ROZDZIAŁ 26

26 3 5
                                    

MASON

Chloe Nelson.

Imię i nazwisko naszej przyjaciółki wypowiedziane przez tego gliniarza wciąż dźwięczało mi w głowie. Nie mogłem przestać się śmiać. Ten facet był taki zabawny. Powiedział, że Chloe przyznała się do wszystkiego. Powiedział, że była już martwa, gdy dojechali na miejsce do jej domu. Gliniarz miał dziwne poczucie humoru. Jednak nie mogłem przestać się śmiać z powodu tego głupiego żartu.

Spojrzałem na wściekłe twarze moich przyjaciół. Byli też smutni i zszokowani. Dlaczego? Chyba nie spodobał im się żart tego policjanta.

- Dajcie mi mój telefon – powiedziałem, wciąż zaśmiewając się w głos. – Zadzwonię do Chloe i powiem, że żart jej się udał.

Naprawdę wtedy wierzyłem, że to ona nas wkręciła.

- Mason – powiedziała spokojnie moja mama. Znalazła się przy mnie w ułamku sekundy i mnie przytuliła. Wciąż byłem rozbawiony tym wszystkim.

- Co? – parsknąłem. – Dostanę telefon, żebym mógł z nią pogadać?

- Nie porozmawiasz już z nią, kochanie – oznajmiła ciepło Beth, patrząc wprost na mnie, ale trzymając dłoń na ramieniu Noah. – Przykro mi.

- Dlaczego nic nie powiecie? – spytałem moich przyjaciół. Wydawali się dziwnie milczący. – Chloe nieźle nas wkręciła, co? Udało jej się nas tak wykiwać – parsknąłem śmiechem i pokiwałem głową z uznaniem.

- Mason – szepnął Hunter. Ledwie go usłyszałem. Mówił tak cicho. – Nikt nie żartuje z takich rzeczy.

Z jakich rzeczy? Ze śmierci? Przecież często na ten temat żartowaliśmy. Lubiliśmy śmiać się z naszej własnej śmierci. Licytowaliśmy się, czy ja pierwszy skończę w grobie przez pastora czy Hunter przez gliniarza. Mówiliśmy, kto w jaki sposób ukryłby zwłoki. Kto zrobiłby to lepiej. Na temat śmierci żartowaliśmy dosyć często.

- Wkręcają nas – powiedziałem pewnie. – Nie bierzcie ich słów poważnie.

Nikt mnie nie słuchał. Rozejrzałem się po tym beznadziejnym pokoiku do przesłuchań małych dzieci, w którym wciąż przebywaliśmy. Hunter płakał i trzymał w ramionach Gabby, która drżała. Ledwo mogła oddychać przez łzy i krzyczała. Dlaczego wcześniej jej nie usłyszałem? Noah był podtrzymywany przez Camerona i ojca Gabby. Słaniał się na nogach, ale milczał. Łzy bezgłośnie ciekły z jego policzków. Beth stała przy drzwiach i szarpała się za włosy. Nie mogła opanować łkania. Moja mama wciąż była przy mnie i chyba coś mówiła. Nie miałem pojęcia, bo wciąż w uszach dźwięczał mi krzyk Gabby.

Nie mogłem już znieść tego wszystkiego. Podniosłem się bez trudu i podszedłem do mojej przyjaciółki. Bolała mnie głowa od jej wrzasku.

- Dlaczego ciągle płaczesz i tak głośno krzyczysz? – spytałem.

Nie odpowiedziała mi. Zaniosła się jeszcze większym płaczem, a Hunter poszedł w jej ślady. Usłyszałem, że ktoś powiedział, iż wezwali do nas pogotowie i psychologa. Po co? Dlaczego? Przecież nic nam nie było. Wszyscy chyba czuliśmy się dobrze.

- Mason – powoli podeszła do mnie Beth i złapała mnie za dłonie. Usiadła razem ze mną na podłodze.

- Dlaczego płaczesz? – spytałem jej. Każdy w tym pokoju za czymś rozpaczał. Nie rozumiałem tego. Ten głupi żart chyba tak ich zdenerwował.

- Mason – powtórzyła miło. Mama Noah zawsze była dla mnie taka kochana. Dla każdego z nas. – Czy kiedykolwiek cię okłamałam?

Co to za pytanie? Jednak potrzebowałem chwili na zastanowienie się. Pokręciłem w końcu głową. Nigdy mnie nie okłamała. Tak mi się wydawało.

Jak umierają motyleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz