Kiedy wybiegł z Dworu Śmierci, na horyzoncie majaczył już nowy dzień. Wzdrygnął się pod nieprzyjemnym chłodem poranka i natychmiast pognał w kierunku grupy przyjaciół, których energia była dla niego wyraźnie wyczuwalna w panującej dookoła ciszy. W powietrzu czaiło się coś jeszcze, coś niepokojącego, niczym niewypowiedziana groza, która lada moment miała się zmaterializować, nabierając rzeczywistych kształtów. Wiedział, że pozostało niewiele czasu, nim demony ruszą za nimi.
– Zel! – Nirali dostrzegła go jako pierwsza i natychmiast wyszła na spotkanie, witając szczelnym uściskiem. – Jesteś cały... – odetchnęła z ulgą.
Zelgadis delikatnie odsunął dziewczynę, po czym poważnie spojrzał na pozostałych. Starał się trzymać pewnie, wyglądać na zdecydowanego, ale sam przed sobą musiał przyznać, że jedyne, o czym mógł teraz myśleć, to zdarzenie, którego właśnie doświadczył i powrót do ludzkiego ciała...
– Znajdźmy bezpieczne miejsce do przeprowadzenia rytuału i wynośmy się stąd – polecił stanowczo, prześlizgując się spojrzeniem po twarzach przyjaciół, aby ostatecznie zatrzymać wzrok na Amelii, która wyglądała na szczerze zdziwioną obecnością i zachowaniem Nirali. We wcześniejszym zamieszaniu, pewnie nawet nie zwróciła na białowłosą szczególnej uwagi, a wyjaśnień przecież jeszcze nie słyszała.
– Co? – Pierwsza otrząsnęła się Lina. Pokręciła nerwowo głową i rozejrzała się zdezorientowana. – Mamy odejść? Teraz? – Czarodziejka natychmiast zrozumiała, o jakim rytuale mówił Zelgadis. Chciał otworzyć przejście i wrócić do ich świata.
– Lina, nie możemy tu dłużej zostać. To zbyt niebezpieczne – stwierdził poważnie.
– Wiem, ale... – przyjaciółka zamilkła w pół słowa. – Zel, to przecież twoja siostra... – zaczęła ponownie Lina, tym razem spoglądając niepewnie na Nirali. Jednocześnie Amelia otworzyła usta w zdziwieniu.
– Siostra? – wypaliła księżniczka w przypływie jeszcze większego szoku. – To przecież ty! Byłaś wtedy z demonem, zaatakowałaś mnie kilka dni temu! – wyrzuciła oskarżycielsko w kierunku Nirali, mając na myśli sytuacje, kiedy ta powstrzymała Amelię przed samodzielną wędrówką tuż po pierwszym ataku Iry oraz kiedy wraz z nim była zmuszona do atakowania ich grupy.
– Zaatakowałam? – Nirali roześmiała się cicho. – O nie, ja jedynie starałam się uchronić cię przed popełnieniem błędu – stwierdziła spokojnie. – Zbierajmy się, jeszcze znajdziemy chwilę na rozmowę. – Uśmiechnęła się lekko, łapiąc stojącego obok Eryka za rękę.
– Nirali, będziesz w stanie zabrać nas stąd przy pomocy teleportacji? – wtrącił szybko Zelgadis.
– Wszystkich? – odparła niepewnie.
– Tak, możliwie szybko... – Zel obrzucił pozostawiony za plecami Dwór Śmierci jeszcze jednym nerwowym spojrzeniem.
Spodziewał się, że lada chwila zaczną być ścigani, a stan, w jakim obecnie byli pozostawiał wiele do życzenia. Całą noc spędzili wdrażając w życie plan schwytania Jashe i uwolnienia Amelii i Eryka, przy okazji prawie całkowicie wykorzystując moce Tamaki'ego, który teraz ledwie trzymał się na nogach. Nie mieliby zbyt dużych szans, uciekając na piechotę.
– Dobrze... – odparła ostatecznie czarodziejka, po chwili wahania. – Choć uprzedzam, że po wszystkim nie wstanę pewnie przez dwa dni. Ustawcie się w kolejkę, zaraz wracam.
– Uśmiechnęła się żartobliwie, po czym już po chwili zniknęła z pola widzenia wraz z Erykiem.
***
Zelgadis od razu rozpoznał miejsce, do którego przyprowadziła ich Nirali. Był to ten sam niewielki, zagracony pokój, w którym rozmawiał z nią po raz pierwszy. Musiał przyznać, że od tamtej pory nic się tu nie zmieniło, może poza kolejną przybyłą warstwą kurzu, która szczelnie opatulała wszelkie meble. Samotny regał pod ścianą nadal dumnie wznosił setki opasłych woluminów oprawionych w skórę wyszywaną piękną kaligrafią, a tuż naprzeciw, w cieniu pokoju, skryła się miękka sofa z dwoma fotelami do kompletu. Stolik znajdujący się nieopodal i symbole na nim wyryte, był dokładnie tym, z którego Zelgadis poznał prawdziwą historię otaczającego ich świata. Przez zaciągnięte zasłony w pomieszczeniu panował półmrok, pachniało starością i kurzem. Zanim Nirali zdążyła wrócić z ostatnim z towarzyszy Zelgadis cicho podszedł do jedynego w pokoju okna, odrzucając w bok ciężki materiał i otwierając je na oścież, tym samym sprawiając, że znajdujące się obok zabytkowe pianino odetchnęło pierwszymi oznakami świtu wraz z nim. Jednocześnie z cichym trzaskiem tuż za jego plecami zmaterializowała się Nirali wraz z Gourry'm.
CZYTASZ
Slayers - Teoria Chaosu (ZAKOŃCZONE)
FanfictionWedług legendy wiele wieków temu z Morza Chaosu wyłoniły się cztery światy. Każdy z nich stał się odrębnym wymiarem, rządzonym własnymi prawami i zwyczajami. Ponoć tajemnicza stwórczyni, Matka Koszmarów, każdy ze światów pokochała jednakowo... Jedn...