho i kiwnąłem głową, obracając głowę w stronę kwiatu. Złożył swoje płatki, a jego liście nadal pozostawały czarne.

Wampir ucieszony zaczął skakać dookoła mnie, a ja ucieszony złapałem jego dłoń i pchnąłem drzwi od jego pokoju. Czas zacząć pokaz panie Fallacy. Pozwoliłem atramentowi wyskoczyć z moich dłoni i uformować się w małą śnieżkę, po czym dmuchnąłem w nią, a atrament przybrał formę lodu. Zaśmiałem się, a Jasper podskoczył i zaraz zaczął sunąć po lodzie.

Biegliśmy tak, obijając się o ściany aż do mojego pokoju. Atrament zniknął tak samo jak lód, a ja podszedłem do Fallacy'ego od tyłu i go nastraszyłem.

Wampir podskoczył i spojrzał na mnie trzymając się za klatkę piersiową

- Nigdy tak nie rób Encre !

Zaśmiałem się i złapałem jego rękę, by po chwili pchnąć ogromne drzwi do ogrodu. I wtedy dopiero zaczęła się zabawa. Rzucaliśmy się śnieżkami, lepiliśmy bałwana, nawet udało im się mnie namówić na kolejne ogromne lodowisko.

Bawiliśmy się tak aż do wieczora, kiedy to musieliśmy wracać do zamku. Momentalnie zrobiło się jeszcze zimniej, a ja prawie poległem na podłogę. Na szczęście Fallacy mnie podtrzymał. 

W którymś momencie o ile dobrze pamiętam nawet do naszej zabawy śnieżkami dołączyli Songe, Macabre i Cruzar, natomiast Suave stał w progu przyglądając się nam z uśmiechem. Do czasu oczywiście, aż w pewnym momencie nie dostał śnieżką. Po powrocie, każde z nas dostało koc i ciepły kubek z herbatą. Nie powiem ten wieczór był wspaniały, a ja sam nie pamiętam kiedy zasnąłem.

Pov. Fallacy

W pewnym momencie leżenia na kanapie poczułem ciężar na moim mostku. Mój Encre. Zamknąłem oczy i odchyliłem głowę. I tak może pozostać już na zawsze.

Pov. Encre

Obudziwszy się przeżyłem szok. Każdy dosłownie każdy pociągał nosem i miał katar. Założyłem ręce na ramiona i westchnąłem. A mówiłem żeby ciepło się ubrali

***

Rozdział krótki, ale mam nadzieję, że się spodobał. Chciałam zadedykować ten rozdział Cross_Sans_Pl i oczywiście RokiDoki1672

Życzę miłego dnia :)

***

~ 752 słowa ~

Vampireverse Wampirze kły Część 1 {W TRAKCIE NAPRAWY}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz