HUNTER
- Synu – usłyszałem głos mojego ojca i cały się spiąłem.
Była wigilia, a Christopher Barnes miał na sobie sprane jeansy i biały podkoszulek. Wiedziałem, że nie zamierzał spędzić ze mną tego dnia. Nawet nie mogłem zaprzeczać, że mnie to nie cieszyło. Nie chciałem spędzać z tym człowiekiem więcej czasu niż było to konieczne.
- Tak? – mruknąłem grzecznie.
- Chciałbym z tobą porozmawiać przed wyjściem – oznajmił, gestem wskazując, abym usiadł na kanapie. Niechętnie to zrobiłem.
- Pracujesz dzisiaj? – spytałem.
- Tak. Wcisnęli mi dzisiaj zmianę.
I po co te kłamstwa? Oczywiście, że miał dzisiaj wolne. Każdego miesiąca uczyłem się jego grafiku na pamięć. Wiedziałem, kiedy najlepiej spędzić noc poza tym więzieniem. Musiałem to wiedzieć, żeby przeżyć.
- Chciałbym cię przeprosić – zaczął mężczyzna i wyraźnie posmutniał. – Bardzo mi przykro, że traktowałem cię tak okropnie.
Przez pół sekundy jego lewy kącik ust uniósł się ku górze. Pogardzał mną. Kłamał. Myślał, że byłem naiwnym dzieciakiem, ale się mylił.
- Po śmierci matki – powiedział i pociągnął nosem. Przez chwilę naprawdę myślałem, że ruszył go jej temat, ale nie. On wciąż udawał. Pieprzony drań. – Po jej śmierci załamałem się, a alkohol był dla mnie jedyną drogą ucieczki. Alkohol i przemoc – mruknął, udając przygnębienie.
Nienawidziłem go.
- Przepraszam i wiem, że tak szybko mi nie wybaczysz, ale pójdę na odwyk – wciąż mówił, a ja udawałem, że te wszystkie kłamstwa naprawdę mnie ruszają. – Pójdę, ale najpierw muszę coś tutaj naprawić.
Och... Dochodzimy w końcu do sedna. Więc czego on może chcieć? Ktoś zgłosił znęcanie się nade mną i mam opowiedzieć, jaki z niego wspaniały tatuś? Chce alibi, pieniędzy, a może żebym za niego nasikał do kubeczka, bo nie zda testów w policji?
- Muszę to naprawić, żebyś był bezpieczny – powiedział. – Mam długi.
A jednak pieniądze...
- Potrzebujesz pieniędzy? – spytałem bez żadnych emocji. Jednemu z nas znudziło się udawanie. – Ile?
- Siedemset dolarów.
Nawet mnie to nie zdziwiło. Szczerze mówiąc, sądziłem, że rzuci mi w twarz większą kwotą. Nie setkami, a tysiącami.
- Skąd mam wziąć tyle pieniędzy? – mruknąłem, ale dobrze wiedziałem, co chodziło mu po głowie. Noah. Gabby.
- Dla twoich przyjaciół to nie problem, prawda? Mają przecież pieniądze i mogą ci pożyczyć. W końcu zasponsorowali ci wycieczkę do Nowego Jorku.
Nie obchodziło mnie skąd o tym wiedział. Ja nic mu nie mówiłem, ale pieprzony glina wyśledzi wszystko, jeśli tylko zwlecze zapity tyłek z kanapy.
- Ich rodzice mają pieniądze, a nie oni – odparłem szczerze.
- Jestem pewien, że byłbyś w stanie to załatwić – oznajmił, a to jedno zdanie zdecydowanie zabrzmiało jak groźba.
Skinąłem głową, chociaż wiedziałem, że nigdy nie dałbym mu żadnych pieniędzy. Nawet gdyby umierał z głodu na zimnej, brudnej ulicy, nie wydałbym na niego złamanego centa. Skończyłby adekwatnie do tego na kogo się kreuje. Skończyłby jak śmieć.
- Grzeczny chłopiec – powiedział, a po chwili jego ramiona mocno mnie objęły.
Chciało mi się wymiotować przez całe osiem sekund, gdy mnie dotykał. Czułem wielką gulę w gardle, dlatego kiedy tylko wyszedł, skierowałem się szybkim krokiem do toalety, gdzie zwróciłem cały obiad, który spożyłem przed godziną. Oblewał mnie zimny pot, a nogi mi się niebywale trzęsły.
CZYTASZ
Jak umierają motyle
Teen FictionGabriella Castillo. Hunter Barnes. Noah Anderson. Mason Davis. Chloe Nelson. Piątka przyjaciół, których połączyła przyjaźń, a narastające problemy sprawiły, że stali się rodziną. Tylko w swoim towarzystwie mogli być sobą. Tak naprawdę mieli tylko...