Rozdział 5 • Becky •

144 16 61
                                    

Tej nocy Danielle śnił się Draco Malfoy w różowym sweterku Umbridge, powtarzający w kółko, że nie chce, żeby zniknęła, oraz, że ma nadzieję, że zostaną dobrymi przyjaciółmi, a także uśmiechająca się kpiąco Elisabeth Hunter, która wypominała jej, że nie mieści się w swoim mundurku.

Kiedy się obudziła z tego przerażającego snu, wciąż było ciemno. Wszystkie pozostałe dziewczyny nadal spały w swoich łóżkach i przez chwilę Dan zapragnęła zrobić to samo, jednak szybko wpadł jej do głowy tak nagły i całkiem dobry pomysł, że musiała zrealizować go niezwłocznie.

Wyciągnęła dłoń po leżącą na szafce nocnej różdżkę i po cichu wymruczała inkantację zaklęcia dającego światło. Nikła, świetlista poświata rozjaśniła nieco jej najbliższe otoczenie. Dziewczyna wychyliła się z łóżka, pewna, że to, czego szuka, musi być w którejś z szuflad. Pamiętała, że wsadzała tam to w zeszłym roku, dochodząc do wniosku, że nie potrzebuje tego w domu, i o ile skrzaty nie postanowiły sprzątnąć wnętrza szafki, to wciąż powinno tam być.

I było. Danielle niemal pisnęła ze szczęścia, odsuwając dolną szufladkę i dostrzegając leżącą w niej książkę. Pospiesznie wyciągnęła ją ze środka i poprawiła się na łóżku, otwierając jednocześnie dość opasłe tomiszcze na losowej stronie. Nieco koślawe, odręcznie pisane litery z początku wydawały jej się nie do odczytania, po chwili jednak przyzwyczaiła się zarówno do półmroku, jak i tandetnych zawijasów.

Odetchnęła, kartkując strony w poszukiwaniu tego, co musiała sprawdzić. Spodziewała się, że nie znajdzie tego, czego szuka, co z jakiegoś powodu niebywale ją cieszyło.

Bo przecież te bzdury o zniknięciu w czasoprzestrzeni Malfoy sobie wymyślił, prawda?

Nie wierzyła mu. Czytała już kiedyś tę książkę i mogła przysiąc, że nie było w niej ani słowa o czasoprzestrzeni i innych takich, a jedynie pseudonaukowy bełkot. Z pewnością po prostu próbował ją okłamać w tylko sobie znanym celu. Nie miała pojęcia, co siedziało w głowie temu nieznośnemu Ślizgonowi, ale z pewnością nic dobrego. Mimo to musiała zweryfikować tę informację. Tak na wszelki wypadek.

Poczuła, że zaczyna brakować jej powietrza, gdy jej spojrzenie natknęło się na niebezpiecznie bliskie położenie słów "zniknąć" oraz "czasoprzestrzeń". Nie była pewna, czy na pewno chce to przeczytać ponownie. Może to tylko zbieg okoliczności i nie należało się tym martwić, a zamiast tego po prostu powrócić do spania? Wbrew sobie przybliżyła różdżkę tak, żeby tekst był lepiej widoczny, i omal nie krzyknęła, gdy przeczytała jedno szczególnie niepokojące zdanie:

Należy pamiętać, że każde ingerowanie w bieg wydarzeń może spowodować skutki nieodwracalne – w najgorszym z przypadków ingerujący może zniknąć w czasoprzestrzeni.

Z przerażeniem opuściła księgę na kołdrę, przez co kilka stron przewróciło się i wcześniej czytany tekst zupełnie zniknął z jej zasięgu widzenia. Może to i dobrze. I tak nie miała zamiaru już do tego wracać, a przynajmniej nie w najbliższym czasie.

To, że Malfoy jednak mówił prawdę, wprawiło ją w niewyjaśniony niepokój. To, jak wiele wiedział, z pewnością nie zapowiadało niczego dobrego, zwłaszcza, jeśli przypomniała sobie o dziwnej groźbie, którą usłyszała z ust Hunter wczorajszego wieczoru. Wciąż nie była pewna, czy to wydarzyło się naprawdę, czy tylko sobie to wymyśliła. Jeśli druga opcja okazałaby się prawdziwa, to czy i to, co właśnie przeczytała, nie mogło się po prostu zrodzić w odmętach jej wyobraźni? Tylko że wtedy najprawdopodobniej oznaczałoby to, że zaczynała wariować.

Z rozdrażnieniem i lekkim strachem zamknęła książkę i odłożyła do dolnej szuflady, po czym zgasiła światło, nie wypuszczając jednak różdżki z dłoni. Opadła na poduszkę, zastanawiając się, co powinna zrobić – uznać to wszystko za halucynacje, czy potraktować poważnie? Sama nie wiedziała, która opcja prędzej by ją wykończyła.

Burza • Harry Potter fanfiction •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz