14. Powiedz mi coś, czego nie wiem.

722 18 6
                                    

Patrzę na ścianę przede mną w zupełnej ciszy. Siedzę w pokoju Jaden'a, czekając aż wróci. Szczerze? Nie mam zielonego pojęcia co mam zrobić. Nigdy w nikim nie byłam zauroczona, przez co się w tym wszystkim gubię.

Gdy słyszę kroki na schodach, patrzę w stronę drzwi które się otwierają. Chłopak mnie nie zauważając wchodzi szybko do pokoju i zamyka drzwi, opierając o nie głowę, wypuszczając z świstem powietrze. Wstaje na równe nogi patrząc na niego. Walton się odwraca w moją stronę.

Zdziwiony moją obecnością, lekko podskakuje w miejscu.

-Emery? Nie wiedziałem, że tu jesteś...-mówi lekko zmieszany.

Patrzę na niego, nie wiedząc co zrobić.

Walić to.

Podchodzę do niego szybkim krokiem i wciskam mu w usta pocałunek. Chłopak lekko zdziwiony moim posunięciem, przez chwile stoi zaskoczony, jednak nie trwa to długo i oddaje pocałunek, kładąc swoje ręce na moje biodra.

Kiedy brakuje nam powietrza, delikatnie się od siebie odrywamy. Patrzymy sobie chwile w oczy aż w końcu mój wzrok ląduje na jego brew. Krzywię się.

Jak się okazuje piłka na szczęście, nie trafiła w oko tylko w brew. Jest ona rozcięta i są widoczne żółto-brązowe plamki oznaczające siniaki.

-Nie wyglada to dobrze...-mówię przenosząc rękę z jego policzka na brew.

Przejeżdżam delikatnie palcami po jego brwi, gdzie na rozcięciu jest specjalny plaster.

-Nie boli. Ratownik posmarował mi ranę jakąś maścią. Chociaż gdy dostałem tą piłką to bolało jak cholera.-mówi lekko się uśmiechając, nadal mnie trzymając w talii.

-Myślałam, że na tych trybunach zejdę ze stresu.-mówię na co Jaden się lekko śmieje.

Przejeżdżam wewnętrzną częścią dłonią po jego policzku. Walton lekko marszczy brwi i bierze jedną rękę z mojego biodra, łapiąc moją która w tej chwili jest na jego policzku. Patrzy na nią i na jego twarzy widzę coś nieodgadnionego.

-Zrobiłaś to sobie?-pyta przejeżdżając palcami po ranach na dłoni, zapewne od moich paznokci.

-Zestresowałam się. Nie powinieneś się o to martwić o moją dłoń tylko o swoją brew.-mówię przewracając oczami.

Chłopak wzdycha i patrząc na mnie, całuje wewnętrzną część dłoni, tam gdzie znajdują się rany. Uśmiecham się na ten gest. Ten widząc mój uśmiech całuje moją górną wargę.

***

Leżymy na łóżku, śmiejąc z mojego słabego żartu, który ani trochę nie jest śmieszny. My to mamy słabe poczucie humoru.

-Powiedz mi coś, czego nie wiem.-mówi nagle.

Lekko wybita z rytmu jego słowami, myśle co bym mogła powiedzieć.

-Tak naprawdę mam na imię Valentina. Moja matka mnie tak nazwała, ponieważ urodziłam się właśnie w walentynki.

-Serio?!

-Serio, serio.

-Valentina..Ładne imię. Czemu wszystkim mówisz, że masz na imię Emery lub Nivona?

-Nie podoba mi się one. Jak moja mama je mówiła, to imię brzmiało to jakoś ładnie. Jednak kiedy zmarła, już nikt tak na mnie nie mówi. Czasami ciotka się pomyli.

-To od teraz będę cię tak nazywał Valentino.-powiedział, podkreślając ostatni wyraz.

Jak nikomu nie pozwalałam tak do siebie mówić, to w jego ustach brzmi to ładnie. Uśmiecham i go całuje na co on odrazu odwzajemnia pocałunek.

Only us | Jaden Walton Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz