8. Iacturam facere

13 4 0
                                    

Poranek nastał szybko i był wyjątkowo brutalny, zwłaszcza dla pewnej młodej bohaterki. Rozwiercający ból w czaszce powitał ją, gdy tylko otworzyła zmęczone oczy, tym samym wystawiając je na ataki rażących promieni światła. Poruszyła się, próbując uciec przed tym nieprzyjemnym doznaniem, ale natychmiast poczuła mdłości i zawroty głowy, więc ponownie znieruchomiała. Patrzyła tylko tępym wzrokiem w sufit, jednak odczuwane pragnienie nie dawało o sobie zapomnieć, było zbyt silne, więc po długiej chwili zdecydowała się ruszyć po wodę do przeciwległego kąta pokoju. A było to niemałym wyczynem w jej obecnym stanie! Z trudem dźwignęła się z ziemi i skierowała po zbawienny płyn, jednak, gdy tak zataczała się od ściany do ściany, w końcu potknęła się o coś i runęła na ziemię.

– Co do... – zaczęła ze złością, próbując zidentyfikować ową dziwną rzecz, dzięki której była teraz cała poobijana.

Odwróciła się i zobaczyła na podłodze nienaturalnie duży stos pościeli, zupełnie jakby coś było nią przykryte. Wyciągnęła rękę i szybko schwyciła narzutę, spod której ukazał się...

– Gourry?! – wrzasnęła na całe gardło Lina. – Co ty tu u licha robisz?!

Blondyn przetarł dłonią ospałą twarz i spojrzał na dziewczynę pustym wzrokiem. Wybełkotał coś niezrozumiałego, po czym ponownie zakrył się pościelą.

– Obudź się, jak do ciebie mówię kretynie! Myślisz, że możesz tak wykorzystywać słabość niewinnej dziewczyny?! I to twoje żałosne bełkotanie, to jest wszystko, co masz mi teraz do powiedzenia?! No wstań wreszcie! – wykrzykiwała, chociaż z każdym zdaniem ta wypowiedź przeradzała się bardziej w nerwowy pisk.

– Lina, błagam... – wymamrotał wreszcie chłopak. – Boli mnie głowa, przestań...

– Pff! Teraz to cię niby głowa boli, ale jakoś nie miałeś problemów, żeby w tak nikczemny sposób zakraść się do mojego pokoju!

– Lina...?

– Czego?!

– A czy to nie ty jesteś w moim pokoju?

Rudowłosa rozejrzała się po pomieszczeniu i ze zgrozą stwierdziła, że tym razem Gourry ma rację. Jej policzki zapłonęły szkarłatnym rumieńcem i oburzona odwróciła głowę, przygryzając wargi, ale na to Gourry wybuchnął tylko głośnym śmiechem. Dziewczyna spojrzała na niego i też uśmiechnęła się lekko, lubiła, kiedy tak się śmiał, tak beztrosko.

– Dziś wielki dzień, co? – zapytała, sięgając wreszcie po dzbanek wody.

– To znaczy?

– Amelia doszła do siebie i dziś wyruszamy do tej całej wiedźmy, czy kto to tam był... Dobrze, nie mogę się już doczekać, kiedy odzyskam swoje moce – dokończyła, wzdychając.

– Ej, Lina?

– Czego?

– Jak myślisz, co będzie z Amelią? – zapytał, patrząc na swoją towarzyszkę.

– Chciałabym, żeby nas pamiętała – odparła cicho. – Może, gdy wrócimy do naszego świata, da się jakoś przywrócić jej wspomnienia.

– A nie uważasz, że to niesprawiedliwe?

– O czym mówisz? – spojrzała na niego zdziwiona.

– O tym, że przybyliśmy tu jakby nigdy nic, zabieramy Amelię, uciekamy do naszego świata i zostawiamy tu wszystko w takim beznadziejnym stanie...

– Gourry, ja... – zaczęła, ale nie potrafiła znaleźć właściwych słów na dokończenie. Po raz drugi dzisiejszego poranka on miał rację. – Tak trzeba... – dokończyła w końcu, jednak w jej głosie zabrakło zwykłej pewności siebie.

Slayers - Teoria Chaosu (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz