Rozdział 10 czyli ROZDZIAŁ SPECJALNY

84 7 6
                                    

Wiem, że Cruzar, walka itd. Ale dzisiaj wyjątkowo chciałam( i z powodu tego, że nie mam weny i jestem chora) przedstawić historię w rozdziałach. Zanim przejdziemy do rozdziału chciałabym byście napisali mi co ma zrobić Cruzar w następnym rozdziale. Miłego czytania :)

***

Pov. Encre

Trzymając płótno pod pachą szedłem przez las. Potrzebowałem wyładować wszystkie swoje emocje, malując. Na policzkach nadal miałem ślady zaschniętych łez, a same policzki piekły mnie od słonej wody.

Liście i spokój lasu odciągały mnie od fałszywych wspomnień i co najlepsze dziwnego uczucia nazwanego samotnością. Nikt mnie nie rozumiał. Mieszkałem sam, sam o siebie dbałem, a moim jedynym wsparciem byli Cruzar i Azure. 

W końcu dotarłem na niedużą polanę, prawie w całości porośniętą kwiatami. Usiadłem na ziemi, położyłem płótno przede mną i wyciągnąłem z małej skrzyneczki pędzel i farby. 

Było tu spokojnie, a tą część lasu nazywałem Lasem Ciszy. Otaczające go drzewa, małe jeziorko naprzeciwko z niedużą wysepką i piękne kryształowe wiązki liści, które mieniły się w słońcu. Tuż przy brzegu jeziorka postawiony był niewielki lekko spróchniały pomost z którego wysuwały się pnącza. Nie wiem kto go wybudował. Pierwszy raz gdy tu byłem nikogo tutaj nie zastałem.

I tak ciągle. Przez 2 długie lata aż do teraz przychodzę tutaj by ukoić nerwy. Rozejrzałem się w około i popatrzyłem w niebo. Chmury lekko przysłaniały słońce co powodowało dość ciekawy klimat.

Wstałem i podszedłem do mostku. Rzuciłem na niego kamień, a gdy deski się nie złamały, spokojnie na niego wszedłem. Wchodziłem na ten most miliony razy jednak zawsze bałem się, że coś się zawali. Usiadłem na spróchniałych deskach i wpatrywałem się w wodę. Była przezroczyście czysta, a w jej środku pływały ryby.

Przejechałem palcem po strużce wody i westchnąłem. Wziąłem do rąk płótno i zacząłem na nim szkicować. Praca tak mnie pochłonęła, że nie zobaczyłem jak ktoś się do mnie zbliża.

Pov. Cruzar

Stałem oparty o ścianę muru zamku i patrzyłem na ludzi i potwory przechodzące obok mnie. 

- Nie rozumiem Encre'go - powiedział Azure kopiąc jakiś kamień leżący na murawie. - Co niby jest lepsze niż straż królewska ?!

- Powinieneś go zrozumieć Azure. Wiesz, że teraz przechodzi ten okropny okres. Gwardia królewska, będzie dla niego niczym piąte koło u wozu. 

Mój przyjaciel lekko skinął głową i wrócił do czytania książki leżącej na brukowanej drodze. Wpatrywałem się w pracujących na podwórzu i spojrzałem w stronę ganku. Król rozmawiał o czymś z panią Shimmer, a ona ukradkiem patrzyła w moją stronę. 

Odwróciłem głowę i spojrzałem w las, w którym zniknął Encre. Westchnąłem i poczułem lekki uścisk na ramieniu. Obróciłem głowę i zobaczyłem Panią Shimmer, lekko spiętą wpatrującą się we mnie. Wskazała mi dłonią na króla i kiwnęła porozumiewawczo głową. 

- Cruzar prawda ? - spytał król patrząc na mnie z uśmiechem. - 15 lat prawda ? 

- Możemy przejść do sedna wasza wysokość ? - spytałem lekko zniecierpliwiony. 

- Chodzi o Encre'go. - lekko przechyliłem głowę, a on kontynuował - Jak wiesz Encre stracił rodzinę parę lat temu. Chciałbym wiedzieć jak czuje się w nowej.

Odwróciłem wzrok. Nie lubiliśmy o tym mówić. Tym bardziej nie chciałem mówić o tym co czuje Encre. Sam powiedział mi, że mimo tego jak bardzo miła i kochająca jest ta rodzina nigdy z nimi nie rozmawiał. Nigdy z nikim nie rozmawiał. Oprócz mnie. Nawet Azure, który akurat miał dokładnie odwrotnie. Jemu buzia się nie zamykała w żadnym wypadku.

- Myślę, że jest okej. Encre nie za dużo o tym mówi.. 

- Rozumiem. - król podparł rękę pod podbródek i kiwnął głową - Dziękuję Ci chłopcze.

Pov. Encre

Szkice powoli zapełniały się kolorami. Łzy przesiąkały materiał płótna zabarwiając je na kolorowy. Popatrzyłem na rysunek i skrzywiłem się. Linie, oczy, usta i cała twarz, która powoli była zakolorowana rozmazały się, a cały rysunek stał się dziwny. 

Rzuciłem płótnem przez trawę i zapłakałem w oczy. Chwyciłem skrzynkę z farbami i kopnąłem płótno jak najdalej mogłem.

Krzyknąłem przez moje nieudacznictwo i pobiegłem przed siebie. Wymijałem krzaki potykając się o różne konary drzew, aż w końcu ujrzałem, że jestem na tej samej polanie Lasu Ciszy. Panicznie się rozejrzałem i pobiegłem w drugą stronę. 

Wywróciłem się i runąłem jak długi. Próbowałem się podnieść ale okazało się, że była to pułapka zastawiona przez strażników. Jęknąłem z bólu i otworzyłem wnyki. Spróbowałem poraz kolejny. Paszcza nadal mocno się trzymała, a łydka zaczęła krwawić. (Trochę jak u Songe normalnie)

Wtedy coś przecięło metalowe wnyki. Otworzyłem oczy i popatrzyłem na osobę przede mną. Stał przede mną wysoki mężczyzna wpatrujący się we mnie. Wyciągnąłem nogę z pułapki i spojrzałem na postać.

Był to wysoki szkielet, który zaraz obok mnie uklęknął i zaczął coś robić z moją nogą. Po chwili rana przestała boleć, a krew przestawała lecieć. Spojrzałem z łzawiącymi oczami na postać i lekko się uśmiechnąłem.

- Ty to narysowałeś ? - spytał pokazując mi lekko zniszczone płótno. Wtedy coś zauważyłem. Z kącików jego ust wystawały dwa ostre kły. Cofnąłem się lekko i spojrzałem na niego błagalnie

- T-ty jesteś wampirem ?

- A jak Ci się zdaję ? Odpowiesz mi na pytanie ?

- T-tak ja to narysowałem.

- Zróbmy tak. Namalujesz mnie, a ja Cię zostawię.

Pokiwałem energicznie głową i rozejrzałem się dokoła. Nie było tutaj mojej skrzynki z farbami. Poklepałem się po kieszeniach kurtki ale tam też nic nie znalazłem. 

- Tylko, że nie mam swoich rzeczy - każda chwila spędzona z wampirem powodowała, że coraz bardziej się go bałem. 

Wskazał głową na białego konia stojącego obok drzewa. Miał wypakowane po brzegi torby, dużymi i jak widać było ciężkimi przedmiotami. Podszedł do zwierzęcia, i zdjął jeden z tobołków leżący na jego grzbiecie. 

Wyciągnął z niego jedno podłużne płótno, farby i pędzle. Chwyciłem za przedmioty i zacząłem iść w stronę polany. Wampir podszedł do mnie i w trakcie kiedy ja wykonywałem pierwsze szkice, on bandażował moją łydkę.

Pov. Cruzar

Siedzieliśmy w jednym z pokoju i ćwiczyliśmy pojęcia z szermierki. Jednak nie mogłem się skupić. Ciągle myślałem o Encre i o jego zaaklimatyzowaniu w nowym domu. Bał się i zamykał się w sobie.

Zamyślony odwróciłem głowę i wpatrywałem się w spadające krople deszczu.

Pov. Encre

Teraz tylko malowanie. Zacząłem nakładać kolorwe farby na płótno aż w końcu skończyłem. Podpisałem obraz i oddałem go bez słowa wampirowi.

Wampir popatrzył na dzieło i mocno mnie przytulił.

-Dziękuję Ci śmiertelniku. Żyj spokojnie. - i zniknął... puf i nie ma

************************************
Rozdział jest krótki orzepraszam :( Ale no trochę przeszłości przyszłości i zdarzeń ważnych dla fabuły. Chciałabym też podziękować amigamiqii Emill1302 RokiDoki1672 i The_Sashga dziękuję tym osobom za tak duży wkład. Amigamiqii i RokiDoki1672 są moimi przyjaciółkami i polecam wchodzić na ich konta. Dozobaczenia !

***

~1054 słowa~

Vampireverse Wampirze kły Część 1 {W TRAKCIE NAPRAWY}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz