ROZDZIAŁ 18

22 4 0
                                    

MASON

- Smacznego – mruknąłem z nikłym uśmiechem.

Siedziałem przy stole razem z rodziną Noah i moimi dwoma kumplami i jedliśmy późne śniadanie. Ta sytuacja w niczym nie przypominała posiłków spożywanych wspólnie w moim domu. Ojciec zawsze siedział na tyłku i nic nie robił, a mama latała wokół niego. Musiałem znosić jego żałosne komentarze i żarty. Już dawno przestałem udawać, że one mnie bawiły.

Tutaj było inaczej. Victor w formie żartu próbował zdenerwować Noah, a Cameron starał się łagodzić sytuację i ukrywać uśmiech rozbawienia. Beth zaśmiewała się w głos, gdy Ally dokuczała Hunterowi, a ten tylko przewracał oczami na każdy jej komentarz. A ja po prostu patrzyłem na nich wszystkich i wtedy coś zrozumiałem. Chciałem nazywać to miejsce domem, ale nie byłaby to prawda. Zrozumiałem, że dom to nie budynek. Dom tworzyli ludzie. Odpowiedni ludzie. A z takimi właśnie siedziałem przy jednym stole. Oni byli moim domem.

- Zaraz cię uderzę – burknął w pewnym momencie Noah do Victora, ale na jego twarzy majaczył się uśmiech. Mój przyjaciel w końcu również czuł się dobrze.

- Poskarż się swojej dziewczynie – parsknął Victor.

- Smakuje ci, Mason? – spytała zmartwiona Beth, spoglądając na moją prawie nietkniętą jajecznicę.

- Oczywiście – odparłem od razu i zabrałem się znów do jedzenia, aby nie sprawić jej przykrości.

- Ally! – krzyknął Hunter, gdy dziewczyna kolejny raz cicho coś do niego powiedziała. – Mamo, możesz ją ode mnie zabrać?

Hunter zaśmiał się, ale wszyscy inni zamarli. On również, gdy zrozumiał, co właśnie powiedział do Beth. Blondyn zrobił się cały czerwony ze wstydu. Szybko wstał, a później uciekł. Słyszałem jedynie jak się spieszył biegnąc na górę.

Wstałem równocześnie z Noah, ale jego mama zatrzymała nas ruchem ręki. Usiedliśmy ponownie na swoich miejscach, natomiast ona udała się, aby pogadać z Hunterem.

- Szkoda mi go – powiedziała cicho Ally.

Nikt nie zdążył skomentować jej słów, bo rozbrzmiało pukanie do drzwi. Victor poszedł otworzyć, a chwilę później do kuchni wpadły dwie roześmiane dziewczyny. Uspokoiły się jednak, gdy zobaczyły, że wszyscy siedzieliśmy w napięciu.

- Co znowu się stało? – mruknęła Chloe, zajmując wcześniejsze miejsce Huntera i chwyciła w dłoń grzankę czosnkową.

- Hunter nazwał Beth mamą – wytłumaczyłem. – Rozmawiają teraz sami na górze.

- Mocno się tym przejął? – spytała zmartwiona Gabby.

- Tak – odpowiedział jej zgodnie z prawdą Cameron, a gdy ta chciała iść do Huntera na górę, mężczyzna zatrzymał ją ruchem dłoni, ale nie zdążył nic dodać, bo przy stole znów usiadła zapłakana Beth.

- Czy z nim wszystko w porządku? – spytała natychmiast Gabby.

- Kocham tego dzieciaka – mruknęła mama Noah, ocierając łzy. Nie wyglądała na smutną, a raczej na wzruszoną. Nie wątpiłem w to, że kochała Huntera. Wiedziałem, że takim samym uczuciem darzyła mnie, Gabby oraz Chloe, chociaż nie byliśmy jej dziećmi.

Nie powiedziała nam nic więcej, więc porozumieliśmy się wzrokiem i wszyscy zgodnie ruszyliśmy na górę. Hunter miał tutaj swoją przestrzeń, podobnie jak ja. Obydwoje zajmowaliśmy dwa wolne pokoje gościnne. Weszliśmy do jego królestwa bez pukania, a on siedząc na łóżku, jedynie uśmiechnął się, gdy nas zobaczył. Albo raczej kiedy jego wzrok spoczął na Gabby.

Jak umierają motyleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz