17. Początek

12 4 0
                                    

Kilkanaście dni wcześniej...

– Co?! Nie możesz! Ja nie... – wrzaski Kazuki'ego odbijały się echem w przestronnej sali świątyni Saillune, kiedy mroczna energia uwolniona z Księgi Chaosu wnikała w jego ciało, aby w końcu pozostawić po mężczyźnie jedynie proch.

Amelia usilnie próbowała zamknąć lub wyrzucić trzymaną przez siebie księgę, ale potężna moc woluminu uniemożliwiała jej jakikolwiek ruch, wiążąc księgę z jej dłońmi. Przerażona lustrowała pomieszczenie, szukając ratunku, gdy czarna chmura spowijała ją bardziej i bardziej z każdą chwilą, wciągając w niezbadaną otchłań. Wiedziała, że w tej walce już przegrała.

– Amelia! – Zelgadis podbiegł do dziewczyny i desperacko próbował wyrwać księgę z jej rąk. Na darmo.

Księżniczka jedynie przyglądała się tym próbom, nie mogąc powstrzymać płynących łez. Ostatni raz spojrzała w twarz Zelgadisa z tysiącem jednoczesnych myśli w głowie. W jego jasnych oczach widziała szczere przerażenie i szok.

Tyle chciałam panu powiedzieć.

Tyle chciałam zrobić dla swojego kraju.

Wszystko zepsułam...

Mam nadzieję, że odnajdzie pan ukojenie.

Mam nadzieję, że odnajdę bliskich...

Zdołała jedynie wyszeptać ciche przeprosiny z narastającym bólem w piersi, mając nadzieję, że to małe słowo przekaże wszystkie jej myśli, emocje i nadzieje, zanim tajemnicza ciemność pochłonęła ją bezpowrotnie, niosąc w nieznany świat.

Amelia Saillune nie mogła przypuszczać, że padnie ofiarą oszustwa, że demoniczny Kazuki na zawsze zmieni bieg ich historii. Jednak jakże łatwo oszukać niewinne, dziewczęce serce? Nakarmić je nadzieją przywrócenia czegoś, co tak brutalnie odebrano wraz z utratą bliskich.

Do tej pory Amelia nie wyobrażała sobie własnej śmierci w żaden konkretny sposób, właściwie to nie myśląc o tym wcale. Nawet liczne, niebezpieczne wyzwania, którym do tej pory stawili czoła, budziły w Amelii przekonanie, że dadzą radę, wyjdą z tego razem, niezależnie jak źle by nie było, że przecież są dobrzy, a dobrych bohaterów nie spotykał zły los. Teraz jednak, popadając w mroczną pustkę, zastanawiała się, czy tym właśnie jest miejsce, do którego wędrują dusze po śmierci? Czy została skazana na wieczne, samotne dryfowanie po morzu nicości? Czy w tej bezkresnej przestrzeni ma, choć szansę na odnalezienie ojca i matki? Ciemność szybko zalewała jej umysł i gasiła wszelkie pragnienia walki czy ucieczki. Musiała po prostu stać się jednością z tym tajemniczym nurtem, z chaosem...

Kiedy odzyskała przytomność, natychmiast poczuła tępy ból głowy. Otwierając oczy, ostrożnie dotknęła skroni tylko po to, by odkryć krwawe ślady na swojej dłoni. Jednak to nie ten fakt sprawił, że Amelia zastygła w szoku.

– Halo?! – zawołała głośno przerażona, jednak odpowiedział jej tylko cichy szum wiatru i metaliczny odgłos żelaza.

Wokół niewielkiego placu, na którym się znajdowała, roztaczał się widok na okolicę. Zniszczone budynki ledwie wyłaniały się z nocnego półmroku, a w ich wnętrzach czaiła się wyłącznie groza. Ulice przetkane były licznymi łańcuchami, których końce niknęły w zachmurzonym nieboskłonie, a fragmenty kusząco połyskiwały, wyłapując nieliczne ślady światła księżyca.

– Panie Zelgadis? Panno Lino?! – zdezorientowana ponownie spróbowała przywołać przyjaciół, jednak wtedy nie mogła wiedzieć, że dzieli ich nie tylko przestrzeń, ale i czas, a spokojny tenor, który rozbrzmiał tuż za jej plecami, nie mógł należeć do żadnego z jej bliskich.

Slayers - Teoria Chaosu (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz