NOAH
Gabby zwariowała. Totalnie. I mam na myśli, że kompletnie jej odbiło.
Minęły trzy dni od tego okropnego incydentu, a ona zbzikowała. Gabby miewała fazy, że zachowywała się jak nadopiekuńcza mama, ale obecnie przesadzała. Nie była taka wyłącznie w stosunku do Huntera – chociaż przede wszystkim do niego – ale również zatruwała życie całej reszcie.
Byłem właśnie w trakcie picia trzeciej melisy, gdy moja – już chyba była – przyjaciółka wlazła do swojego salonu z ciastkami, które sama upiekła. Przeszły mnie ciarki. Zaplecze kulinarne Gabby wymagało zdecydowanie poprawy, ale jadłem jej pieprzone dania i inne wypieki, żeby nie sprawić jej przykrości. Wszyscy tego kosztowaliśmy i walczyliśmy z chęcią wymiotowania. Szczególnie kiedy do babeczek marchewkowych dodała soli, bo nie mogła zrozumieć, jak można jeść warzywa na słodko. Jej dania były okropne i prawdopodobnie sama by o tym wiedziała, gdyby chociaż raz spróbowała. Ona tymczasem praktycznie wcale nie jadła.
- Dobre? – spytała, podsuwając mi talerz pod nos.
Miałem ochotę wyrzucić wszystko do kosza, ale byłem zbyt dobrym przyjacielem. Wziąłem to pieprzone ciastko i je ugryzłem. Prawie połamałem sobie na nim zęby, a sam smak przypominał kartkę papieru.
- Pyszne – odparłem z uśmiechem. – Częstowałaś innych?
Nie tylko ja zgrzeszyłem. Nie tylko ja zasługiwałem na to cierpienie.
- Tylko Masona i też mu smakowało – powiedziała. – Hunter śpi, a Chloe przy nim czuwa, więc nie chciałam przeszkadzać.
Była dopiero dziesiąta rano, a Hunter już trzeci raz wymawiał się drzemką. Rozumiałem go, bo miał najbardziej przesrane z nas wszystkich, ale jednocześnie tylko on mógł uratować nam życie. Chloe natomiast dostała najlepszą fuchę. Musiała się nim opiekować, bo Gabby nie pozwalała, aby blondyn zostawał gdziekolwiek sam. I mam na myśli gdziekolwiek. Uczestniczyłem już przy jego kąpieli, ale nie narzekałem. Nawet chwila odpoczynku od mamuśki była czymś wspaniałym.
Natomiast sama brunetka z jednej strony troszczyła się o Huntera, ale z drugiej starała się go unikać. Nie spali w jednym łóżku i tłumaczyła się przyśnięciem na kanapie lub fotelu. Nie przebywała z nim sam na sam więcej niż powinna. Nawet wczoraj nie pojechała z nim do szpitala na badania. Wszyscy tam byliśmy oprócz niej. I to trochę przykre, bo Hunter nie potrzebował nikogo oprócz właśnie Gabby. Cóż... życie potrafi być przewrotne.
Gabby miała szwy na plecach, ale twierdziła, że nic ją już nie boli i latała dosłownie po całym domu wymyślając nowe zajęcia. Najczęściej przebywała jednak w kuchni, a wtedy nikt inny nie miał tam wstępu. Ta cała sytuacja mocno ją przytłoczyła i robiła wszystko, aby jakoś sobie z tym poradzić. Nie chciała uciekać gdzieś daleko, jak to miała w zwyczaju. Było mi jej cholernie szkoda.
- Jadłaś coś? – spytałem, ale nie uzyskałem odpowiedzi, bo brunetka była już w drodze do kuchni.
Westchnąłem głośno i z frustracją przejechałem dłonią po włosach. Nikt z nas nie mógł jej skontrolować. Mówiła, że podjadała w kuchni i miało to sens, ale była tak cholernie słaba, a jej żołądek żył własnym życiem, wydając niezidentyfikowane dźwięki domagał się jedzenia.
Podniosłem się i zabrałem swój tyłek na górę do pokoju Gabby. Kiedy tylko otworzyłem drzwi, zauważyłem, jak Hunter szybko zamknął oczy. Oczywiście, że dupek tylko udawał to zmęczenie. W pokoju oprócz niego zastałem także Chloe, Masona i Tracey. Usiadłem na podłodze, opierając się o biurko i przymknąłem powieki. Kiedy tylko je ponownie otworzyłem, cała reszta wpatrywała się we mnie, ale tylko przez moment.
CZYTASZ
Jak umierają motyle
Teen FictionGabriella Castillo. Hunter Barnes. Noah Anderson. Mason Davis. Chloe Nelson. Piątka przyjaciół, których połączyła przyjaźń, a narastające problemy sprawiły, że stali się rodziną. Tylko w swoim towarzystwie mogli być sobą. Tak naprawdę mieli tylko...