9. Pułapka

10 4 0
                                    

Zelgadis nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Kapłani? Pokręcił głową w odpowiedzi, czując, jak na jego twarz wypełza uśmiech. Był to jednak skutek zdenerwowania, nie radości. Nagle ktoś, kogo uznali za sprzymierzeńca, okazał się zupełnie obcy. Zresztą, czego się spodziewał?

Spróbował się poruszyć, ale od razu tego pożałował. Poczuł nagły, trudny do zniesienia ból w całym ciele i przez chwilę miał wrażenie, że boli go więcej części ciała, niż w ogóle ich posiadał. Zastygając na chwilę w bezruchu, aby okiełznać szalejące doznania, w końcu ostrożnie podniósł się z kolan Amelii i nie spuszczając oczu z Mayi, sięgnął po swój miecz. Miał wrażenie, że broń waży więcej niż wcześniej...

– Kapłani? Co mamy przez to rozumieć? – wykrztusił z irytacją i z trudem skierował ostrze w ich stronę.

– Hej, hej! Spokojnie! – odpowiedział Tamaki rozkładając ręce w geście bezbronności.

– Ty każesz nam zachować spokój?! – krzyknęła Amelia, stając za plecami Zelgadisa. – Kim wy w ogóle jesteście? Jacy Kapłani? O co w tym wszystkim chodzi?! Cały ten czas mnie oszukiwaliście!

– Amelia... – zaczął nieśmiało Kirei.

– Milcz! – zawyła dziewczyna, a jej oczy zaszkliły się od tłumionej złości.

– Racja – dołączyła Lina, popierając swoją towarzyszkę. – Dla waszego dobra, lepiej już przygotujcie sobie sensowne wytłumaczenie waszych kłamstw. Nie chcieliście nas zabrać do żadnej czarownicy, prawda?

– Ech... – zaczął Tamaki, drapiąc się z zażenowaniem po swojej rudej czuprynie. – Właściwie to... nie... Znaczy, z początku mieliśmy taki zamiar, ale później Maya wpadła na pomysł, no i... Tego... – nie mógł dokończyć, zawstydzony odwrócił wzrok.

– Nie wiem jak wy, ale ja mam dość Kapłanów jak na jakiś czas – skwitowała Lina i z pomocą Gourry'ego podniosła się z ziemi. – Chodźcie, sami sobie poradzimy.

– Czekajcie! – wrzasnął Tamaki. – To wcale nie znaczy, że takiej czarownicy nie ma!

– Chyba sobie żartujesz? – zapytała ironicznie Amelia. – I jak ty w ogóle możesz myśleć, że wam zaufamy, że ja wam zaufam, po czymś takim? – jej głos drżał z wściekłości.

– Ale... – spróbował ponownie Tamaki.

– Nie ma żadnego „ale"! – wrzasnęła Amelia. – Ufałam ci... – Spojrzała na byłego przyjaciela z pogardą w oczach.

– Przestań, to nie jego wina, nie mieliśmy wyboru – wtrąciła cicho Maya, odwracając uwagę Amelii od Tamaki'ego i Kireia.

– Jak to nie mieliście wyboru? Niby kto wam kazał wszystkich okłamywać? – zakpiła złośliwie.

Amelia wcale nie zamierzała słuchać dalszych wyjaśnień. Nawet więcej – nic ją to nie obchodziło. Czuła narastający gniew, a na dodatek nadal wszystko było takie niejasne. Nie mogąc dłużej znieść widoku byłych przyjaciół, szybko ruszyła w stronę wyjścia razem z Zelgadisem, Liną i Gourry'm. Poradzą sobie sami. Sami obmyślą nowy plan działania i jakoś wydostaną się z tego koszmarnego miejsca. Najważniejsze, że mogli działać razem. Kiedy znaleźli się już przy wyjściu usłyszała za sobą głos Reia:

– Amelio... – spróbował cicho chłopak – pozwól mi wyjaśnić.

– Wcale nie zamierzam cię słuchać, kłamca z ciebie i tyle! – odkrzyknęła z wściekłością. – Nie wiem, po co wciągnąłeś mnie w tę całą podróż, skoro nawet nie szliśmy do żadnej czarownicy. Myślałam, że cię znam, ale chyba popełniłam błąd. – Rzuciła na niego krótkie spojrzenie i błyskawicznie odeszła w stronę wyjścia.

Slayers - Teoria Chaosu (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz