ROZDZIAŁ 15

25 2 0
                                    

NOAH

Gabby zwariowała. Totalnie. I mam na myśli, że kompletnie jej odbiło.

Minęły trzy dni od tego okropnego incydentu, a ona zbzikowała. Gabby miewała fazy, że zachowywała się jak nadopiekuńcza mama, ale obecnie przesadzała. Nie była taka wyłącznie w stosunku do Huntera – chociaż przede wszystkim do niego – ale również zatruwała życie całej reszcie.

Byłem właśnie w trakcie picia trzeciej melisy, gdy moja – już chyba była – przyjaciółka wlazła do swojego salonu z ciastkami, które sama upiekła. Przeszły mnie ciarki. Zaplecze kulinarne Gabby wymagało zdecydowanie poprawy, ale jadłem jej pieprzone dania i inne wypieki, żeby nie sprawić jej przykrości. Wszyscy tego kosztowaliśmy i walczyliśmy z chęcią wymiotowania. Szczególnie kiedy do babeczek marchewkowych dodała soli, bo nie mogła zrozumieć, jak można jeść warzywa na słodko. Jej dania były okropne i prawdopodobnie sama by o tym wiedziała, gdyby chociaż raz spróbowała. Ona tymczasem praktycznie wcale nie jadła.

- Dobre? – spytała, podsuwając mi talerz pod nos.

Miałem ochotę wyrzucić wszystko do kosza, ale byłem zbyt dobrym przyjacielem. Wziąłem to pieprzone ciastko i je ugryzłem. Prawie połamałem sobie na nim zęby, a sam smak przypominał kartkę papieru.

- Pyszne – odparłem z uśmiechem. – Częstowałaś innych?

Nie tylko ja zgrzeszyłem. Nie tylko ja zasługiwałem na to cierpienie.

- Tylko Masona i też mu smakowało – powiedziała. – Hunter śpi, a Chloe przy nim czuwa, więc nie chciałam przeszkadzać.

Była dopiero dziesiąta rano, a Hunter już trzeci raz wymawiał się drzemką. Rozumiałem go, bo miał najbardziej przesrane z nas wszystkich, ale jednocześnie tylko on mógł uratować nam życie. Chloe natomiast dostała najlepszą fuchę. Musiała się nim opiekować, bo Gabby nie pozwalała, aby blondyn zostawał gdziekolwiek sam. I mam na myśli gdziekolwiek. Uczestniczyłem już przy jego kąpieli, ale nie narzekałem. Nawet chwila odpoczynku od mamuśki była czymś wspaniałym.

Natomiast sama brunetka z jednej strony troszczyła się o Huntera, ale z drugiej starała się go unikać. Nie spali w jednym łóżku i tłumaczyła się przyśnięciem na kanapie lub fotelu. Nie przebywała z nim sam na sam więcej niż powinna. Nawet wczoraj nie pojechała z nim do szpitala na badania. Wszyscy tam byliśmy oprócz niej. I to trochę przykre, bo Hunter nie potrzebował nikogo oprócz właśnie Gabby. Cóż... życie potrafi być przewrotne.

Gabby miała szwy na plecach, ale twierdziła, że nic ją już nie boli i latała dosłownie po całym domu wymyślając nowe zajęcia. Najczęściej przebywała jednak w kuchni, a wtedy nikt inny nie miał tam wstępu. Ta cała sytuacja mocno ją przytłoczyła i robiła wszystko, aby jakoś sobie z tym poradzić. Nie chciała uciekać gdzieś daleko, jak to miała w zwyczaju. Było mi jej cholernie szkoda.

- Jadłaś coś? – spytałem, ale nie uzyskałem odpowiedzi, bo brunetka była już w drodze do kuchni.

Westchnąłem głośno i z frustracją przejechałem dłonią po włosach. Nikt z nas nie mógł jej skontrolować. Mówiła, że podjadała w kuchni i miało to sens, ale była tak cholernie słaba, a jej żołądek żył własnym życiem, wydając niezidentyfikowane dźwięki domagał się jedzenia.

Podniosłem się i zabrałem swój tyłek na górę do pokoju Gabby. Kiedy tylko otworzyłem drzwi, zauważyłem, jak Hunter szybko zamknął oczy. Oczywiście, że dupek tylko udawał to zmęczenie. W pokoju oprócz niego zastałem także Chloe, Masona i Tracey. Usiadłem na podłodze, opierając się o biurko i przymknąłem powieki. Kiedy tylko je ponownie otworzyłem, cała reszta wpatrywała się we mnie, ale tylko przez moment.

Jak umierają motyleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz