Powrót do rutyny

45 6 2
                                    

Był 3 listopada. Trzy dni po Halloween. Trzy dni po znalezieniu martwego Maurycego.
Poniedziałek.
Od dziś wszyscy mieli powrócić do swych dotychczasowych zajęć i żyć tak, jak przed "incydentem", jak zwykła mówić o tym policja. Wnowiono lekcje, przywrócono codzienne obowiązki domowe, a także reguły jakich trzeba było przestrzegać i kary za ich podważanie. Powoli powracano do zwyczajowej dziennej rutyny.
Dla Raven sprawa przedstawiała się zgoła inaczej. Szybko odkryto właściciela owej wstążki na ciele zmarłego i jak to zwykle bywa, podejrzenie od razu padło na nią. Po pięciu przesłuchaniach z czteroma różnymi policjantami, a także jedną, przesłodzoną panią psycholog, nareszcie dano jej spokój. Nie dlatego, że uwierzyli jej, że tego nie zrobiła, oczywiście
Sekcja zwłok ciała Maurycego, wykazała brak jakichkolwiek oznak uduszenia, odwodnienia, zatrucia, a nawet wykrawienia w momencie śmierci ofiary. Rany, które zostały zadane, pojawiły się dopiero po zgonie, o czym świadczył mało obfity krwotok i stare zakrzepy w naczyniach krwionośnych chłopca. Przyczyna zgonu, była zatem w dalszym ciągu nie znana.
Natychmiast po przybyciu policji, w dwadzieścia minut po telefonie pani Augsttraum, zostały zebrane materiały spod paznokci zebranych, w celu prawdopodobnego znalezienia naskórka chłopaka. Jeden z oficerów, wędrując od jednej grupy zebranych, do drugiej spisywał wszelkie zeznania świadków, jakie mogły przydać się w późniejszym śledztwie, łącznie z ich nazwiskami.
Z informacji, jakie udało się zdobyć policji, nie wynikały żadne konkretne wnioski, poza tym, że morderca korzystał z niewykrywalnych środków. Każda trucizna, jaka mogła wpaść w posiadanie napastnika, zostałaby wykryta, czy to podczas sekcji zwłok, na podstawie śladów w układzie pokarmowym, lub płucach, czy to na ciele lub po zapachu ( niektóre trucizny mają charakterystyczny zapach, który zostaje w ustach ofiary).
Z możliwych tez, odpada również ta o zawale, lub zaprzestaniu pracy któregoś z narządów, czemu zaprzeczyły pobrane fragmenty tkanek.
Z tego wszystkiego, jednoznacznie wynika, że wbrew temu co twierdzą specjaliści i w co wierzy dzisiejsza nauka, Maurycy w momencie zgonu, był zdrowy jak ryba. Pozostaje tylko pytanie: co go zabiło?

Sprawą tą od razu zainteresowały się okoliczne media. Uczniom sierocińca nie można więc było wychodzić poza drzwi domu, gdzie tylko czyhały hieny telewizyjne i radiowe, ostrzące sobie zęby na jakiś nowy, gorący temat. Pani Augsttraum jednoznacznie odmawiała wszelkich rozmów na ten temat, a zwłaszcza z mediami, którym wystarczyła jedna, chociaż najmniejsza pogłoska, aby mieć o czym mówić przez kolejny tydzień co najmniej.

Tak więc wszyscy podopieczni powracali do codzienności. O ile można nią nazwać przymuszone lekcje, zakaz wychodzenia na zewnątrz i szczelne zasłanianie okiennic, z obawy przed fleszami aparatów i kamerami.
Raven i Grace, na codzień małomówne i skryte, teraz były niemal wyrzeźbione w skale. Ta sama pokerowa twarz, sztywny krok i mówione od czasu do czasu 'cześć', 'dziękuje', lub 'przepraszam'. Natychmiast po tym jak kazano im sie rozejść trzy dni temu, dziewczyny odnalazły Kentina i wręczyły mu jego własność. Chłopak odebrał dwa kawałki metalu, bez słowa skinął głową i wrócił do swojego pokoju.

Policja kręciła się wokół miejsca zdarzenia jeszcze tydzień, po czym taśma zakazująca wstępu na teren została zdjęta, a wszelkie wozy policyjne opuściły parking posesji.

Dni w sierocińcu stawały się melancholijne. Raven nie mając co robić często leżała na łóżku, twarzą do sufitu, jakby mógł on jej powiedzieć co właściwie zaszło. Pamiętała mężczyznę na skraju lasu. Wysoka, czarna postać w płaszczu i kapeluszu. Nie mogła zapomnieć jego spojrzenia, którego mimo oślepiającego ją zachodu słońca, zdołała dostrzec. Kim był? Czy to on to zaplanował? Czy to on zabił Maurycego? Jakie miał ku temu powody?
Z tymi myślami, zasypiała. Dzień w dzień. Noc w noc. Przez całe kolejne tygodnie.
Czasami śniło jej się, że idzie przez ciemny korytarz. Za oknami widać gwiazdy i słychać wiatr. Wie, że musi być cicho. Nagle staje. Nie może się poruszyć. Z głębi korytarza pojawia się głos 'gdzie są twoi przyjaciele?' i nagle cały świat zamiera. Cień na pół metra wyższy od niej, zasłania cały widok. I koniec. Wtedy zazwyczaj się budzi.
Czy to ma jakiś związek z Maurycym?

_______________
Krótki i bardziej opisowy, nie mam ochoty zadręczać was długimi na majówkę ;D ake będzie jeszcze jeden, powinien pojawić się do wtorku
Jak myślicie, nadawałabym sie na medyka sądowego? xD
Zachęcam do komentowania, to super motywuje
P.S. Jeszcze raz, sory za Maurycego, krąg życia i te sprawy wiem, jestem zua :*

The ForgottenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz