MASON
- Smacznego – mruknąłem z nikłym uśmiechem.
Siedziałem przy stole razem z rodziną Noah i moimi dwoma kumplami i jedliśmy późne śniadanie. Ta sytuacja w niczym nie przypominała posiłków spożywanych wspólnie w moim domu. Ojciec zawsze siedział na tyłku i nic nie robił, a mama latała wokół niego. Musiałem znosić jego żałosne komentarze i żarty. Już dawno przestałem udawać, że one mnie bawiły.
Tutaj było inaczej. Victor w formie żartu próbował zdenerwować Noah, a Cameron starał się łagodzić sytuację i ukrywać uśmiech rozbawienia. Beth zaśmiewała się w głos, gdy Ally dokuczała Hunterowi, a ten tylko przewracał oczami na każdy jej komentarz. A ja po prostu patrzyłem na nich wszystkich i wtedy coś zrozumiałem. Chciałem nazywać to miejsce domem, ale nie byłaby to prawda. Zrozumiałem, że dom to nie budynek. Dom tworzyli ludzie. Odpowiedni ludzie. A z takimi właśnie siedziałem przy jednym stole. Oni byli moim domem.
- Zaraz cię uderzę – burknął w pewnym momencie Noah do Victora, ale na jego twarzy majaczył się uśmiech. Mój przyjaciel w końcu również czuł się dobrze.
- Poskarż się swojej dziewczynie – parsknął Victor.
- Smakuje ci, Mason? – spytała zmartwiona Beth, spoglądając na moją prawie nietkniętą jajecznicę.
- Oczywiście – odparłem od razu i zabrałem się znów do jedzenia, aby nie sprawić jej przykrości.
- Ally! – krzyknął Hunter, gdy dziewczyna kolejny raz cicho coś do niego powiedziała. – Mamo, możesz ją ode mnie zabrać?
Hunter zaśmiał się, ale wszyscy inni zamarli. On również, gdy zrozumiał, co właśnie powiedział do Beth. Blondyn zrobił się cały czerwony ze wstydu. Szybko wstał, a później uciekł. Słyszałem jedynie jak się spieszył biegnąc na górę.
Wstałem równocześnie z Noah, ale jego mama zatrzymała nas ruchem ręki. Usiedliśmy ponownie na swoich miejscach, natomiast ona udała się, aby pogadać z Hunterem.
- Szkoda mi go – powiedziała cicho Ally.
Nikt nie zdążył skomentować jej słów, bo rozbrzmiało pukanie do drzwi. Victor poszedł otworzyć, a chwilę później do kuchni wpadły dwie roześmiane dziewczyny. Uspokoiły się jednak, gdy zobaczyły, że wszyscy siedzieliśmy w napięciu.
- Co znowu się stało? – mruknęła Chloe, zajmując wcześniejsze miejsce Huntera i chwyciła w dłoń grzankę czosnkową.
- Hunter nazwał Beth mamą – wytłumaczyłem. – Rozmawiają teraz sami na górze.
- Mocno się tym przejął? – spytała zmartwiona Gabby.
- Tak – odpowiedział jej zgodnie z prawdą Cameron, a gdy ta chciała iść do Huntera na górę, mężczyzna zatrzymał ją ruchem dłoni, ale nie zdążył nic dodać, bo przy stole znów usiadła zapłakana Beth.
- Czy z nim wszystko w porządku? – spytała natychmiast Gabby.
- Kocham tego dzieciaka – mruknęła mama Noah, ocierając łzy. Nie wyglądała na smutną, a raczej na wzruszoną. Nie wątpiłem w to, że kochała Huntera. Wiedziałem, że takim samym uczuciem darzyła mnie, Gabby oraz Chloe, chociaż nie byliśmy jej dziećmi.
Nie powiedziała nam nic więcej, więc porozumieliśmy się wzrokiem i wszyscy zgodnie ruszyliśmy na górę. Hunter miał tutaj swoją przestrzeń, podobnie jak ja. Obydwoje zajmowaliśmy dwa wolne pokoje gościnne. Weszliśmy do jego królestwa bez pukania, a on siedząc na łóżku, jedynie uśmiechnął się, gdy nas zobaczył. Albo raczej kiedy jego wzrok spoczął na Gabby.
CZYTASZ
Jak umierają motyle
Novela JuvenilGabriella Castillo. Hunter Barnes. Noah Anderson. Mason Davis. Chloe Nelson. Piątka przyjaciół, których połączyła przyjaźń, a narastające problemy sprawiły, że stali się rodziną. Tylko w swoim towarzystwie mogli być sobą. Tak naprawdę mieli tylko...