ROZDZIAŁ 14

27 3 1
                                    

GABBY

Nie uciekłam.

Nie mogłam tego zrobić. Stałam w łazience i słuchałam, a moja wyobraźnia działała na najwyższych obrotach. Słyszałam już trzecie uderzenie, a łzy ciekły mi po policzkach. Nie wiedziałam, co zrobić. Trwałam w kompletnym zawieszeniu.

W pewnym momencie usłyszałam jego głośny jęk bólu. On nie zasługiwał na takie cierpienie. Był zbyt dobry.

Zdecydowałam się wyjść z ukrycia. Stawiając jak najcichsze kroki przeszłam pod pokój Huntera. Wciąż stałam w ukryciu, ale wychyliłam głowę, aby móc dostrzec cokolwiek. Ten widok kompletnie mnie przeraził. Hunter leżał na podłodze i chronił głowę dłońmi, a ten potwór zadawał mu ciosy. Jeden po drugim...

Jeden po drugim...

Jeden po drugim...

- Mama nie żyje przez ciebie – warknął Hunter w pewnym momencie.

Po co go prowokował?

W oczach tyrana coś błysnęło, jakby zrozumienie. Przestał uderzać i wziął głęboki, drżący oddech. Miałam nadzieję, że już to wszystko zakończył. Bardzo się pomyliłam... Ojciec Huntera otworzył szafę i wyciągnął z niej pasek ze sprzączką, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.

Nie, nie, nie...

Błagam, nie...

Zamachnął się i zadał pierwszy cios w plecy, a krzyk Huntera rozerwał moje serce na pół. Powinnam to przerwać, ale tak bardzo się bałam. Strach przysłaniał mi oczy. Jednak te przerażające krzyki mówiły same za siebie. Nigdy nie słyszałam, żeby kogokolwiek coś tak bolało. Wiedziałam, że mój Hunter cierpiał.

Po pewnym czasie pierwszym co rzuciło mi się w oczy była krew na koszulce mojego przyjaciela. Później zauważyłam, że tracił na sile. Jego ręce zaczęły opadać na podłogę. Nie chronił już swojej głowy. Nie miał już siły. Przestał walczyć. Poddawał się...

Chris wziął kolejny mocny zamach, ale nie trafił w Huntera. Tym razem mój krzyk rozniósł się echem po całym domu. Nawet nie zarejestrowałam momentu, w którym tam pobiegłam i położyłam się na Huntera całym ciałem. Wiedziałam, że musiałam go chronić. Skoro on nie miał już sił, by walczyć, musiałam oddać mu trochę mojej woli walki. Zawsze razem dawaliśmy radę.

Kolejny cios ponownie trafił mnie w plecy i starałam się zagryźć zęby, ale nie mogłam. Ten potwór nawet nie rejestrował, że nie maltretował już swojego syna.

Trzecie uderzenie doszczętnie mnie zniszczyło. Traciłam siłę i zastanawiałam się, jakim cudem Hunter był w stanie tyle wytrzymać. Zebrałam jednak resztę swojej siły na ostateczny krzyk.

- Przestań!

Chris ocknął się ze swojego transu, a kiedy na mnie spojrzał, w jego oczach pojawiła się głęboka konsternacja. Zmarszczył brwi, a pasek upadł na podłogę. Później zacisnął pięści i prychnął w geście rozdrażnienia. Wyszedł, zatrzaskując za sobą drzwi. Jakiś czas później usłyszałam odjeżdżający samochód. Dopiero wtedy postanowiłam działać.

Z trudem uniosłam się z bezwładnego ciała Huntera. Plecy okropnie mnie bolały i czułam, że koszulka cała się do mnie kleiła. Miałam na sobie krew. Nie wiedziałam, czy należała ona jedynie do blondyna.

- Hunter – powiedziałam cicho i ostatkiem sił, przekręciłam go na bok. Złapałam w dłonie jego policzki. Wciąż miał zamknięte oczy. – Hunter. Błagam cię. Proszę. Obudź się. Błagam. Nie rób mi tego.

Jak umierają motyleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz