Spóźniła się.
Wiedziała, że mogłaby go uratować, czuła to w głębi duszy. Gdyby tylko odpowiednio szybko doszła do tego fragmentu książki. gdyby tylko nie zastanawiała się czy dobrze robi. Gdyby... gdyby...
Leżał po środku korytarza. Ciemnoczerwona i niemal różowa krew mieszały się spływając z szyi i nadgarstków Kentina, zabarwiając jego koszulkę na taki sam kolor. Kałuża powoli tworząca się wokół jego ciała zaczynała wnikać w dywan i zasychać.
Spojrzała na jego twarz, jeszcze bledszą niż kiedykolwiek wcześniej. Jego usta, teraz niemal fioletowe ułożone były w wyraz zaskoczenia. Jego spojrzenie było jednocześnie nieobecne, zasnute mgłą jak i zogniskowane na postaci klęczącej obok niego.
Jak mogła tego nie widzieć?
Jasne blond loki dziewczyny opadały na całą jej twarz, zlepiając się i przywierając do jej twarzy mokrej od łez. Patrzyła na chłopaka, przy którym klęczała z niedowierzaniem i smutkiem.
Te same oczy. Te same rysy.
Grace i Kentin byli rodzeństwem.
Nigdy nie przyszło jej to do głowy, choć niechęć blondynki do chłopaka i potajemne spotkania wydawały jej się podejrzane. Czy to dlatego nie chciała wchodzić z nim w żadne układy?
Układy...
Żyletki.
Jedno spojrzenie na rękę Kentina upewniło ją w tym co podejrzewała. To nie było morderstwo, to było samobójstwo. Ale... nadal coś tu nie...
W tym momencie usłyszała kroki na schodach i ciężkie sapanie. Grace najwidoczniej również je usłyszała, bo podniosła głowę i zdziwiona, dopiero teraz zauważyła obecność brunetki.
Po chwili zza zakrętu wyłoniła się pani Augsttraum. Ciemnobrązowe włosy wymykały jej się spod przekrzywionego koka, co w połączeniu z dzikim spojrzeniem i pochyloną postawą, nadawało jej wygląd wygłodniałego zwierzęcia.
-To... Twoja wina... - zaczęła.
Ruszyła ku Raven powoli, z wzrokiem uparcie wpatrzonym w twarz dziewczyny. Kulała.
-To wszystko... twoja wina - wycedziła jeszcze raz i ku przerażeniu Raven wyjęła nóż.
Nie mogła się ruszyć. Nie mogła nic powiedzieć. Stała i patrzyła jak zaczarowana na ostrze noża w ręce opiekunki.
Kobieta zamachnęła się, a Raven tępo patrzyła jak nóż szybuje coraz bliżej i bliżej jej twarzy.
Nagle poczuła pchnięcie i bezwładnie poleciała w bok uderzając ramieniem o ścianę. Odwróciła głowę i zobaczyła Grace, trzymającą panią Augsttraum za rękę, z ostrzem noża tuż przed twarzą.
-O... Odejdź - wysapała do blondynki
Ta jednak nie miała najmniejszej ochoty się wycofywać. Wzmocniła uścisk na rękę nauczycielki, zmuszając ją do wykręcenia ręki, aż zabójcze narzędzie samo wypadło jej z ręki. Kobieta chciała rzucić się po ostrze i dokończyć dzieła, ale Grace była szybsza.
Chwyciła trzonek i jak ostrzeżenie wyciągnęła go przed siebie. Rozwścieczona opiekunka rzuciła się na blondynkę, nabijając się na ostrze jak szaszłyk. Oczy Grace rozszerzyły się z przerażenia i w miarę jak z rany zaczęło wyciekać coraz więcej krwi, zaczęły się kurczyć.
Raven patrzyła z niedowierzaniem jak przyjaciółka wyciąga ostrze z ciała martwej kobiety i podnosi na nią wzrok.
Chciała je podziękować, ale słowa ugrzęzły jej w gardle.
Przez dosłownie ułamek sekundy zobaczyła w jej oczach ten sam błysk co u pani Augsttraum.
Zaczęła się cofać. Jeden, dwa kroki, trzy. Grace postąpiła krok naprzód, a zanim kolejny. Odległość między dwiema dziewczynami nie rosła. W końcu Raven poczuła wbijająca się między jej łopatki klamkę okna. Jej ciało owionęło mroźne powietrze. Nie miała pewności, czy to wlewające się z zewnątrz zimowe powietrze, czy macki śmierci owijające się wokół jej serca.
Grace zwolniła, ale nie przestała się zbliżać. Zakrwawiony nóż nadal w dłoni blondynki, wyciągnięty był w jej kierunku. Zatrzymała się dopiero gdy podeszła na tyle blisko, by Raven mogła poczuć jej oddech.
-Wiem co zrobiłaś...
-G...Grace o czym ty...
-Myślisz, że jestem głupia? - wycharczała - Że nie wiem, że to ty za tym wszystkim stoisz, hę? Maurycy, Kentin, pani Augsttraum i kto jeszcze? Może chciałaś zabić mnie?
Otworzyła usta by zaprzeczyć, że to nie ona ich zabiła, ale przed oczami stanęła jej wizja.
Znalazła Maurycego na dachu tej nocy. Dusiła go wstążką. Zawiesiła ciało na palu. Trzymała żyletki i wręczała je Kentinowi. Wyrywała nóż z ciała pani Augsttraum. To ona za tym wszystkim stała, a cały czas poszukiwała mordercy.
W oczach Grace pojawiły się łzy.
-Wiesz, że nie chcę tego zrobić.
Zamachnęła się i zamknęła oczy. Stal minęła głowę Raven o włos i trafiło w szybę.
Teraz była jej szansa. Chwyciła ramiona Grace i z całe siły odepchnęła ją od siebie tak, by trafiła w miejsce, obok którego stała.
Impet uderzenia nie był zbyt silny, ale wystarczający, aby skrzydło okna otworzyło się.
To nie było możliwe, a jednak stało się. Raven zastygła patrząc jak rama okna po prostu przez nie wylatuje, a wraz z nim niska, niepozorna blondynka.
Była zbyt oszołomiona by myśleć nad tym co się właśnie stało. Podeszła do okna i spojrzała w dół.
Na trawie leżało blade ciało w niemal idealnie białej sukience naznaczonej lekkimi plamami czerwieni. Wykrzywioną pod nienaturalnym kontem głowę okalała czupryna blond włosów.
To była wizja jaką widziała w śnie. Zaledwie dwie doby temu. Teraz widziała to na własne oczy.
Podniosła rękę chwyciła nóż, który zagłębił się w szkle okna. Pomyślała, że to dziwne, żeby taki nóż utkwił w oknie w taki sposób. Pociągnęła za rączkę. Wyszedł jak z masła, a na lustrze nie został żaden ślad.
Czy to nie śmieszne? Przez tyle czasu szukała sama siebie. dostawała ostrzeżenia, które ignorowała, bo wiedziała, w głębi duszy... że morderca nic jej nie zrobi.
Gdzieś w oddali usłyszała syreny. Odgłosy ciężkich butów i nawoływania. Nie obróciła się, aż nie poczuła na sobie kilkunastu par spojrzeń.
Wbrew sobie zaczęła płakać. Wszystkie emocje i wszystkie uczucia jakie nią targały znajdowały ujście w powodzi łez. Nie chciała znać samej siebie. Nie wierzyła w to co zrobiła.
Ostatnią rzeczą jaką pamiętała były dwie pary czarnych rękawiczek prowadzących ją do samochodu. Dziesiątki dzieci patrzących jak jedna z nich zostaje wpakowana do radiowozu. Spojrzenia niedoszłych rodziców, wyrażające jednoczesne niedowierzanie, obrzydzenie i współczucie. Mieli tylko odebrać dzisiaj córkę. To miał być początek ich nowego życia.
Wzrok Raven spoczął na ogródku, w którym przesiadywała. Z tej perspektywy bardzo dobrze widziała ławeczkę, na której siedziała i otwartą książkę, którą zostawiła. Mrugnęła i znowu zobaczyła tajemniczego mężczyznę. To jego minęła dzisiaj w drodze na schodach i to jego widziała pod lasem w Halloween. To jego twarz widywała w snach.
Ale zanim zdążyła to sobie uświadomić, mężczyzna zniknął a wraz z nim książka.
CZYTASZ
The Forgotten
Mystery / ThrillerHistoria lubi się powtarzać, a duchy lubią powracać w to samo miejsce. Czy Raven odkryje tajemnice zanim będzie za późno? Kto jest mordercą?