24. Valentino weź sie w garść..!

466 12 2
                                    

Kiedy poczułam promienie słoneczne na mojej twarzy, otworzyłam oczy. Koło mnie nikogo nie było. Wstałam odrazu przeciągając się.

Byłam wyspana.

Podskoczyłam kiedy usłyszałam otwieranie drzwi. Odwróciłam się w ich stronę i zauważyłam brata.

-Trzymaj.-mówiąc to rzucił do mnie siwe spodnie dresowe i biała bluzę.

Podziękowałam mu i weszłam do łazienki. Spodnie były za duże a bluza za długa ale nie przeszkadzało mi to. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół.

Gdy poczułam zapach jajecznicy weszłam do kuchni gdzie zastałam wszystkich. Emi siedział na krześle i jadła tosty a krzesło dalej Victor, jedzący jajecznicę. Tata wyjmował coś z lodówki a Kiara robiła dalej jajecznicę.

Usiadłam na wolne miejsce między Victorem i Emi.

-Tina!! Nie wiedziałam, że u nas zamieszkasz!!!-powiedziała dziewczynka koło mnie.

Zaśmiałam się lekko i odpowiedziałam:

-Nie mieszkam tu. Byłam tu na jedną noc bo u mnie w pokoju mogą być szczury.-na ostatnie słowo wzdrygam się.

Przede mną pojawił się talerz z jajecznicą. Spojrzałam na Kiarę, która nie wyglądała dobrze. Była strasznie blada.

-Wszystko okej? Źle wyglądasz..-powiedziałam.

-Tak. Po prostu się czymś zatrułam albo to przez zmianę czasu.-pokiwałam głową, ani trochę jej nie wierząc.

Zjadłam jajecznicę i wypiłam herbatę.

-Gdzie jedziesz?-spytał tata Kiary.

-Po zakupy. Przy okazji pójdę do apteki po jakieś tabletki. Chciałbyś może pójść ze mną Valentino?-spytała.

-Oczywiście!-powiedziałam, żegnając się z wszystkimi, idąc w stronę Kiary.

***

Gdy dziewczyna zaparkowała westchnęła.

-Napewno wszystko dobrze?-spytałam.

Musieliśmy zatrzymać się 3 razy ponieważ Kiarze chciało się wymiotować.

-Tak. Chodźmy już.-na jej słowa, kiwnęłam głową i wyszłam z auta, kierując się w apteki.

Stanęliśmy w kolejce, czekając na naszą kolej.

Kiedy w końcu nadeszła Kiara powiedziała:

-Poproszę 3 testy ciążowe.-na jej słowa rozszerzyłam oczy.

Spojrzałam na nią. Ta niezręcznie zaczesała włosy, unikając mojego wzroku. Aptekarka przyszła już z testami. Kobieta zapłaciła i poszła jak najszybciej w stronę auta a ją za nią.

Wsiadłam a ta odrazu zaczęła mówić.

-Mam tylko podejrzenia. Spóźnia mi się okres i mam mdłości. Chciałam żebyś pojechała ze mną bo jestem pierwszy raz w takiej sytuacji. Emily była planowana i te wszystkie rzeczy robiłam z Vincentem.

-Nic się nie stało. Rozumiem cię. Ale nie stresuj się tak. Jestem pewna, że wszyscy się ucieszą. Przynajmniej ja. Nie pogardziłabym młodszym bratem.-na ostatnie słowa się uśmiechnęła.

-Pojedziemy do mojego domu. Tam będzie bezpieczniej.-dodałam.

***

Wchodzimy do „mojego" domu. Ciotka jest w pracy a Aria w szkole. W końcu dzisiaj jest poniedziałek. Ja mam nauczanie domowe i zaczynam je dopiero w piątek.

Gdy idziemy w stronę mojego pokoju widzę stres Kiary. Nie wiem za bardzo czym się stresuje. Tym czy będzie jednak w tej ciąży czy to, że tata będzie zły.

-Jak będziesz się źle czuć to odrazu wołaj. Tam masz łazienkę. Powodzenia.-posyłam jej ciepły uśmiech.

Ta mi cicho dziękuje i idzie w stronę wskazanych drzwi. Po kilku minutach wyszła z trzema testami.

-Trzeba poczekać 5 minut.-pokiwałam głową i ustawiłam na telefonie 5 minut.

Usiedliśmy na łóżku nic nie mówiąc. Widziałam jak Kiarze trzęsą się ręce. Chwyciłam jej dłoń lekko ją ściskając żeby wiedziała, że ma wsparcie. Ta widocznie się rozluźniła.

Całe 5 minut przybyliśmy w ciszy. Trwały one niemiłosiernie długo. Kiedy w końcu telefon wydał dźwięk spojrzałam na kobietę, a ona na mnie.

-Ty sprawdź.-powiedziała.

Jak kazała tak zrobiłam. Wzięłam testy do dłoni, patrząc na nie.

Jedna kreska.

Zmarszczkami brwi. Trochę dziwne. Spóźnia jej się okres, wymiotuje. Nie wskazuje to na zmianę czasową.

-I co?

-Jedna kreska.-powiedziałam, pokazując jej testy.

Kiara się szeroko uśmiechnęła i odetchnęła z ulgą.

-Nie uważasz, że to dziwnie?-spytałam.

-Co niby?

-Spóźnia ci się okres, wymioty mogą być porannymi mdłościami. Kira to nie jest normalne.-na te słowa Kiara wzięła głęboki wdech i chwyciła się za brzuch.

-Co się dzieje?-gdy spuściłam wzrok niżej zobaczyłam plamę krwi w miejscu gdzie siedzi.

-Boli..-powiedziała ledwo co oddychając.

-Boże święty. Dasz radę wstać? Musimy cię zawieźć do lekarza!-wzięłam na szybko telefon do kieszeni i pomogłam jej wstać.

Wzięłam jej rękę na moje barki i zaczęłam z nią schodzić po schodach. Z każdym krokiem czułam jak ciężar na moich barkach staje się coraz cięższy, co oznaczało, że kobietę coraz bardziej boli lub robi jej się słabo.

-Kiara musisz wytrzymać. Jeszcze trochę..-powiedziałam gdy byliśmy w holu.

Wyszliśmy na zewnątrz i poszliśmy w stronę auta. Posadziłam ją na miejsce pasażera. Zanim odeszłam dała mi kluczyki do auta.

Wsiadłam na miejsce kierowcy odpalać jak najszybciej auto. Gdy miałam już ruszać coś mnie powstrzymało. Od wypadku mamy ani razu nie prowadziłam auta. Spojrzałam na Kiarę która była już nie przytomna.

-Valentino wez się w garść..!-powiedziałam do siebie po czym ruszyłam powoli przed siebie.

Kiedy upewniłem się, że wszystko okej, przyspieszyłam. Załamałam z przynajmniej 5 przepisów drogowych. Właśnie stanęłam na światłach. Z nerwów stukałam moimi długimi paznokciami o kierownice.

Patrzyłam na światła aż w końcu pojawiło się zielone, ruszyłam. Nagle zobaczyłam jak jakieś auto od mojej strony jedzie z prędkością zdecydowanie za wysoką.

Jechało prosto na nas więc starłam się skręcić.

Było za późno.

Pamietam tylko jak nasze auto się przewróciło do góry nogami i ogromny ból całego mojego ciała.

***
Zasłużony rozdział.

Only us | Jaden Walton Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz