P.O.V Valentina
Szczerze? To nic nie pamietam z przejazdu karetką. Jedynie czułam ogromny ból w okolicach szyi, brzucha i nogi.
Pamietam za to kilka rzeczy kiedy wysiedliśmy z karetki. Słyszałam coś o stracie dużej ilości krwi i jakieś operacji.
Dalej pamietam kolejną maskę i słowa pielęgniarek żebym oddychała. Dalej była ciemność.
***
Kiedy otworzyłam oczy odrazu je zamknęłam. Promienie słoneczne raziły mnie nie miłosiernie w oczy.
Ponowiłam próbę otwarcia oczu która mi się udała. Pomrugałam nimi kilka razy i zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu.
Całe białe ściany.
Nie był to mój pokój.
Poruszyłam się na łóżku przez co poczułam ogromny ból który jakby zabrał mi całe powietrze. Kaszlnęłam, starając się uformować oddech.
Nagle poczułam czyiś uścisk na ręku.
-Hej. Jak się czujesz.-spytal głos nade mną.
Spojrzałam na ktosia i zobaczyłam mojego tatę. Gdy na niego spojrzałam zamarłam coś przypominając.
-Gdzie Kiara?
-Ciii spokojnie. Jej i dziecku nic nie grozi. Bardziej bym się martwił o ciebie.
-Wszystko okej. Tylko trochę boli.-tata westchnął i powiedział:
-Pójdę zadzwonić do Victora i resztę żeby powiedzieć, że się obudziłaś.-pokiwałam tylko głową.
Tata wyszedł z telefonem przy uchu. Zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu aż zobaczyłam telefon na szafce nocnej.
Cała stłuczona szybka.
Świetnie.
Odpaliłam go przy okazji dostrzegając bandaże na nadgarstku ale zignorowałam to. Jak się okazuje nie był rozładowany. Ktoś go musiał naładować. Była godzina 12:30. I był..18 września?
Przecież był nie dawno 5..
Starając się ignorować datę odblokowałam telefon. W tej chwili mój telefon o mało nie eksplodował. Przyszło mi tyle powiadomień, że musiałam go z 3 razy znowu odpalać.
Prawie wszystkie dotyczyły wypadku.
Gdy usłyszałam otwieranie drzwi zgasiłam telefon, kładąc obok mnie. Przez drzwi wszedł tata i lekarz.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry. Jak się czujesz?
-Nie jest źle tylko jak się ruszam to trochę boli.-powiedziałam siadając ale o dziwo nie zabolało.
-To normalne. Pewnie już się dowiedziałaś, że byłaś w śpiączce.-powiedziała, badając mnie.
-Tak..
-Było to konieczne. Straciłaś mnóstwo krwi a ból byłby niewyobrażalnie mocny. Gdyby nie śpiączka byłoby większe ryzyko śmierci. Teraz rana się trochę zagoiła przez co ból nie jest taki mocny.-pokiwałam tylko głową.
-Dostaniesz zaraz coś przeciw bólowego i coś do jedzenia. Myśle, że za kilka dni dostaniesz wypis.-nie zdążając odpowiedzieć lekarki już nie było.
Na dawniejsze miejsce usiadł tata.
-Victor z Kiarą zaraz tu będzie.
-Kiara już nie jest w szpitalu?
-Od ponad 3 dni. Nic ją już nie boli. Nie ucierpiała na tym wypadku tak jak ty.-i w tej chwili ktoś wszedł do mojej sali.
-Boże Val..-Victor podszedł do łóżka i mnie przytulił.
Nie poczułam bólu.
Odwzajemniłam uścisk najmocniej jak tylko mogłam. Brat się ode mnie oderwał.
-Wreszcie się już obudziłaś. Przepraszam, że nie było mnie przy tobie ale tata kazał..
-Hej Victor spokojnie. Wszystko okej. Rana na brzuchu mnie nie boli.-starszy brat się odsunął, a na jego miejscu znalazła się Kiara, mocno mnie przytulając.
-Jak dobrze, że nic ci nie jest.-powiedziałam.
-Ja ci to bym mogła powiedzieć. Leżałaś w śpiączce 13 dni!
-Tia strasznie dziwne uczucie. Czuje się jakbym przeniosła się w czasie.-zaśmiałam się lekko.
-Widzę, że masz humor.-powiedziała ta sama pani lekarz.
Nawet nie usłyszałam kiedy weszła.
-Tak. Nie czuje już w ogóle bólu. No chyba, że przy jakiś mocniejszych ruchach.
-O to dobry znak. Jak chcesz i twoi rodzice się zgodzą, możesz wyjść z szpitala. Dam ci antybiotyk i leki przeciw bólowe.-na jej słowa spojrzałam na tatę.
-Jeśli to możliwe to jeszcze dzisiaj chce wyjść.
-Valentina..-odrazu przerwałam tacie.
-Nie serio tato. Nic mnie już nie boli.-tata westchnął.
-Dobrze. Poproszę wypis.-pani lekarz się uśmiechnęła i wyszła z sali.
-Musisz się przebrać. Chodź pomogę ci.-Kiara wzięła moją rękę na swoje barki moją rękę i mnie lekko podniosła.
Poczułam lekki ból gdy wstawałam przez co się nie zauważalnie skrzywiłam żeby tata nie zobaczył. Poszliśmy do łazienki w sali gdzie była torba zapewne z ciuchami.
Kiara wyjęła z niej jakiś dres i bieliznę. Wszystko pomogła mi założyć. Wzięła torbę i wyszła razem ze mną. W sali pojawiła się pani lekarz, dając tacie jakieś leki.
Pożegnała się ze mną a następnie zawołała pielęgniarki żeby pewnie posprzątały pokój.
Wyszliśmy z szpitala kierując się w stronę auta ojca. Gdy stanęliśmy przed czarnym Lamborghini Urus MANSORY VENATUS 552 KW lekko się zdziwiłam. Wiedziałam, że tata jest dosyć zamożny ale nie wiedziałam, że aż tak. Auto za 2.500.000 zł.
Wow.
Wsiadłam z Victorem na tylne siedzenia.
Trochę się przestraszyłam gdy tata odpalił auto. Victor najwidoczniej to zauważając chwycił mnie za rękę.
Dalej już się nie bałam.
Ale nagle mi przyszła pewna myśl do głowy.
-Victor..
-Tak?
-Czy ty powiedziałeś Jaden'owi o tym...
-Nie. Uznałem, że taką rzecz powinna powiedzieć odpowiednia osoba.
***
A macie kolejny rozdział. Ale tym razem to już ostatni w tym tygodniu. Mam nadzieje, że wam się spodoba.
A i co do tych leków i antybiotyków to chce tylko powiedzieć, że ja się na tym kompletnie nie znam!!
Do następnego!!! XOXO
CZYTASZ
Only us | Jaden Walton
Teen Fiction-Strasznie mnie przestraszyłaś.-mówi szeptem Jaden. -Przepraszam...-odpowiadam pół przytomna. -Nie przepraszaj. To w końcu twoja kuzynka.-na jego słowa, jeszcze bardziej się przytulam do jego torsu. -Dobranoc... -Dobranoc.-odpowiada całując mnie le...