Danielle obudziła się zlana potem. Nie spodziewała się, że po ostatnim śnie następny przybędzie tak szybko. Zdecydowanie nie była na to gotowa.
Ze zrezygnowaniem pokręciła głową, uznając, że z pewnością już nie zaśnie. Po czymś takim nawet nie miała na to ochoty. Nie chciała ponownie spotkać tego mężczyzny. Przyprawiał ją o przyśpieszone bicie serca i ból głowy.
Podniosła się do siadu i rozejrzała po pokoju. Hermiona i Ginny wciąż spały, co nie było takie dziwne, biorąc pod uwagę, że słońce wciąż nie wzeszło, a przez okno do środka dostawał się jedynie blask ulicznej latarni. Westchnęła, opadając z powrotem na poduszkę. Nabrała ochoty na herbatę, jednak nie chciała po drodze zbudzić całego domu. Może udałoby jej się bezszelestnie zejść na dół, ale pani Black nie dało się oszukać – z pewnością zaczęłaby się drzeć, jak tylko wyczułaby obecność dziewczyny piętro wyżej.
Przez następną godzinę Dan leżała otulona ciepłą kołdrą i wpatrzona w ciemny sufit. Miała dużo czasu, który mogła wykorzystać na rozmyślanie. Czy powinna powiedzieć komuś o tym, co jej się przyśniło? Taka informacja pewnie przydałaby się Zakonowi Feniksa. Z drugiej jednak strony, wszystko prawdopodobnie potoczyłoby się tak, jak rok temu. Dumbledore tylko udałby, że przejmuje się czymkolwiek, wszyscy patrzyliby się na nią jak na świruskę, a ostatecznie i tak skończyłoby się źle. Czy nie lepiej było siedzieć cicho? Przynajmniej oszczędziłoby jej to rozczarowania i wstydu. Już widziała te prześmiewcze artykuły w Proroku Codziennym i kpiące docinki ze strony Pansy Parkinson...
Mimo to utrzymanie tego w sekrecie mogło przynieść jeszcze więcej szkód. Co, jeśli tym razem Dumbledore wziąłby jej słowa na poważnie? Zwłaszcza po tym, co wydarzyło się w zeszłym roku. Poza tym, jeśli znów zataiłaby to przed przyjaciółmi, kto wie, jak by zareagowali. Ukrywanie takich rzeczy nie przynosiło nic dobrego.
Wciąż jednak przeważało jedno uczucie, które kazało jej siedzieć cicho i nie martwić bliskich. Nie chciała, żeby się o nią bali, na dodatek być może niepotrzebnie.
Rozmyślania te przerwało jej nagłe burczenie w brzuchu. Danielle jęknęła, przypominając sobie, jak bardzo ma ochotę na herbatę, a także, od niedawna, na jakieś śniadanie. Spojrzała w stronę okna, chcąc w ten sposób wywnioskować, która może być godzina i czy to dobra pora, żeby udać się na krótką i trochę niebezpieczną wycieczkę do kuchni.
Na zewnątrz wciąż świeciły lampy, jednak niebo zdawało się być odrobinę jaśniejsze niż wcześniej. Dziewczyna westchnęła, po czym podniosła się do siadu i wyciągnęła ręce do góry, chcąc je trochę rozprostować. Cóż, trudno. Jeśli nie zaryzykuje, to wszystkich obudzi burczenie jej brzucha, a nie wrzaski pani Black. Z dwojga złego lepiej wybrać niepewną porażkę.
Po cichu odrzuciła kołdrę i wsunęła bose stopy w obdarte, czerwone trampki, z którymi wciąż nie potrafiła się rozstać. Schyliła się, skupiając na dokładnym zawiązaniu sznurówek, co miało zapobiec nieszczęśliwym wypadkom na schodach. Kiedy już skończyła przygotowania, na paluszkach, aby nie obudzić dziewczyn zbyt głośnymi krokami, skierowała się w stronę drzwi, które starała się otworzyć tak delikatnie, aby nie wydały z siebie ani skrzypnięcia.
Misja zakończyła się sukcesem i już po chwili Dan znalazła się na korytarzu. Wszędzie wokół było cicho, ale i bardzo ciemno, przez co blondynka pożałowała, że nie wzięła ze sobą różdżki. Stwierdziła, że wracanie się po nią jest zbyt ryzykowne, i powoli skierowała się w stronę schodów.
Każdy stopień stanowił coraz większe ryzyko. Im dalej udało jej się dojść, tym bardziej czuła się niepewnie w panującym wokół mroku. Po omacku i wciąż trzymając się poręczy pokonywała dzielące ją od parteru kondygnacje, obiecując sobie, że to jest ostatni raz, kiedy robi coś takiego.
CZYTASZ
Burza • Harry Potter fanfiction •
Fiksi PenggemarDanielle mogła stwierdzić, że woda na ogół jest spokojna. Jej życie także było spokojne, gdy powolnymi ruchami wypływała na powierzchnię wody. Do brzegu jednak jeszcze zbyt daleko, a woda w każdej chwili może zacząć się mącić lub wciągnąć ją z powro...