ROZDZIAŁ 27

19 3 1
                                    

GABBY

Ponad miesiąc temu rozmawiałam z dziadkiem i w końcu o wszystkim mu opowiedziałam. Cóż... prawie o wszystkim. Dowiedział się ode mnie, że jego syn mnie okłamywał. Poznał prawdę o mojej matce. Z początku myślałam, że być może wiedział o wszystkim wcześniej. Jednak wydawał się szczerze zszokowany. Opowiedziałam mu o Chloe. O Hunterze. O Noah. O Masonie. Mówiłam, co ślina przynosiła mi na język. Puściłam hamulce bezpieczeństwa, bo potrzebowałam się komuś wygadać. Jedyne czego pilnowałam, to aby nie wyjawić mu prawdy o tym gliniarzu. O tym nie wiedział nikt oprócz mnie.

Dwadzieścia cztery godziny później dziadek oddzwonił do mnie i z informacją, że razem z babcią wszystko załatwili. Od zawsze coś ciągnęło ich do Stanów Zjednoczonych. Tylko raz zwiedzili Kalifornię, ale zakochali się w niej bez pamięci. Dlatego w te kilkanaście godzin porozmawiali z kim trzeba i zaczęli załatwiać pierwsze potrzebne dokumenty. Wybrali dom w San Diego.

- Chcę stąd uciec – powiedziałam to dziadkowi wtedy, gdy rozmawialiśmy.

Załatwił mi wyjście z tej sytuacji. Umożliwił mi ucieczkę, której pragnęłam. I zgodziłam się na to.

Wiedziałam, że wyniosę się z Colchester i nie miałam pojęcia, kiedy wrócę, czy w ogóle wrócę. Jednak nie powiedziałam o tym nikomu z moich przyjaciół. Został nam ostatni wspólny tydzień, a ja wciąż nie miałam pojęcia, jak im to wyznać.

- Jesteś jakaś małomówna – zauważył Mason, gdy siedzieliśmy wspólnie na naszym pomoście.

Było cholernie gorąco, więc pot lecący po moich skroniach mógł ich nawet nie zainteresować.

- Jest za ciepło – odparłam, wymuszając uśmiech.

- Upał nigdy ci nie przeszkadzał, aby bredzić bez sensu – wytknął mi Noah, a ja wystawiłam w jego stronę środkowy palec.

- Zostawcie ją w spokoju – wtrącił Hunter, obejmując mnie ramieniem. Przełknęłam ślinę.

On też o niczym nie wiedział.

- Za tydzień rozpoczynamy pracę nad domem – powiedział mój chłopak. – Jesteście na to gotowi?

Z początku Hunter chciał pozbyć się spadku po Chloe, ale wszyscy go przekonywaliśmy, aby tego nie robił. W efekcie wspólnie postanowiliśmy wyremontować jego rodzinny dom. W prawdzie nie był on ani trochę zniszczony. Chodziło bardziej o to, aby zatrzeć raz na zawsze ślady tego tyrana. Jakby nigdy go tam nie było. I za tydzień mieliśmy rozpocząć pierwsze poważne prace nad domem. Za tydzień miało mnie tutaj już nie być.

- Oczywiście – prychnął Noah. – Jestem gotowy na wszystko.

- Ja nie jestem – przyznał Mason. – W tym upale pewnie wszyscy dostaniemy udaru.

- Pozytywny jak zawsze – Hunter zaśmiał się wesoło. – A ty moje szczęście? Jesteś gotowa, aby codziennie oglądać nas bez koszulek? Cóż – zastanowił się – mnie bez koszulki. Tamci nie zrobią na tobie wrażenia.

Chciałam się uśmiechnąć, ale nie mogłam. Zamarłam w miejscu. Poczułam łzy napływające do moich oczu. Nie mogłam się rozpłakać. Nie teraz.

- Gabby, wszystko w porządku? – spytał cicho i spokojnie mój chłopak.

Pokręciłam głową. Nie było w porządku. Nie mogłam ich tak okłamywać. Musiałam w końcu im powiedzieć. Brzydziłam się przecież kłamstwem.

Dalej Gabby. Dasz radę.

Wzięłam głęboki wdech, a później wydech.

- Muszę wam o czymś powiedzieć – wyznałam.

Jak umierają motyleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz