Podejrzany/podejrzana

30 6 1
                                    

Po upewnieniu się, czy obluzowana dachówka trzyma się na miejscu, Raven jeszcze raz omiotła spojrzeniem uśpioną okolicę.
-Jeśli chcesz skoczyć, to znam większe budynki.
Głos pojawił się tak niespodziewanie, że Raven musiała chwile powalczyć by odzyskać utraconą równowagę.
Do kogo należał?
Jej rozmówca, jeśli można to tak nazwać, na pewno był mężczyzną, co od razu nasunęło dziewczynie myśl o tajemniczej postaci spod lasu, którą zobaczyła w dzień odkrycia ciała Maurycego. Jeśli to on, mogła mieć poważne kłopoty. Bardzo poważne.
"Mogę udawać, że lunatykuje!"- pomyślała, jednak szybko odrzuciła ten pomysł. Po tak żywej reakcji, niemożliwe jest, by nie zorientował się, że go słyszy.
Ostatnią rzeczą jaką mogła zrobić była ucieczka, jednak i ta możliwość była bardzo mało prawdopodobna, biorąc pod uwagę pochyłość dachu, jej kondycję fizyczną, a także fakt, że właściciel głosu, stał tuż za nią.
Powoli, na ile pozwalały na to trzęsące się kolana obróciła się, by zmierzyć się twarzą w twarz z nieznajomym.
Był wyższy o głowę. Znacznie chudszy niż ona. I starszy. Czarne, długie włosy opadały na jego bladą twarz zasłaniając czoło i większą część lewego oka. Oka którego spojrzenie przewiercało ją na wskroś.
Kentin.
Raven przybrała zacięty wyraz twarzy. Cóż, starała się. Stała dosłownie 30 centymetrów od chłopaka i niemal wyczuwała jego zapach.
-To... Gadaj, co robisz na dachu w środku nocy? - powiedział cofając się o krok i siadając na dachówkach górnej krawędzi dachu.
Raven przypominał on kota. Mimo nierówności, poruszał się pewnie, jakby spędził tu całe życie. Czy możliwe, że był tu, gdy przychodziła tu wcześniej, a ona nie zdawała sobie z tego sprawy?
-Mogłabym się spytać Ciebie o to samo. - odpowiedziała
-Mogłabyś - mówiąc to odgarnął grzywkę z rozbawieniem - jednak to ja spytałem pierwszy. Pierwsze słowo do dziennika.
-Mówisz jak przedszkolak.
Chłopak nie zareagował. Milczeli. Nie zamierzała mówić. On nie zamierzał pytać.
Po paru minutach nieprzerwanej ciszy Kentin wstał i znów podszedł do niej. Stali patrząc sobie w oczy.
-Wszystkich nie uratujesz. - powiedział, po czym odwrócił się i zniknął w oknie kryjąc się we wnętrznościach domu.

-Raven! Raven!
-Raven...
-Wstawaj!
I nim dotarło do niej kto wypowiada te słowa, lub chociażby ich sens, poczuła jak z płuc uchodzi jej całe .powietrze. Dziewczyna gwałtownie się podniosła i omal się nie zachłysnęła. Odzyskując panowanie nad oddechem spojrzała w dół na przyczynę gwałtownej pobudki.
Leżała na niej roześmiana Grace.
-Zwariowałaś?! - wykrztusiła
-Wybacz, ale słownie nie docierało. Spóźnisz się na śniadanie.
Spojrzała na zegarek. 5.50. Szlag.
Błyskawicznie wyskoczyła z łóżka i wylądowała przy szafie. Wyciągając ubrania na chybił trafił rzuciła się do łazienki. Po 5 minutach była gotowa.
Wróciła do pokoju i zastała Grace, nadal na jej łóżku, zastygłą w tej samej pozycji w jakiej ją zostawiła. Blondynka wstała i podeszła do przyjaciółki. Widocznie chciała coś powiedzieć, ale zmieniła zdanie i zamknęła usta.
-To idziemy?
Grace popatrzyła na nią jakby nie wiedziała gdzie się znajduje. Po chwili skoczyła do drzwi i pospieszyła Raven gestem, jakby to ona zadała przed chwilą pytanie.
Udały się do stołówki. Całą drogę nie zamieniły ani słowa, choć młodszą blondynkę wyraźnie kusiło, by coś powiedzieć, jednak zmieniała zdanie, gdy tylko ktoś ich mijał. W końcu, przechodząc przez próg pomieszczenia, Grace nachyliła się nad jej ramieniem i powiedziała:
-Musimy pogadać o tej książce. Koniecznie!
Raven znieruchomiała w wejściu, blokując ruch. Pare osób łypnęło spod brwi mijając obydwie nastolatki i śpiesząc się do swoich stolików.
-Jaką książkę? - Raven udała bezgraniczne zdziwienie
-No jak to? Tą, którą wczoraj wieczorem przeglądałyśmy! - poddenerwowała się Grace
-My... Przecież wczoraj nie przeglądałyśmy żadnej książki! O czym ty mówisz?!
-Nie próbuj udawać. Czytałaś ją do późnej nocy! Była w niej ilustracja Maurycego! Musisz pamiętać
-Drogie panie, jeśli będziecie tak łaskawe, chciałbym przejść...
Znowu ten głos. Znowu poczuła jego bliskość za plecami, tak jak poprzedniej nocy. Kentin. Odsunęła się, ciągnąc za sobą przyjaciółkę ku zajmowanym przez nie miejscom. Jak najdalej od niego.
-Odbiło ci? - zdenerwowała się Raven
-Nie kłam. Ja wiem, że próbujesz mi wmówić, że tej książki tam nie było. Ale ja pamiętam. J a p a m i ę t a m. - w jej oczach zabłysły łzy.
Raven wiedziała, że jej nie przekona. Nie umiała tak dobrze kłamać. Jednak dziś nie miała wyboru i Grace będzie musiała to zrozumieć.
-Posłuchaj. Naprawdę, nie mam pojęcia o czym mówisz. Jesteś pewna, że ci się to nie przyśniło?
Miała nadzieję, że zwątpi. Że dopuści do siebie myśl, że jej się to przyśniło. Myliła się. Grace zgromiła ją wzrokiem, odsunęła krzesło i zdecydowanym ruchem usiadła, patrząc zawzięcie w talerz.

The ForgottenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz