ROZDZIAŁ 8

24 3 0
                                    

GABBY

Nie chciałam wracać do domu. Stwierdziłam, że chłopcy będą nas szukać również u Chloe, więc postanowiłyśmy wybrać się za miasto. Moi rodzice mieli tam mały domek przy jeziorze, do którego nie jeździli od lat. To był najlepszy wybór.

Przez całą drogę nie zamieniłam z Chloe ani słowa. Ona wychodziła na stację, aby kupić jedzenie oraz picie. Dziewczyna podśpiewywała jakieś piosenki, a ja tylko wpatrywałam się w okno i myślałam. Najgorsze jednak było to, iż chłopcy cholernie mnie wystraszyli, ale ja zastanawiałam się tylko nad tym, czy opatrzyli swoje dłonie. Czasami nienawidziłam tego, jak bardzo ich kochałam.

Dwie i pół godziny później dotarłyśmy do domku, a ja nieco się uspokoiłam. Znalazłam klucze w jednej z doniczek i otworzyłam drzwi. Byłam pewna, że tego miejsca dawno nikt nie odwiedzał, ale najwyraźniej się myliłam. Kurz powinien nas dusić, a tymczasem domek został sterylnie wysprzątany. Dodatkowo w lodówce były zdatne do jedzenia produkty mięsne, warzywne. Nie brakowało żadnych przypraw, a i również alkohol znajdował się w jednej z szafek.

- Chyba jednak ktoś tutaj bywa – stwierdziła Chloe.

- Najwyraźniej – odparłam, kiwając głową.

Poszłyśmy przebrać się w moje stare ubrania. Postawiłyśmy na wygodę, czyli dresy oraz luźne koszulki. Następnie obie zajęłyśmy się przygotowaniem kolacji. Zrobiłyśmy jajecznicę, bekon i grzanki. Klasycznie, ale smacznie.

Z gotowym posiłkiem zasiadłyśmy na kanapie, a ja włączyłam telewizor i przełączyłam na stację muzyczną. Nalałam sobie kieliszek wina i o dziwo Chloe również poprosiła mnie o alkohol dla siebie. Przeżyłam lekki szok, bo ona nigdy nie piła, ale najwyraźniej tym razem potrzebowała jakiegoś rozluźnienia.

- Mam wrażenie, że ten rok jest dla was wyjątkowo ciężki – powiedziała cicho rudowłosa. – Ciągle się kłócicie. Czy to przeze mnie?

- Co ty wygadujesz? – parsknęłam, jednocześnie dziwiąc się, że wyciągnęła takie śmieszne wnioski. – Ten rok nie jest dla nas wyjątkowy w kłótniach. Znamy się tyle lat, ale co roku widujemy siebie w nowych sytuacjach. Jesteśmy jak stare małżeństwo, które ciągle się kłóci, ale nie widzi świata poza sobą. Ty nie jesteś niczemu winna.

- Przepraszam, ale odniosłam takie wrażenie.

- Nie masz za co przepraszać. Jest mi głupio, jeśli tak to odbierasz, ale zapewniam cię, że u nas jest to w pewien sposób normalne – westchnęłam. – W ogóle dziękuję za dzisiaj. Ja nie byłam w stanie nic zrobić, a wtedy ty tak zareagowałaś przy nich i po prostu dzięki.

- Nie ma sprawy. Przyjaciele są od tego, żeby się wzajemnie wspierać – uśmiechnęła się, po czym wyciągnęła swój telefon i zagapiła się w ekran. – To chłopaki – wyjaśniła. – Noah mnie przeprasza, Mason twierdzi, że chłopcy postąpili dobrze, a Hunter próbuje cię zlokalizować.

- Spodziewałam się tego – powiedziałam szczerze.

- Zależy im na tobie.

- Wiem, ale nie miałabym siły na konfrontację z nimi dzisiaj – westchnęłam.

- A powiedz mi – zawahała się Chloe, a na jej twarzy pojawił się cień uśmiechu, który szybko zniknął – czy coś się dzieje między tobą a Hunterem?

- Co? – zaśmiałam się. – Dlaczego o to pytasz?

- Spędzacie dużo czasu razem i w ogóle – wzruszyła ramionami. – Jak was poznałam, myślałam, że wy jesteście razem. Jeszcze ta dzisiejsza impreza. Zniknęliśmy w jednym z pokoi i bardzo długo was nie było.

Jak umierają motyleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz