- Granger obudź się. - ciepły szept przy moim uchu kazał wybudzić mi się z drzemki. Leniwie uniosłam powieki i pierwszym co zobaczyłam po przebudzeniu to twarz czarnowłosego. Nachyla się nade mną, a palcami muska mój policzek. Przymknęłam znów oczy i rozkoszowałam się jego dotykiem. - Już jesteśmy? - spytałam cicho i z trudem zaczęłam się podnosić. Severus odsunął się ode mnie i pokiwał twierdząco głową.
Spojrzałam przed siebie i jedyne co byłam w stanie wydusić to ciche. - Wow. - To miejsce jest piękne! Bajeczne. Wygląda jak wyrwane z bajki! Mała zatoka, na której zacumowane są łodzie. Po lewej stronie widać małą latarnię i żółty hangar dla łodzi z czerwonym dachem. Obok tego i za tym również widać kilka budynków. Wyglądają jak domki albo hotele. Wszystkie w jasnych barwach. Kremowe, żółte, pomarańczowe, a niektóre nawet brązowe. I wszystkie mają czerwone dachy. Spoglądam na połączenie tych kolorów i niewierze. Czy coś takiego mogą tworzyć tylko mugole? Mugole są genialni! Kilka drzew rośnie przed tymi budynkami. Zielone liście i gałęzie rozciągają się i tworzą piękną kotarę. Zasłaniają kilka domów i pozwalają zobaczyć tylko ich czerwone dachy. W całym krajobrazie najbardziej wyróżnia się biała wieża. To kościół.
Cudowny widok! - piszczy moja podświadomość.
Tak. - przyznaje jej rację.
Łódź cumuje, a my zabieramy swoje bagaże. Severus zabiera ode mnie torbę i zaczyna iść przed siebie. Idę za nim i co chwilę rozglądam się dokoła.
- Oczy ci wyskoczą Granger. - śmieje się ze mnie. Robię to samo. Ma rację. Zachowuje się jak wariatka, ale to wina tego miejsce. Gdyby nie było tak cudowne...
Mijamy czerwone budynki portu. Przed nami rozciąga się długi pas asfaltu. Zatrzymujemy się przed ulicą. Severus wyciąga komórkę i odchodzi na bok. Grzecznie czekam, aż do mnie wróci.
- Gdzie dzwoniłeś? - pytam zaciekawiona.
- Po auta. - po chwili na ulicy pojawia się czarne audi.
- Masz fioła na punkcie tych samochodów? - pytam ciekawa.
- Lubie je. - auto zatrzymuje się przed nami. Wysiada z niego nieznajomy starszy mężczyzna. Witam się z ciemnowłosy uściskiem, a mi kiwa głową na powitanie. Odpowiadam mu tym samym. Mężczyzna przekazuje klucze mojemu partnerowi i odchodzi. Nasze torby od razu lądują w bagażniku. Wsiadam do środka i zapinam pasy. Severus dołącza do mnie po chwili i odpala samochód.
- Zaraz będziemy w hotelu. - Czarnowłosy jedzie dość szybko. Ludzie są puste. Więcej osób porusza się tutaj pieszo. Kiwam głową i zapatruję się w widok za oknem. Mijamy mnóstwo pensjonatów, hoteli. Co chwilę widzę szyld z informacją o wolnych pokojach i tanich noclegach.
- Na wyspie masz szesnaście miejscowości. My jedziemy Allinge.
- To właśnie tam byłeś? - dopytuje.
- Nie. Wcześniej byłem w Rønne.
- Dlaczego nie jedziemy w to samo miejsce?
- Bo w Allinge znalazłem piękny hotel. Widok z niego jest jedyny w swoim rodzaju. Znajduje się zaraz przy plaży.
Resztę drogi spędzamy w ciszy. Oczywiście w tym czasie nie próżnuje. Wyciągam telefon i robię zdjęcia. Wykorzystam je do mojego albumu. Swoją drogą muszę zmusić Snape do wspólnych zdjęć. Jego też chce mieć w swoim albumie.
Po upływie dwudziestu minut jesteśmy na miejscu. Czarnowłosy zwalnia przy budynku, na którym rozciąga się napis „Nordlandet". Wygląda trochę jak zamek, a nie hotel. Pewnie jest drogi. Budynek liczy dwa piętra plus poddasze. Z tyłu widzę dodatkowy budynek, ale nie wiem, czy to pokój, stołówka czy dobudowany z drewna i szkła taras. Snape parkuje przed hotelem i wysiada z samochodu. Robię to samo, a on w tym czasie wyciąga nasze bagaże. Zamyka auto i razem kierujemy się do środka. Wspinamy się po małych schodach, otwieramy drzwi i pierwsze co rzuca się nam w oczy to mała recepcja. Ciemny blat, kremowe ściany. Pudrowe fotele i mały stolik.
