17. Witaj Miami.

665 15 6
                                    

Właśnie skończyłam się pakować. Ciocia była tak miła, że kupiła nam potrzebne rzeczy i nie musieliśmy iść do sklepu. Na ten cały miesiąc miałam jedną dużą walizkę.

Jest godzina 21:39, więc będę się kładła spać. Od incydentu u Waltonów nadal jestem wściekła. Nie mam pojęcia kto to zrobił ale nie będę dociekać.

Biorę piżamę i idę w stronę łazienki. Rzucając ciuchy gdzieś w kąt, odrazu wchodzę pod prysznic. Kiedy czuje krople ciepłej wody, moim ciałem wstrząsał dreszcz. Umyłam porządnie ciało i włosy szamponem o zapachu kokosowo-czekoladowym.

Wyszłam z prysznica, wycierając się porządnie i przebierając się. Wysuszyłam włosy i zrobiłam wieczorną pielęgnacje. Poszłam do pokoju odrazu biorąc telefon i ustawiając godzinę 4:00. Na lotnisku musimy być godzinę wcześniej.

Położyłam się na łóżku i ku mojemu zdziwieniu zasnęłam bez problemu.

***

Gdy usłyszałam dźwięk budzika, wstałam do siadu z uśmiechem na twarzy. Ani trochę nie czułam się zmęczona. Wyszłam szybko z łóżka, biorąc przyszykowane ciuchy. Wparowałam do łazienki, ubierając biały top na grubych ramiączkach, beżowe jeansy i czarny pasek.

Rozczesałam włosy i posmarowałam twarz kremem nawilżającym. To tyle z mojego makijażu bo wszystkie kosmetyki były już w walizce. Wychodząc z łazienki wzięłam plecaczek, pakując do niego telefon, słuchawki i powerbenka z ładowarką. Na głowę wzięłam okulary przeciw słoneczne z podłużnymi szybkami i białą obudową.

Plecaczek ubrałam na siebie, a dość ciężką walizkę pociągnęłam za rączkę. Nie łudząc się z wzięciem walizki do ręki, szłam po schodach, ciągnąc ją za sobą.

W kuchni zastałam ciotkę i Arie które jedzą tosty. Postawiłam na bok walizkę i wzięłam jednego tosta wgryzając się w niego.

Aria była ubrana w zielony top i białe legginsowe dzwony a na głowie miała różowe, przezroczyste okulary.

-Gotowa?-spytała ciotka.

Pokiwałam głową na tak, kończąc tosta. Więcej nie dam rady przełknąć.

-Jest już 6:00 musimy się zbierać.-dodała ciotka, biorąc kluczyki do auta.

Spojrzałam jeszcze raz na Arie która była cała blada.

-Co ci jest? Wyglądasz jak trup!

-Dzięki. Boje się latać samolotami odkąd pamiętam. Temu wyglądam jak „trup".-powiedziała, robiąc cudzysłów przy ostatnim wyrazie.

-Nie masz się czego bać. Będzie przy tobie Javon.-na te słowa było widać, że jej postawa się zmieniła.

Uśmiechnęłam się i biorąc walizkę ruszyłam przed dom gdzie stało już auto. Było one dosyć duże. Tam gdzie w normalnym aucie powinienem być bagażnik są trzy miejsca. Ciocia spakowała moją walizkę do bagażnika a ja wsiadłam na tyły, rezerwując jedno miejsce dla Jaden'a.

-Ciocia masz jakieś koce i poduszki?-spytałam chrzestnej, która w tej chwili pakowała walizkę Arii.

-Tak. Specjalnie wzięłam dla wszystkich.-mówiąc to, rzuciła mi jeden koc i dwie duże poduszki.

Podziękowałam jej i wszystko ułożyłam. Bagażnik był otwarty więc gdy się odwróciłam wszystko widziałam. I odwróciłam się właśnie w tym momencie, kiedy przyszli Waltonowie.

-Dzień dobry Gianno.-powiedziała Jayla z Kylee u boku i resztą.

-Dzień dobry.-powiedziała uśmiechnięta, biorąc od dziewczyn dwie duże walizki, pakując je do bagażnika.

Only us | Jaden Walton Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz