PODZIĘKOWANIA

18 2 2
                                    

Po pierwsze chciałabym zrobić coś, co miałam w planach wcześniej, ale zwyczajnie zapomniałam o tym. Chciałabym dedykować tę książkę.

Dla wszystkich, którzy kiedykolwiek umarli, ale wciąż żyją.

***

Pisanie podziękowań zawsze było dla mnie najtrudniejsze. Piszę coś do was, po czym to kasuję i tak w kółko. Podziękowania nigdy nie wyszły mi idealnie. Łatwiejszym jest dla mnie pisanie książek – wymyślanie bohaterów, tworzenie ich charakteru, opracowywanie całej fabuły, szczegółów, pamiętanie o detalach. Podziękowania dla was są zawsze cholernie trudne i chcę się z wami podzielić, dlaczego tak jest.

Każdą nową książkę zaczynam pisać z ogromną energią i chęcią do działania. Później już kompletnie bez pewności siebie wstawiam tutaj pierwszy rozdział i kolejny. I kolejny. I następny. Tracę wiarę w siebie, bo nikt na początku tego nie czyta. Zderzam się ze ścianą, z realizmem. A następnie widzę dochodzące wyświetlenia i komentarze, które świadczą o waszym zainteresowaniu, o waszym wsparciu. Dostaję wiadomość, czy zamierzam wydać tę książkę, bo ktoś z was chciałbym mieć ją na swojej półce. I wtedy czuję coś więcej. Dostaję kopa do działania. Dzięki wam, bo mnie doceniacie. Przywracacie mi wiarę w siebie. Dlatego tak ciężko mi jest pisać podziękowania, bo nie umiem wyrazić swojej wdzięczności słowami. Po prostu... gdyby nie wy, nie byłoby mnie tutaj. Dosłownie. Zrezygnowałabym z czegoś, co kocham, gdyby nie wy. Dodajecie mi tych przysłowiowych skrzydeł. Jestem wam przeogromnie wdzięczna. Jesteście najlepsi. I pamiętajcie, że gdyby nie wy, żaden autor by nie istniał. I to jest wasza super moc. Możecie komuś dodać wiary w siebie albo całkowicie jej pozbawić.

Dziękuję, że ze mną jesteście. Dziękuję, że dodajecie mi wiatru w żagle. Dziękuję, że poświęcacie swój czas, aby przeczytać moją pracę. Dziękuję. Dziękuję. Dziękuję. Chociaż nie jestem w stanie wyrazić swojej wdzięczności słowami. Jesteście naprawdę wyjątkowymi ludźmi. Nie zapominajcie nigdy, jak wspaniali jesteście.

Dziękuję.

I mam nadzieję, że kiedyś będę w stanie wam się jakoś za to wszystko odwdzięczyć.

***

Obiecałam również, że wspomnę tutaj o drugiej części motyli. Mam już na nią określony pomysł i nie bez powodu kilka informacji z pierwszej części zawisło w powietrzu wraz z końcem epilogu. Parę spraw zostało niewyjaśnionych. Od czego w końcu jest kontynuacja, prawda?

Nie chcę pisać żadnych spojlerów. Mogę wam zdradzić jedynie, że w drugiej części chciałabym się skupić przede wszystkim na Gabby i Hunterze. Jednak nie zabraknie tam również Noah oraz Masona i pięknej – choć okaleczonej – przyjaźni naszych motyli. Pojawią się także nowe postacie.

Nie znam jeszcze dokładnej daty mojej premiery części drugiej. Informację wstawię zarówno na moim profilu, jak również tutaj.

***

Mam do was jeszcze takie pytanie. Który z bohaterów stał się waszym ulubionym? Może z którym z nich najbardziej się utożsamiacie? Kto z nich skradł wasze serce, a kogo nie lubicie? Dlaczego? Jestem tego naprawdę ciekawa.

Z mojej strony wyglądało to tak, że kiedy tworzyłam postacie, strasznie wkurzał mnie Noah. Był irytujący. Jednak po czasie zaczęłam dostrzegać więcej. I okazało się, że to Noah najbardziej przypomina mnie. W wielu aspektach jesteśmy podobni. Dlatego to do niego czuję największy sentyment. Pomimo że każda z postaci została stworzona przeze mnie, najbardziej jestem w stanie zrozumieć Noah.

Czekam na wasze odpowiedzi, bo jestem ich okropnie ciekawa.

I cóż... do zobaczenia wkrótce. Mam taką nadzieję.

Jak umierają motyleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz