3. Klucz do koszmaru

32 5 0
                                    

Rozdział 3

„Klucz do koszmaru"

Był wczesny poranek, a dzień już zapowiadał się dużo lepiej niż poprzedni. Ciemne chmury zniknęły z nieba, by ustąpić miejsca ciepłym promieniom słońca. Świat ponownie budził się do życia po deszczowej nocy. Miejscowe ptaki rozpoczęły już swój codzienny rytuał i śpiewami radośnie witały nowy dzień.

Zelgadis powoli wracał do rzeczywistości. Zajęło trochę czasu, zanim całkowicie odpędził od siebie wszystkie marzenia senne, w których znów mógł wyglądać normalnie. Kiedy w końcu się to udało i chłopak się przebudził, postanowił mimo to nie otwierać oczu. Chciał jeszcze przez chwilę zatrzymać panujący wokół spokój. Dobrze wiedział, co zastaną, kiedy dotrą do Saillune. Będzie na nich czekał szalony ojciec Amelii, a wraz z nim mnóstwo zamieszania. Służba biegająca w tę i we w tę, a wszystko po to, aby jak najlepiej ugościć przybyszy. A i przybysze nie byle jacy. W końcu powraca księżniczka Saillune, co jak przypuszczał Zelgadis, niestety spowoduje jeszcze więcej zamętu. Chłopak czuł w głębi siebie, że jakoś nie pasowałby do takiego życia. W sumie to dziwił się, że Amelia tam wytrzymuje. A mając takiego ojca, to musiało być już w ogóle utrudnione. Facet ma chyba jeszcze większego bzika na punkcie szerzenia sprawiedliwości niż sama Amelia i kocha nad życie swoją córkę...

Ta ostatnia uwaga skierowała myśli Zelgadisa na nowy tor. Może życie księżniczki nie było aż tak straszne, jak myślał? Miała kogoś, kto ją kochał. A on? On był sam...

– Ach! Zobacz, Gourry! Czy oni nie wyglądają słodko? – Zabrzmiał nagle głos Liny.

Zelgadis szybko otworzył oczy, chcąc dowiedzieć się, o czym mówi ruda. Wtedy zobaczył przed sobą siedzącą Linę i Gourry'ego, którzy, ku jego zdziwieniu, wpatrywali się właśnie w niego! W niego i... Amelię?! Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że nadal przytulał do siebie śpiącą dziewczynę, która aktualnie wtulona była w jego ramię.

– Uroczo! – odpowiedział jej Gourry, wpatrując się w tamtym kierunku maślanym wzrokiem, podpierając głowę na rękach.

– I kto by pomyślał, że nasz wredny Zel jest w stanie wykazać się odrobiną ludzkich uczuć? Przez jakiś czas nawet się bałam, że ten demon, z którym cię zmieszano, przejął jednak tę większą połówkę – stwierdziła Lina, uśmiechając się cynicznie.

Tymczasem Zelgadis odsunął się od śpiącej Amelii tak szybko, że ta zsunęła się, uderzając głową o ziemię. Zrezygnowana otworzyła oczy i dotknęła zbolałego miejsca. Po krótkich oględzinach wykryła między włosami wielkiego guza, który za nic nie chciał się zmniejszyć.

– Co zno-owu-u? – jęknęła przeciągle, patrząc na pozostałych.

– Ech! Zel, ty jak zwykle musisz wszystko zepsuć! – obruszyła się Lina, wstając z ziemi.

– I to mówi panna siejąca wokół siebie totalne zniszczenie... – odburknął jej pod nosem, otrzepując swój płaszcz.

– Mówiłeś coś?!

– A co, walniesz we mnie jakimś ze swoich zaklęć? – Ironiczny uśmieszek pojawił się na jego twarzy.

– Już po tobie! – zagroziła Lina, szykując się do jednego ze swoich najlepszych zaklęć. Całe szczęście, że w tym momencie oprzytomniała Amelia, która zdążyła powstrzymać rudą w pół ruchu.

– Amelio, zostaw mnie! On musi pożałować swojej bezczelności! Może wtedy nauczy się, jak powinno zwracać się do damy!

Cała ta szamotanina pewnie trwałaby jeszcze jakiś czas, gdyby nie głośne westchnienie Gourry'ego, które zwróciło uwagę wszystkich. Blondyn siedział na ziemi i nadal wpatrywał się w miejsce, w którym wcześniej spali Zel i Amelia.

Slayers - Teoria Chaosu (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz