Książka

39 3 3
                                    

Mimo wszystkich starań ze strony i nauczycielek i jej znajomych, Raven nie czuła się podniesiona na duchu. Cień śmierci Maurycego podążał za nią krok w krok, nie dając wytchnienia. Ani sprawa śmierci chłopaka, ani jej wstążka na jego ciele nie została rozwiązana.
Czuła, że ma skrępowane ręce i mogi. Gdzie się nie poruszyła widziała mężczyznę spod lasu. Miała wrażenie, że coś, lub ktoś bezustannie sie na nią patrzy. Potrzebowała uspokojenia. Czegoś co zajmie i zarazem uspokoi jej skołatane myśli...
Nastał 25 listopada. Prawie 4 tygodnie po Halloween.
Pani Lorney, psycholożka zaprzyjaźniona z kierowniczką sierocińca, była już mocno zaniepokojona zachowaniem Raven. Przez ostatnie dwa tygodnie non-stop obserwowała jej mechaniczn wykonywanie poleceń oraz wieczny wyraz przygnębienia, które zdawało się być od teraz częścią jej twarzy. Po długiej rozmowie z panią Augsttraum, obie ustaliły (co prawda ta druga niechętnie), że dziewczynie potrzebna jest pewnego rodzaju "odskocznia" od rzeczywistości. Najlepszym pomysłem, a zarazem takim, który nie wymagał od nich obu zbytniego zaangażowania, było zabranie Raven na (jak to nazywała pani psycholog) "damski wyjazd". Już następnego dnia przedstawiła swój plan podopiecznej i nie czekając na jej aprobate, zaprowadziła ją do samochodu.

W miare jak oddalały się od sierocińca, drzewa rzedły, a myśli Raven uciekały coraz dalej. Wpadła w codzienną rutynę, w koleine, którą bezwiednie, a jednak z przyjemnością podążała. Podobał jej się ten stan. Kiedy nic nie miało znaczenia, cały świat zlewał się w pojedynczą masę, a jej ciało poruszało się jakby na sznurkach. Nie myślała o niczym, w jej głowie przelatywało jedynie echo słów wypowiadanych przez znajomych i nauczycieli. Dzieci zaczęli jej unikać, jeszcze silniej niż zazwyczaj. Nawet Grace przestała już próbować sprowadzić ją na ziemie. Stała się prawdziwym żywym trupem. Wiedziała, że prędzej czy później ktoś będzie starać się wyciągnąć ją z tej melancholi. Wiedziała, lecz nie przejmowała się tym zbytnio.
-" I tak im się nie uda"
Patrzyła obojętnie na przelatujące za szybą drzewa. Przypominała sobie kolejne miejsca i zakręty, które trzebabyło pokonać aby dojechać do miasta. Jechały w milczeniu. Nawet radio nie nadawało muzyki z żadnej stacji. W samochodzie zapanowała absolutna cisza. Chwile później samochód zaparkował przed dużym, przyciągającym uwagę budynkiem. Opiekunka pierwsza wysiadła z samochodu i przyjmując najmilszy wyraz twarzy jaki miała w zanadrzu otworzyła drzwi Raven.
-No choć już, rozchmurz się. Przyjechałyśmy tu specjalnie dla ciebie, okaż troche radości. Dziewczyna spojrzała na nauczycielkę i ledwo podniosła kąciki ust w wyraz czegoś co miało przypominać uśmiech.
-Lepiej. Wejdźmy do środka.
Kiedy przekroczyły szerokie drzwi budynku z wnętrza dobiegł taki hałas, że Raven aż zakręciło się w głowie. Stanęły na środku wielkiego korytarza, którego cała długość zajęta była przez sklepy. Raven była już drugi raz w życiu w centrum handlowym. Ostatni raz tuż po przyjęciu do Domu, gdyż stare ubrania były na nią za małe.
Pani Augsttraum nie zniechęcona wcale zachowaniem podopiecznej pomaszerowała natychmiast do pierwszego sklepu i rzuciła się w szał zakupów. Przechodziła od wieszaka do wieszaka, zdejmując z nich kolejne ubrania i przewieszając je sobie przez ramię. Kiedy obeszła tak cały sklep zawołała dziewczynę i razem poszły do przymierzalni.
Raven wcale nie podobały się wybrane dla niej ubrania. Były albo za obcisłe, albo za luźne, albo za zbyt pstrokate, albo za mało. W końcu po trzecim odwiedzonym sklepie, widząc, że nadal nic nie kupiły wyjęła z portfela dwa banknoty i wręczyła dziewczynie.
-Proszę. Nie wiem czy to ja cię zniechęcam, czy te wszystkie rzeczy po prostu na ciebie nie pasują. Umówmy się tak: zostawię cię na chwile samą, pochodzisz po sklepach i kupisz to co ci się podoba. Za dwie godziny spotkamy się w tej kawiarni - i tu wskazała na pobliski sklep i ustawione dokoła niego stoliki - Czy wszystko jasne?
Raven przytaknęła, na co pani Augsttraum obróciła się i odeszła.
Dziewczyna została sama po środku wielkiego centrum handlowego. Nie wiedziała gdzie pójść, ani co kupić. Miała wystarczającą ilość ciuchów, nie potrzebowała więcej. Mimo to, stwierdziła, że jeśli nie kupi nic, Koszmar nadal będzie próbowała ją rozweselić. Wolała tego zwyczajnie uniknąć.

The ForgottenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz