20. Cześć babciu.

545 11 4
                                    

P.O.V Valentina

Dosłownie przed chwilą napisałam Arii, że jestem przed domem i, że wszystko okej. Nie zliczę ile razy stewardesy się mnie pytały czy wszystko okej. Co im się dziwić.

Kiedy widzisz zaryczaną, ledwo co kontaktującą nastolatkę to wypada zapytać.

Wchodzę do środka gdzie odrazu moje nozdrza wypełnia zapach spalenizny.

Dzień zapowiada się wyśmienicie.

Zostawiam walizkę w holu i zdejmuje buty. Idę do kuchni gdzie widzę moją ciotkę. Co mnie dziwi bo jest 7:43.

-Cholera jasna...-mówi pod nosem.

Gdy podnosi i mnie widzi lekko podskakuje, a na jej twarzy maluje się zdziwienie.

-Emery? Co się dzieje...?-na jej słowa nie wytrzymując, wybuchłam płaczem.

Ciocia podeszła do mnie i  mówiąc coś, mnie przytuliła.

***

Historia zatacza koło. Znowu siedzę cała zapłakana tylko, że z ciotką.

-Powiesz mi co się stało?-kiedy pokiwałam głową, ciotka chwyciła mnie za rękę.

-Byliśmy wczoraj na imprezie. Wiem, że jesteśmy za młodzi i żałuje, że poszłam na te imprezę. Nawet nie wiesz jak bardzo.-powiedziałam załamanym głosem po czym dodałam.-Razem z Arią poszliśmy tańczyć. Po może 20 minutach poszliśmy się kąpać do oceanu. Impreza była na plaży. Gdy wyszliśmy z wody minęła może godzina. Zaczęliśmy wszystkich szukać bo gdzieś zniknęli. W końcu się poddaliśmy. Jednak nagle z oddali zobaczyliśmy Jaden'a. Całował się z jakąś blondynką..-ciotka na te słowa ścisnęła mocniej moją rękę.

-Tak mi przykro..Ja nawet nie wiem co powiedzieć. To nie w stylu Jaden'a.

-Też mnie to zdziwiło.

-Może chciałabyś gdzieś wyjechać?

-Właśnie po to tu przyjechałam. Żeby wyjechać, odpocząć i pomyśleć. Tylko nie wiem gdzie.-ciotka po moich słowach zaczęła się zastanawiać.

-Co ty na to żeby pojechać do Paryża? Odwiedzić dziadków?-na jej słowa spojrzałam na nią, lekko się uśmiechając.

-Jeśli to nie będzie dla nich problem to z chęcią.

-Napewno nie. Sami chcieli tu przylecieć żeby cię zobaczyć. Spakowana już jesteś więc zamówię ci tylko bilet i ich poinformuje. Masz tu tosty. Zjedz coś.-powiedziała po czym wyszła.

Wzięłam najmniej spalonego tosta i się w niego wygryzłam. Jadłam go strasznie wolno.

-Wszystko załatwione. Możesz już jechać na lotnisko.-odwróciłam się do niej i uśmiechnęłam się.

-Dziękuje.-podeszłam do niej i ją przytuliłam.

-Nie ma za co. Taksówka już czeka. Baw się dobrze i napisz jak wylądujesz.-na te słowa pokiwałam głową, idąc w stronę holu.

Założyłam buty i wzięłam walizkę. Wyszłam gdzie czekał już taksówkarz. Spakował walizkę i wsiadł.

-Gdzie panią zawieść?

Déjà vu.

-Na lotnisko poproszę.

***

Szybko minęło. Właśnie szukam swojego siedzenia. Gdy je znalazłam usiadłam przy oknie. Stewardesy znowu tego dnia zaczęły tłumaczyć, jak zapiąć pasy i tak dalej.

Wyjęłam z plecaczka telefon i słuchawki. Włączyłam playliste i z wycieńczenia zasnęłam.

***

Wylądowaliśmy a ja odrazu napisałam do ciotki, że dotarłam bezpiecznie. Szybko minęło to 12 godzin. Jak najszybciej potrafiłam wyszłam z samolotu, biorąc walizkę i łapiąc jakąś taksówkę. Podałam po francusku panu odpowiedni adres. Dawno nie byłam u dziadków.

Jechaliśmy chyba z pół godziny aż w końcu znalazłam się przed nie zbyt dużym, ceglanym domku. Zapłaciłam taksówkarzowi i wyszłam z auta, już sama biorąc walizkę. Podeszłam do drzwi i zapukałam. Otworzyła mi je straszą kobieta.

-Valentina!-przytuliła mnie na co odwzajemniłam gest.-Ależ ty wyrosła! Tak bardzo przypominasz mi matkę..-dodała, gładząc mnie po policzku.

-Cześć babciu. Jest dziadek?-spytałam po francusku. Babcia i dziadek nie umieli angielskiego.

Ja i dziadek od zawsze trzymaliśmy się razem. Kiedyś jak byłam młodsza powiedział mi w sekrecie, że jestem jego ulubioną wnuczką.

-Oczywiście! Niecierpliwi się twoim przyjazdem odkąd usłyszał. Wchodź robi się zimno.-mówiąc to, przepuściła mnie w drzwiach.

Weszłam do środka i do moich nozdrzy wleciał zapach cynamonu. Odrazu wiedziałam co to znaczy.

Babcia upiekła moje ulubione cynamonki.

-Valentina!-odwróciłam głowę w stronę wejścia do salonu i ujrzałam mężczyznę po 60.

Odrazu do niego podbiegłam i go przytuliłam.

-Jak ty urosłaś! Pannica z ciebie jest.-oderwałam się od niego i powiedziałam:

-Bez przesady.

-Jesteś tak podobna do Riley! Druga ona.

-Raphaël daj jej spokój pewnie jest zmęczona. Twój pokój na ciebie czeka.-na jej słowa, uśmiechnęłam się do niej i poszłam na górę z walizką.

Mój pokój ani trochę się nie zmienił. Był on mały ale wystarczający. Po prawej stronie przy ścianie było jednoosobowe łóżko a na przeciwko niego szafa. Koło łóżka była szafka nocą a przy ścianie po lewej stronie biurko a koło biurka, wejście do łazienki.

Odrazu otworzyłam walizkę i wyjęłam z niej piżamę, żel pod prysznic i jakiś ręcznik. Weszłam do łazienki która była również mała. Rozebrałam się i wyszłam pod prysznic.

Szczerze to sytuacja z Jaden'em już tak mnie nie męczy. Mój humor się zdecydowanie polepszył.

Umyłam się i porządnie wytarłam. Przebrałam się w piżamę i wyszłam z łazienki. W Europie jest inna strefa czasowa. Skoro tu jest 20:28 to u nich jest dzień. Coś koło 15 lub 16.

Położyłam się do łóżka i odrazu zasnęłam.

***

Hej wszystkim! Chciałam bym was bardzo przeprosić za to, że nie wstawiłam wczoraj rozdziału ale trafiłam do szpitala z podejrzeniem złamania ręki i nadgarstka.

Mam kilka rozdziałów w zanadrzu jednak jak się skończą a nadgarstek będzie nadal boleć to nie będę wstanie pisać.

Jednak jak rozdziały się skończą a ręka będzie nadal bolec to was o tym poinformuje.

W tej chwili pisze jedną ręką więc jak jest jakiś błąd to bardzo przepraszam.

Do następnego!! Xoxo

Only us | Jaden Walton Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz