Rozdział 4
„Fałszywa historia"
Na długą chwilę wszystko zastygło. Wydawało się, że zawisło gdzieś pomiędzy życiem a śmiercią, tym, co możemy kontrolować, a tym od czego uciekamy. Pani, której imienia nie wolno wymawiać, swoim niewidzialnym płaszczem okryła zgromadzonych, aż w końcu nawet cisza była nieznośnym dźwiękiem. Napływający zewsząd chłód wił się po sali, rozprowadzając uczucie bezgranicznej pustki. Ten moment nerwowego oczekiwania przerwał w końcu czyjś nagły, bezlitosny śmiech. Powoli rozchodził się po pomieszczeniu, odbijając echem od kamiennych ścian i zatruwając myśli zebranych.
– Zawiedliśmy... – szepnęła nieznajoma, spuszczając głowę w dół.
– Ale... przecież nic się nie stało... – stwierdziła Lina, przyglądając się podejrzliwie otwartej księdze. – Prawda? – dodała, jakby czekając na potwierdzenie swoich słów.
Wciąż trwający śmiech niespodziewanie ucichł. Czarnowłosy spojrzał na księgę z mieszaniną zaskoczenia i złości.
– Nic nie rozumiem – zaczął Kazuki, a jego rubinowe oczy rozjarzyły się złowieszczo.
– Zdrajco! – krzyknął Zelgadis i rzucił się w stronę chłopaka.
Nim ktokolwiek zdążył zareagować, Zel wyciągnął swój miecz i wymierzył pierwszy cios. Ostrze błysnęło groźnie w powietrzu i minęło o kilka centymetrów Kazuki'ego, który w ostatniej sekundzie zdołał uskoczyć w bok. Wściekły chimera wlepił swój wzrok w przeciwnika. Żądza mordu mieszała się w nim ze strachem. Nie czekając zbyt długo, Zelgadis wykonał kolejną serię ciosów i cięć, jednak żadnym nie udało się nawet drasnąć czerwonookiego.
– Ty-y... – zaczął, szykując się już do kolejnego ataku.
Kazuki widząc to, uśmiechnął się szyderczo pod nosem.
– Spróbuj...
Kiedy Zelgadis podniósł swój miecz, mężczyzna z nadludzką prędkością znalazł się obok i zanim Zel zdążył cokolwiek zrobić, uderzył go w brzuch, powalając na ziemię.
– Zelgadis! – krzyknęła Lina, chcąc przyłączyć się do walki.
– Nie radziłbym – odpowiedział Kazuki i przyłożył ostrze swojego miecza do szyi chłopaka. – Chyba że chcesz sprawdzić, czy skóra chimery wytrzyma dotyk tego ostrza?
Lina zatrzymała się w połowie kroku i przygryzła wargę ze złością. Co mogła zrobić w takiej sytuacji?
– Zel...
Amelia, która do tej pory wpatrywała się w puste stronice niezauważona przez wszystkich, teraz patrzyła z bólem na leżącego Zelgadisa. Czy to jej wina? Cierpienie widoczne w jej oczach znalazło ujście, wypuszczając małą strużkę łez. Kropla sunęła po gładkim policzku, pozostawiając za sobą słony ślad. Zatrzymała się na moment na podbródku dziewczyny, by po chwili upaść na otwartą księgę.
Nieoczekiwanie złote napisy, znajdujące się na okładce tomu, błysnęły oślepiającym blaskiem. Stary pergamin zaczął przemieniać się w czarną otchłań, wypuszczając z niej języki nicości. Przerażona Amelia próbowała odrzucić od siebie księgę, jednak ta za nic nie chciała odczepić się od jej dłoni.
– Co się dzieje?! – krzyknął Gourry.
– Chaos zapieczętowany w księdze został uwolniony! Jedyny sposób, aby to odwrócić, to zamknąć ją ponownie! – odpowiedział jeden z towarzyszy nieznajomej.
CZYTASZ
Slayers - Teoria Chaosu (ZAKOŃCZONE)
FanfictionWedług legendy wiele wieków temu z Morza Chaosu wyłoniły się cztery światy. Każdy z nich stał się odrębnym wymiarem, rządzonym własnymi prawami i zwyczajami. Ponoć tajemnicza stwórczyni, Matka Koszmarów, każdy ze światów pokochała jednakowo... Jedn...