bardzo przepraszam za opóźnienie, następne rozdziały pojawiać się będą niestety nieregularnie :c
______________________________________
Harry ze znudzeniem wpatrywał się w mapę huncwotów. Przez większość nocy nie mógł zasnąć, roztrząsając w myślach sprawę z herbaciarnią i to, co przez ostatnie dwa dni powiedziała, a właściwie wykrzyczała, mu Danielle. Może miała rację i faktycznie przesadził? Nie, tak naprawdę wiedział, że miała rację. Był pewny, że nie powinien tego robić jeszcze zanim wpadła na niego w tej łazience, ale z jakiegoś powodu nie potrafił przyznać, że zrobił głupotę. Nie chciał, żeby tak wyszło, ale nie potrafił tego naprawić. Duma mu nie pozwalała – w końcu przeprosiny znaczyłyby tyle, co przyznanie, że istotnie był zazdrosny, bo innego wyjaśnienia swojego zachowania nie mógł znaleźć.
Na krótko oderwał wzrok od mapy, żeby spojrzeć na wierzch swojej dłoni. Blizna po wczorajszym szlabanie zdążyła się już zastrupić, jednak była boleśnie widoczna i bez problemu każdy mógł ją zauważyć. Westchnął ciężko i wsadził dłoń do kieszeni bluzy, w której zasnął. Nie chciało mu się jeszcze przebrać w mundurek, w końcu do lekcji pozostało całkiem sporo czasu, a zamierzał unikać Danielle tak długo, jak tylko był w stanie. Nie chciał prowokować kolejnej kłótni. Dopóki nie uda mu się pokonać tej głupiej dumy i należycie przeprosić, mógł zrobić chociaż tyle.
— Wiesz co? — odezwał się Ron, który właśnie wrócił z łazienki. Wyglądał na wciąż zaspanego, ale kropelki wody ściekającej mu po policzkach sugerowały, że próbował się dość brutalnie rozbudzić. — Powinieneś ją przeprosić. Ba, ich oboje! Ale ją w szczególności.
Wczorajszego wieczoru, kiedy wrócił ze szlabanu i zamiast dołączyć do grających w eksplodującego durnia przyjaciół, udał się do dormitorium, gdzie opowiedział Ronowi, który prędko do niego dołączył, o wszystkim, co zaszło w herbaciarni, przed i dlaczego pomiędzy nim a Danielle trwa coś na rodzaj mini wojny. Zdziwiony Weasley powiedział mu wtedy, że to za dużo dziwacznych informacji jak na jeden wieczór, wspominając też coś o jakiejś niezręcznej rozmowie z Dan, i musi się z tym przespać. Jak widać, mówił absolutnie poważnie.
— Hmm... — mruknął Harry, składając mapę i wsuwając ją pod materac. Nie był przekonany co do tego pomysłu, ale coś podpowiadało mu, że to właśnie powinien zrobić. Wciąż nie dostał odpowiedzi od Syriusza, jednak podejrzewał, że nie będzie się ona zbytnio różniła od tego, co powiedział na ten temat Ron. No i sam przecież wiedział, że Dan należą się jakieś przeprosiny za to, że zniszczył jej wyjście i powiedział te wszystkie okropne rzeczy na jej temat. Wciąż jednak nie miał pojęcia, jak to zrobić. — Co niby miałbym powiedzieć?
— No... Nie wiem — odparł Ron i opadł na swoje łóżko, po czym ziewnął przeciągle, widocznie jeszcze nie do końca rozbudzony. — Na przykład... Hej, przepraszam za tamto, zachowałem się jak debil. Albo lepiej: jestem debilem. To z pewnością bardziej przypadnie każdemu do gustu.
— Nie obchodzi mnie, co przypadnie do gustu temu dupkowi — prychnął Harry, wskazując głową w stronę wciąż śpiącego Finnigana. Na niego wciąż był zły i z chęcią oblałby go kolejnym pucharkiem czekolady czy nawet dwoma. — Nie mam zamiaru go przepraszać. A przynajmniej do czasu, kiedy on nie przeprosi mnie za to, co powiedział po Uczcie Powitalnej.
— Kurczę, stary. Spuść czasami trochę z dumy, okej? — Ron schylił się, żeby wysunąć kufer spod łóżka. Chociaż minął już ponad miesiąc od przyjazdu, to w dalszym ciągu większość rzeczy trzymał w kufrze, a to przez to, że po prostu nie chciało mu się rozpakowywać. Wyciągnął ze środka parę skarpetek i wsunął bagaż z powrotem. — Rób jak chcesz, to tylko moja rada. W każdym razie – Danielle lepiej przeproś. Mam dość tych morderczych spojrzeń przy stole i wrzasków przy prawie każdym spotkaniu. Zachowujecie się, jakby... No dobra, nie wiem, brakuje mi porównań. Jest siódma rano, ja o tej porze jeszcze nie myślę.
CZYTASZ
Burza • Harry Potter fanfiction •
FanfictionDanielle mogła stwierdzić, że woda na ogół jest spokojna. Jej życie także było spokojne, gdy powolnymi ruchami wypływała na powierzchnię wody. Do brzegu jednak jeszcze zbyt daleko, a woda w każdej chwili może zacząć się mącić lub wciągnąć ją z powro...