Wtedy

18 5 2
                                    

Nie zawsze była normalną dziewczynką. Poprawka, nigdy nią nie była. Nigdy nie czuła się tak, jak wszystkie jej rówieśniczki. Myślała, chodziła i żyła inaczej. Nie łudziła się, że jest jak one.

Od kiedy tylko trafiła do sierocińca wyraźnie to odczuwała. Nie lubiła bawić się z innymi dziećmi. Nieustanne powtarzanie dokładnie tych samych schematów podczas chociażby zabawy w dom, nudziły ją. Udawanie kogoś kim się nie jest i prawdopodobnie nie chce być. Prawdziwym zajęciem, które kochała i zapełnieniem tego czasu w jej życiu stały się książki. Początkowe były to oczywiście wydania dziecięcych historyjek, które z czasem zaczęły zastępować tomy powieści przygodowych, a następnie literatura piękna. Wszystko to aby wieku 12 lat znać niemal na pamięć całego Shakespeare'a.

Miała niezwykłą pamięć. Potrafiła przywołać w myślach obraz, który oglądała dwa lata temu i opisać każdy jego szczegół. Oczywiście, nikomu się tym nie chwaliła, ale nie dlatego, że bała się wyśmiania

Mimo, że spędziła w sierocińcu większość swoich dziecięcych lat, nie potrafiła przypasować nawet połowy imion otaczających ją dzieci do ich twarzy. Nie starała się nawiązać z nimi jakiegokolwiek kontaktu. Nie widziała w ich przyjaźni i zabawach niczego, czego nie znalazłaby w książkach. Prócz jednego.

"Adopcja". Jej dziecięca część duszy panicznie bała się wszystkiego co kryło się za tym słowem. Brak kontaktu z innymi dziećmi nie przeszkadzał w tym, aby to słowo zapisało się w jej umyśle na stałe. Zbyt często słyszała je w chwilach napięcia tuż po przybyciu pary dorosłych, czy też odejściu jednego dzieciaka. Zbyt często popuszczała wodze wyobraźni wymyślając niemożliwe rzeczy, co skutkowało wieloma bezsennymi nocami i jednym słowem kołaczącym się w jej głowie niczym echo nadchodzącego zła.

Nowego, nieznanego życia.

I wtedy, podczas pierwszego poranka wiosny, kiedy do jej zwykle pustego stoliczka, gdzie zwykła przesiadywać za dnia dosiadła się mała, niepozorna blondynka, zrozumiała jedno. Nikt za nią nie zatęskni. Nikt nie będzie po niej płakać, gdy 'Adopcja', to straszne w znaczeniu pojęcie zabierze ją z przytułka. Dlatego pozwoliła dziewczynce zająć miejsce koło niej.

Z początku ich relacja opierała się na ukradkowych spojrzeniach zza stronic książek. Żadnych zobowiązań, żadnych relacji. Wtedy blondynka zrobiła coś, czego druga dziewczynka nie spodziewała się. Niezrażona zaistniałą oschłością, dziewczynka zaczęła z nią rozmawiać.

Od słowa do słowa, ta mała osóbka wprowadzała w jej życie coraz więcej kolorów. Pokazywała jej tajemnice, których nie zdołała zgłębić poprzez wersety słów. Ona, jako jedyna rozumiała jej niechęć wobec ludzi, jednocześnie powoli nauczając ją otwartości wobec nich.

To przed czym się wzbraniała, czego przez te wszystkie lata nie doświadczyła okazało się wszystkim, czego potrzebowała. Przyjaciela, osobę mogącą pomóc jej w ciężkich chwilach. Nie była oczywiście jedyną przyjaciółką blondynki, jednak nie przeszkadzało jej to. Umiała wytrwać samotnie, przez tyle lat to robiła, jednak to właśnie chwile gdy była z drugą dziewczynką były dla niej tymi radosnymi w jej życiu.

Jedna skryta i nieśmiała, druga otwarta i ufna. Brunetka i blondynka. Starsza i młodsza. Pełne kontrastów, a jednak, tak identyczne. Obie stanowiły dopełnienie siebie.

Nie była już samotna. Miała kogoś, komu mogła zaufać. Kogoś, kto mógł być jej oparciem.

Od tej chwili były nierozłączne. Aż do epizodu pewnej jesieni. I końca wszystkiego, gdy nastała zima, a świat pokryła lekka puchowa pierzyna...




The ForgottenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz