(21)

1.2K 44 119
                                    

<W wieży>

Peter razem z Stark'iem wjechali na piętro gdzie ostatnio znajdowała się impreza którą zrobili na część Peter'a za to że "odzyskał" głos. Gdy tylko wyszli z windy, od razu cała gromada przybiegła do nich I oczywiście Natasha jako pierwsza rzuciła się na nastolatka i go mocno przytuliła, gadała mu jak jej jest przykro że jego ciocia zmarła. Po chwili wszyscy zaczęli gadać że im jest przykro, I takie inne tam porady. Za to Stark próbował ich wszystkich uciszyć i przegonić od Chłopaka, czuł że nastolatek mógł w każdej chwili się rozpłakać za to że przypominają mu o zmarłej ciotce. Był w wieży jeden wielki chaos, wszyscy gadali i nie dali dojść nikomu do głosu Gdy nagle jeden z Avengersów się odezwał głośnym głosem.

-Co się stanie teraz z Peter'em? Przecież nie ma już żadnej innej rodziny, prawda?-Odezwał się Łucznik.

Peter w tym samym czasie co Miliarder spojrzeli się na siebie i również w tym samym czasie się uśmiechnęli.

-Wiesz Barton-

-Pan Stark mnie zaadoptował!-powiedział szybko i głośno Peter.

Wszyscy spojrzeli się na mężczyznę jakby popełnił jakąś zbrodnię.

-Ehh?! Ja chciałam go zaadoptować!-Wykrzyczała Wanda.

-Wanda uwierz każdy chciał ale to nie teraz jest najważniejsze...

-Czekaj muszę to wszystko przemyśleć... Ten Tony Stark, Facet z wielkim ego, osoba która nigdy nie chciała mieć dzieci i ich nie tolerowała, tak poprostu zaadoptował dzieciaka?

-Dokładnie tak Clint, czasem nie jesteś taki głupi na jakiego wyglądasz

-Aha?

-Tony?

-Co?

-Masz gorączkę? Jesteś pijany? Ćpałeś znowu? Dobrze się czujesz?

-Wtf Steve?!

-No co?? Zachowujesz się jak nie ty! Czyżbym już demony zabierały twoją duszę do piekła??

-Pierdol się Rogers

-Język! Dziecko tu jest!

-Em Tato?

-Tak synu?

-Jestem zmęczony mógłbym położyć się spać?

-Oczywiście, co to za pytanie w ogóle, idź się kładź, niedługo będziesz miał remont pokoju, nie będziesz mieszkał w takim okropnym pokoju

-Dziękuję Tato, nie trzeba robić żadnych remontów, podoba mi się taki jaki jest, Dobranoc wszystkim!

-Dobranoc Peter-Wszyscy odpowiedzieli na raz.

Nastolatek odszedł i znowu zaczął się chaos.

-Stark! Czy ty Serio pozwoliłeś mu mówić na siebie "tato"?? Czy wszystko z tobą okej??

-Tak? Masz do tego problem Ramanoff?

-Nie ale-

-Żadne Ale, chciałem by był szczęśliwy nawet po tym co się stało, I żeby nie został w tym przeklętym domu dziecka! Musiałem coś zrobić aby go nie zabrali, to była najlepsza opcja

-Ktoś inny mógł go zaadoptować np. Ja?

-Kocham tego dzieciaka jak syna więc nie masz Prawda mówić mi kto powinien to zrobić a kto nie, gdyby nie był taki ważny dla mnie to bym tego wcale nie zrobił

Mężczyzna odszedł zostawiając ich samych mówiąc jedyne pod koniec "jeżeli ktoś coś chce, jestem w warsztacie".

-Odszedł, tak poprostu-Powiedziała Natasha.

Wrong NumberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz